Koniec jesieni w ekstraklasie: takie piękne bezkrólewie

Faworyci pożegnali rok zwycięstwami, a liderem na całą zimę pozostał Lech Poznań. Wyprzedza Legię Warszawa lepszym bilansem bramek. Powrót na ligowe boiska 28 lutego.

Publikacja: 08.12.2008 02:46

Lech – Polonia Bytom 3:0. Hernan Rengifo (z piłką) strzelił jesienią po dwa gole obu Poloniom: najpi

Lech – Polonia Bytom 3:0. Hernan Rengifo (z piłką) strzelił jesienią po dwa gole obu Poloniom: najpierw warszawskiej, a potem bytomskiej

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Jesień ciągle zmieniających się liderów, niespodzianek i nowych gwiazd dobiegła końca tam, gdzie bije teraz serce polskiej piłki, czyli przy Bułgarskiej w Poznaniu. Lech grał jako ostatni z drużyn czołówki, wiedział, że musi wygrać 3:0, by pozostać liderem, i szybko zaczął robić swoje.

Najpierw gola zdobył Hernan Rengifo po podaniu Manuela Arboledy, jak w meczu z Deportivo, potem Jakub Wilk ładnym uderzeniem głową, a w drugiej połowie znów Rengifo i sprawiedliwości stało się zadość. Lech grał jesienią najładniej, najwięcej osiągnął w Europie, zrobił najlepsze transfery, oczarował nowymi twarzami, Semirem Stiliciem i Robertem Lewandowskim. Ma świetnych kibiców, najlepszy stadion, jako jedyny w czołówce reklamuje na koszulce prawdziwego sponsora, a nie którąś ze spółek właściciela klubu, jak Legia, Wisła, Polonia i GKS Bełchatów. Ale ani dotychczasowe wyniki, ani stabilne podstawy niczego Lechowi wiosną nie gwarantują. W końcu chwalony jest niemal od początku sezonu, a liderem został pierwszy raz dopiero tydzień temu – po 12 latach przerwy – i wyprzedza Legię tylko bilansem bramek.

Trudno cokolwiek przewidywać po miesiącach pełnych nieoczekiwanych zdarzeń: od upadku Górnika Zabrze przez kryzys Wisły, odrodzenie GKS Bełchatów po zaskakujące kariery Polonii z Warszawy i Bytomia.

Zwykle te sezony, w których Wisła przestaje być wielka – na dłużej lub krócej, są wyrównane, ale obecny wyróżnia się nawet na takim tle. Liderzy zmieniali się co chwila, tylko Polonia Warszawa i Wisła potrafiły utrzymać prowadzenie na dłużej niż dwie kolejki. Rok temu Wisła miała dziesięć punktów przewagi nad drugą Legią. Dziś Lecha i Legię od szóstego w tabeli Śląska – beniaminka, jakiego nie było od powrotu do ekstraklasy Cracovii – dzieli ledwie sześć punktów.

Wśród strzelców też jest dwuwładza, choć to akurat nic nowego. Teraz prowadzą razem Paweł Brożek i Takesure Chinyama, rok temu prowadzili Brożek z Zieńczukiem i też mieli wówczas po 12 goli. Dziś Zieńczuk nie ma żadnej bramki, podobnie jak Wojciech Łobodziński, Andrzej Niedzielan i Tomas Jirsak. Czterech ofensywnych piłkarzy mistrza Polski i ani jednego gola. Trudno się dziwić, że zespół Macieja Skorży ma problemy. Za plecami Brożka jest w Wiśle pustka, od czasu do czasu przysłaniana przez Rafała Boguskiego, który strzelił jesienią siedem goli, ale z tego trzy Odrze w piątek. On i Brożek to jedyni piłkarze Wisły, którzy zdobyli co najmniej trzy gole. Lech ma takich pięciu.

Między liderem a obrońcą tytułu są Legia i Polonia, które w ostatniej kolejce zdobyły punkty bez trudu. GKS Bełchatów był dla Legii nieoczekiwanie łatwym celem, bo już po niespełna 20 minutach zszedł kontuzjowany Dawid Nowak (na zaczynającym się dziś zgrupowaniu kadry w Turcji zastąpi go Michał Zieliński z Polonii Bytom), a bramkarz Krzysztof Kozik podejmował przedziwne decyzje. Uparł się np., że nie będzie piłki łapał, tylko wybijał ją nogami. Przy bramce na 1:0 wybił ją spod nóg jednego piłkarza Legii pod nogi drugiego – Macieja Rybusa.

Przy golu na 2:1 w ogóle nie wybił, bo źle trafił w piłkę i sam założył sobie siatkę, a Chinyama tylko kopnął do pustej bramki. Już po tym, jak trzecią bramkę strzelił Piotr Giza, gdy wszystko było rozstrzygnięte, Carlo Costly brutalnym wślizgiem zaatakował Jakuba Rzeźniczaka. Potem odepchnął Jakuba Wawrzyniaka, dostał czerwoną kartkę, przeżegnał się i zszedł do szatni. Już więcej w Polsce nie zagra, wszystko wskazuje na to, że uda mu się wreszcie wyrwać do cieplejszej ligi. Leci do Meksyku, szkoda, że u nas chciał zostać zapamiętany w ten sposób.

[wyimek]Serce polskiej piłki bije teraz przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Lech jesienią grał najładniej[/wyimek]

Polonia wygrała z Piastem Gliwice po golach Igora Kozioła (ładny wolej) i Radosława Majewskiego, a kibice gospodarzy (jeśli można mówić o gospodarzach, gdy drużyna z Gliwic gra w Wodzisławiu) wzywali szefów klubu do pożegnania trenera Marka Wleciałowskiego. Śląsk strzelił Ruchowi trzy gole: z rzutu rożnego, karnego i wolnego, Arka pokonała Cracovię i kończy rok w górnej części tabeli.

Na dole tabeli tylko ŁKS i Górnik mieli w ostatni weekend przed zimową przerwą trochę radości. Klubowi z Łodzi udało się nawet uciec poza strefę spadkową. Zwycięstwo 2:1 nad Lechią Gdańsk, chyba najbardziej dziś nijaką drużyną ekstraklasy, liczy się podwójnie, bo wciągnęło rywala do grupy zagrożonych spadkiem.

Podobne znaczenie miała wygrana Górnika z Jagiellonią, choć w przeciwieństwie do ŁKS, piłkarze z Zabrza nie mogą powiedzieć, że na te trzy punkty zasłużyli. Zanim Dariusz Kołodziej strzelił w drugiej połowie z rzutu wolnego mocno i po ziemi, nie dając szans Piotrowi Lechowi, zanosiło się na kolejne upokorzenie Górnika. Jagiellonii, która czeka na wyjazdowe zwycięstwo od blisko roku, należał się przynajmniej remis. Miała przewagę i mnóstwo sytuacji, ale jak potem powiedział trener Michał Probierz, zamiast zwycięzcą została Świętym Mikołajem. – Daliśmy Górnikowi trzy punkty – mówił trener.

Górnik potrafił te prezenty docenić. Na gola czekał od pięciu spotkań, na punkty od czterech, a na zwycięstwo – od końca października. Henryk Kasperczak przejął drużynę na ostatnim miejscu i zostawia ją do wiosny na ostatnim. Nadzieja na utrzymanie jeszcze w Zabrzu jest, choć znaczenie zaplanowanych na zimę porządków w szatni kibice Górnika trochę przeceniają. W innych drużynach też będą sprzątać.

Tyle było utyskiwania po pierwszym ataku zimy, że co to za pomysł, by ekstraklasa grała w grudniu, na śniegu, itd. Jak można się było spodziewać, śnieg szybko stopniał, a pogoda w ostatnich kolejkach była znakomita.

Aż żal się z piłkarzami żegnać. Tym bardziej że znając życie, prawdziwą zimę na boisku dopiero zobaczymy. W marcu.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail]

[ramka][b]tabela - ekstraklasa[/b]

1. Lech Poznań 17 36 32-11 11 3 3

2. Legia Warszawa 17 36 31-10 11 3 3

3. Polonia Warszawa 17 35 25-9 10 5 2

4. Wisła Kraków 17 33 28-13 10 3 4

5. GKS Bełchatów 17 31 22-18 10 1 6

6. Śląsk Wrocław 17 30 26-20 8 6 3

7. Arka Gdynia 17 23 16-17 6 5 6

8. Ruch Chorzów 17 22 12-17 6 4 7

9. Polonia Bytom 17 21 21-26 6 3 8

10. Jagiellonia Białystok 17 18 13-19 4 6 7

11. Lechia Gdańsk 17 18 15-26 5 3 9

12. Odra Wodzisław 17 17 14-22 4 5 8

13. ŁKS Łódź 17 16 11-24 4 4 9

14. Piast Gliwice 17 15 8-17 4 3 10

15. Cracovia 17 14 10-21 3 5 9

16. Górnik Zabrze 17 12 8-22 3 3 11

Kolejno: mecze rozegrane, punkty, bramki zdobyte i stracone, zwycięstwa, remisy, porażki.

W przypadku równej liczby punktów o kolejności decydują bezpośrednie mecze.

Strzelcy

12 – Paweł Brożek (Wisła), Takesure Chinyama (Legia)

8 – Filip Ivanovski (Polonia Warszawa), Robert Lewandowski (Lech)

7 – Rafał Boguski (Wisła), Grzegorz Podstawek (Polonia Bytom)

6 – Hernan Rengifo (Lech), Dariusz Pawlusiński (Cracovia),

Tomasz Szewczuk (Śląsk)

[/ramka]

[ramka][b]17. kolejka[/b]

[b]> ŁKS ŁÓDŹ – LECHIA GDAŃSK 2:1 (0:0) [/b]

Bramki: dla ŁKS: A. Czerkas (72), R. Kujawa (85); dla Lechii: M. Kowalczyk (53). Żółte kartki: D. Ognjanović, R. Kujawa, A. Woźniczka (ŁKS); Ł. Trałka, A. Mysona, K. Piątek, M. Kaczmarek, P. Wiśniewski (Lechia). Sędziował Jacek Granat (Warszawa). Widzów 3500.

ŁKS: Wyparło - Kascelan, Ognjanović, Leszczyński, Woźniczka - Gevorgyan, Haliti, Kujawa, Świątek (60, Biskup) - Drumlak (88, Mowlik), Czerkas (90+2, Bartosiewicz).

Lechia: Bąk - Starosta (88, Kawa), Manuszewski (46, Midzierski), Wołąkiewicz, Mysona - Kaczmarek (79, Wiśniewski), Trałka, Piątek, Rogalski - Buzała, Kowalczyk.

[b]> WISŁA KRAKÓW – ODRA WODZISŁAW 3:1 (2:0) [/b]

Bramki: dla Wisły: R. Boguski (52, 62, 77); dla Odry: D. Seweryn (82). Żółte kartki: M. Malinowski, M. Korzym, M. Dymkowski (Odra). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 13 000.

Wisła: Pawełek - Singlar, Marcelo, Cleber , Piotr Brożek - Łobodziński (46, Małecki), Sobolewski, Jirsak (71, Cantoro), Junior Diaz (61, Zieńczuk) - Paweł Brożek, Boguski.

Odra: Stachowiak - Radler, Hinc, Dymkowski, Dudek (83, Szary) - Rygel (67, Seweryn), Kuranty (67, Gierczak), Malinowski, Małkowski - Moskal, Korzym.

[b]> PIAST GLIWICE – POLONIA WARSZAWA 0:2 (0:0) [/b]

Bramki: I. Kozioł (74), R. Majewski (89). Żółte kartki: L. Sedlacek (Piast); K. Gajtkowski, V. Lazarevski (Polonia). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 1500.

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik, Banaś, Sedlacek - Bojarski (66, Podgórski), Gamla, Muszalik, Chylaszek (60, Radzewicz) - Prędota (77, Kukulski), Olszar.

Polonia: Przyrowski - Sokołowski, Jodłowiec, Bąk, Lazarevski - Mąka (64, Kosmalski), Kozioł, Piątek, Lato - Gajtkowski (79, Zasada), Majewski (90, Jaroń).

[b]> LEGIA WARSZAWA – PGE GKS BEŁCHATÓW 3:0 (0:0) [/b]

Bramki: M. Rybus (55), T. Chinyama (83), P. Giza (84). Żółte kartki: J. Mucha, I. Astiz, T. Chinyama (Legia). Czerwona kartka: C. Costly (90, Bełchatów). Sędziował Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 3000.

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto (45, Szala), Wawrzyniak - Radović, Vuković, Iwański, Guerreiro (71, Giza), Rybus (67, Rocki) - Chinyama.

Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Drzymont, Pietrasiak, Cecot - Kuklis (68, Cetnarski), Gol, Rachwał (86, Adamiec), Garguła, Nowak (20, Costly) - Ujek.

[b]> GÓRNIK ZABRZE – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:0 (0:0) [/b]

Bramka: D. Kołodziej (54). Żółte kartki: T. Zahorski (Górnik); Sz. Matuszek, T. Rangel Cionek (Jagiellonia). Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 14 000.

Górnik: Nowak - Gancarczyk, Smirnovs, Pazdan, Magiera - Zahorski, Brzęczek, Kołodziej (76, Kizys), Danch - Wodecki (46, Madejski), Pitry (92, Malinowski).

Jagiellonia: Lech - Cionek, Pacan, Skerla, Jarecki - Lewczuk (75, Fidziukiewicz), Matuszek (59, Kojasević), Hermes, Szczot - Zawistowski (58, Dzienis), Stano.

[b]> ŚLĄSK WROCŁAW – RUCH CHORZÓW 3:1 (1:0) [/b]

Bramki: dla Śląska: J. Gancarczyk (26), S. Dudek (49, karny), V. Sotirović (62), T. Brzyski (90+2). Żółte kartki: T. Szewczuk, M. Pawelec (Śląsk); T. Brzyski, R. Grodzicki (Ruch). Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 7500.

Śląsk: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Łukasiewicz, Pawelec - Ostrowski, Dudek (90+3, Górski), Ulatowski, Gancarczyk - Szewczuk (89, Sobociński), Sotirović (82, Łudziński).

Ruch: Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Sadlok, Nykiel (81, Pulkowski) - Brzyski, Baran, Ćwielong (69, Balaz), Grzyb - Zając (58, Sobiech), Jezierski.

[b]> ARKA GDYNIA – CRACOVIA 2:1 (0:0) [/b]

Bramki: dla Arki: M. Wachowicz (71), Z. Zakrzewski (85); dla Cracovii: Ł. Tupalski (90+3). Żółte kartki: Ł. Kowalski (Arka); P. Nowak, M. Klich (Cracovia). Sędziował Marek Mikołajewski (Ciechanów). Widzów 7000.

Arka: Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Płotka - Zakrzewski (86, Budziński), Ulanowski, Ława, Pietroń - Wachowicz (79, Niciński), Nawrocik (46, Trytko).

Cracovia: Cabaj - Kulig, Karwan, Tupalski, Wasiluk (76, Klich) - Pawlusiński, Szeliga (82, Radwański), Kłus, Moskała - Nowak, Dudzic (66, Witkowski).

[b]> LECH POZNAŃ – POLONIA BYTOM 3:0 (2:0)[/b]

Bramki: H. Rengifo (22, 59), J. Wilk (40). Żółte kartki:

Z. Tanevski (Lech); R. Grzyb, A. Klepczyński

(Polonia). Sędziował Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów 16 000.

Lech: Turina - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Djurdjević - Peszko (74, Reiss), Bandrowski, Lewandowski (64, Stilić), Murawski, Wilk - Rengifo (90, Anderson Cueto).

Polonia: Pesković - Hricko, Klepczyński, Broniewicz, Sokolenko - Wolański, Grzyb, Przybylski, Jaromin (76, Tomasik) - Podstawek (82, Bazik), Zabłocki (46, Zieliński).

[/ramka]

Jesień ciągle zmieniających się liderów, niespodzianek i nowych gwiazd dobiegła końca tam, gdzie bije teraz serce polskiej piłki, czyli przy Bułgarskiej w Poznaniu. Lech grał jako ostatni z drużyn czołówki, wiedział, że musi wygrać 3:0, by pozostać liderem, i szybko zaczął robić swoje.

Najpierw gola zdobył Hernan Rengifo po podaniu Manuela Arboledy, jak w meczu z Deportivo, potem Jakub Wilk ładnym uderzeniem głową, a w drugiej połowie znów Rengifo i sprawiedliwości stało się zadość. Lech grał jesienią najładniej, najwięcej osiągnął w Europie, zrobił najlepsze transfery, oczarował nowymi twarzami, Semirem Stiliciem i Robertem Lewandowskim. Ma świetnych kibiców, najlepszy stadion, jako jedyny w czołówce reklamuje na koszulce prawdziwego sponsora, a nie którąś ze spółek właściciela klubu, jak Legia, Wisła, Polonia i GKS Bełchatów. Ale ani dotychczasowe wyniki, ani stabilne podstawy niczego Lechowi wiosną nie gwarantują. W końcu chwalony jest niemal od początku sezonu, a liderem został pierwszy raz dopiero tydzień temu – po 12 latach przerwy – i wyprzedza Legię tylko bilansem bramek.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie