Kolejka derbów kończy się niespodziankami. W piątek Legia nie potrafiła wygrać z przedostatnią w tabeli Polonią Warszawa (1:1), w niedzielę lider rozgrywek Wisła przegrała 0:1 z czwartą od końca Cracovią.
Cracovia rządy pod Wawelem zapewniła sobie w Sosnowcu, bo tam, pierwszy raz w historii, odbyły się derby. Jedynego gola na początku drugiej połowy strzelił Michał Goliński.
Piłkarze Oresta Lenczyka wygrali drugi kolejny mecz, a dwóch porażek z rzędu Wisły nikt sobie nie przypomina. Maciej Skorża przed meczem wspominał, że kiedy Wisła pod wodzą Lenczyka w 1978 roku zdobywała mistrzostwo Polski, on kompletował książki do pierwszej klasy.
Wczoraj, mając lepszych piłkarzy, nie potrafił tak ustawić drużyny, by pokonała zawodników, którzy w tym sezonie zajmują się głównie udowadnianiem, że w ogóle zasługują na ekstraklasę. Lenczyk po tym, gdy Cracovia objęła prowadzenie, nawet nie wstał z ławki rezerwowych. Z całego spotkania warto zapamiętać jeszcze tylko dwie sytuacje: akcję Radosława Matusiaka, kiedy świetnie interweniował Mariusz Pawełek, oraz uderzenie Tomasa Jirsaka, po którym piłka trafiła w Marcina Cabaja i poprzeczkę.
Cracovia wygrała z Wisłą pierwszy raz od 14 lat, kiedy to pokonała ją w derbach, ale jeszcze drugiej ligi. Od powrotu do ekstraklasy w 2004 roku nie udało się jej to w żadnym z dziesięciu spotkań.