Prezes Jagiellonii: Piłkarzy z dyskotek nie wyganiam

Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok o przyszłości klubu, grze w Lidze Europejskiej i branży disco polo.

Aktualizacja: 24.06.2015 20:30 Publikacja: 24.06.2015 19:05

Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok

Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok

Foto: materiały prasowe

"Rzeczpospolita": Po dobrym sezonie piłkarze Jagiellonii są najbardziej łakomym kąskiem na polskim rynku transferowym. Kibice z Białegostoku pewnie się boją, że za chwilę z drużyny niewiele zostanie.

Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok:
To raczej media rozdają naszych piłkarzy do różnych drużyn. Czasami jako prezes sam dowiaduję się wielu rzeczy z prasy. To świadczy o tym, że niektórzy dziennikarze nie mają za dużo wiedzy, a muszą coś pisać. Czasami niepotrzebne głupoty. Sam tego raczej nie czytam, ale dzwonią do mnie znajomi, pytając: „Słuchaj, to już ten i tamten sprzedany?". Nie chcę nikogo obrażać, ale skoro czegoś się nie wie, lepiej tego nie pisać.

Najgłośniej jest o Bartłomieju Drągowskim, którym interesują się silne europejski kluby. 17-latek mocno trzyma się ziemi?


Nie muszę sprowadzać go do parteru, bo dużą rolę odgrywa jego tata, który dozuje jego emocje. Nie mamy z nim problemów wychowawczych, to mądry chłopak, który w miarę dobrze się uczy.

Niedawno został ukarany finansowo za zachowanie po przegranym meczu z Legią w Warszawie. Dostało mu się za to od pana?

Nie pochwalam tego, co zrobił, ale żeby była jasność: skoro Bartek został ukarany, to niektórzy piłkarze Legii też powinni ponieść karę. Jeśli jednak 17-latek nie bał się zrobić tego, co zrobił, to pokazuje, że ma charakterek do piłki.

Nie powinien jednak pokazywać wszystkim środkowego palca...

Dlatego powiedziałem, że tego nie pochwalam. Po tym meczu, chociaż przegranym, paradoksalnie zyskaliśmy więcej kibiców, nie tylko z Podlasia, z innych części Polski też. Dostawałem dużo pochlebnych telefonów, że ludzie trzymają za nas kciuki, bo nie powinniśmy przegrać tego meczu. Jagiellonia jest dziś lepsza od Legii? Tak nie można powiedzieć, bo Legia ma bardziej kreatywnych i klasowych zawodników. Równie dobrze możemy zapytać, czy Łęczna ma lepszą drużynę od Legii, bo przecież z nią wygrała. Wiadomo, każda drużyna z ekstraklasy spręża się na Legię.

Za chwilę start europejskich pucharów, losowanie było dobre, trafiacie na rywala z Litwy. Na co stać Jagiellonię?

Jesteśmy trzecią siłą ekstraklasy i to do czegoś zobowiązuje. Zdajemy sobie sprawę, że w najbliższym sezonie też trzeba będzie walczyć o najwyższe cele.

Ma pan jednego z najbardziej charyzmatycznych trenerów, Michała Probierza. Zawsze się dogadujecie?

Michał, będąc drugi raz w Jagiellonii, został najlepszym trenerem w lidze. Nieraz coś się między nami dzieje, ale nigdy nie są to wielkie tarcia. Czasami to ja coś źle powiem, innym razem Michał, ale nie ma z tego wielkich kłótni. Byłoby źle, gdybyśmy obaj zawsze się we wszystkim zgadzali, różnica zdań czasami musi być.

Zaprasza pana na whisky? Z tego, co wiem, to Michał aż tak często nie pije whisky, bardziej wino.

Jagiellonia w ciągu ostatnich kilku lat zrobiła ogromny skok wizerunkowy. Kiedyś była traktowana jako klub z prowincji, a miasto było postrzegane przez pryzmat scen z „Piłkarskiego pokera", gdzie przed dworcem stała furmanka... Kiedyś drużyna wchodziła do pierwszej ligi, ale zaraz z niej spadała. Jak przyszedłem, to Jagiellonia przegrała chyba siedem meczów z rzędu, ale jakoś się utrzymała. Później wymieniliśmy 17 zawodników, ale dostaliśmy po głowie za sprawy, przy których narozrabiał poprzedni zarząd. Dostaliśmy minus 10 punktów, ale chwała dla zawodników i sztabu szkoleniowego, że potrafili się pozbierać. Po drodze zdobyliśmy mistrza jesieni, skończyliśmy ligę na czwartym miejscu, zdobyliśmy Puchar Polski. Dziś na pewno jesteśmy lepszą drużyną, mamy też lepsze warunki do treningu, nowy stadion.

Pan z kolei jest chyba jednym z najbardziej zapracowanych prezesów w lidze, przede wszystkim z powodu branży disco polo, w której od lat pan działa. Na którym miejscu jest w tym wszystkim klub?

Mam firmę fonograficzną Green Star, która prowadzi wiele zespołów. Społeczeństwo powoli się przekonuje, że muzyka disco polo nie jest taka jak kiedyś. Być może wcześniej było za dużo zespołów, teraz nastąpiła selekcja naturalna, poziom wzrósł. Prowadzę też dyskoteki, gastronomię, hotel, jestem w zarządzie PZPN. Trzeba to wszystko jakoś pogodzić.

Piłkarze pytają czasami o zespół na wesele?

Tak, u Kamila Grosickiego grali Boysi. Wszyscy bardzo fajnie to wspominają, sam Kamil też był zadowolony, bo zespół rozkręcił gości.

Piłkarze zaglądają do pana dyskotek czy raczej nie są takimi desperatami?

Dyskoteki są też dla piłkarzy, ale wszystko musi być w odpowiednim momencie. Zawodnik nie może balować dzień czy dwa przed meczem; zupełnie inaczej jest, gdy piłkarze posiedzą po meczu w dyskotece we własnym gronie. Nie mogą być skoszarowani w domach i tylko czekać tam na treningi, bo w końcu zwariują.

O pana twardej ręce przekonał się najlepszy strzelec Mateusz Piątkowski, którego w trakcie sezonu odsunął pan od składu.

O twardość mojej ręki trzeba zapytać Mateusza. Nie chce tego komentować, życzę mu, by zdobył w nowym klubie jak najwięcej bramek.

Gdzie widzi pan Jagiellonię za pięć lat?

Tak daleko marzeniami nie sięgam. Dużo zależy od tego, czy będziemy mieli sponsorów. Piłka potrzebuje pieniędzy, bo przy wsparciu samej Ekstraklasy SA nikt sobie nie poradzi. Piłkarze też chcą dobrze zarabiać i nie przyjdą do nas za drobne. Nie mamy wielkiego budżetu, bardziej taki na drugą niż na pierwszą ligową ósemkę. Ważne jest też szkolenie, to, ilu jeszcze zdołamy wychować piłkarzy takich jak Drągowski czy Karol Mackiewicz. No i trzeba mieć przy tym dużo szczęścia, do sędziów też.

—rozmawiał Rafał Sztachelski

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?