Reklama
Rozwiń

Ekstraklasa: Uwierzmy w Piasta

Lech się nie przełamał i wciąż jest na ostatnim miejscu w tabeli.

Aktualizacja: 27.09.2015 20:09 Publikacja: 27.09.2015 19:56

Lech – Górnik 1:1 Dawid Kownacki (z prawej) z Lecha i Adam Danch z Górnika

Lech – Górnik 1:1 Dawid Kownacki (z prawej) z Lecha i Adam Danch z Górnika

Foto: PAP

Poznaniacy zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze i przełamanie koszmarnej serii w lidze (brak wygranej od 25 lipca) mieli na wyciągnięcie ręki. Fin Paulus Arajuuri tę rękę jednak wyciągnął w wyjątkowo złym momencie – gdy mistrz Polski prowadził 1:0 i do końca spotkania zostawało mniej niż kwadrans. A że miało to miejsce w polu karnym, sędzia Paweł Raczkowski podyktował dla Górnika rzut karny, który wykorzystał Roman Gergel.

Lecha prześladuje fatum, bo trudno już o inny dobór słów – kryzys, dołek, niemoc, wszystkie te określenia zostały przy opisywaniu sytuacji mistrzów Polski użyte wielokrotnie. W meczach u siebie zespół Macieja Skorży jest ostatnio lepszy niż rywale, ale na punkty i zwycięstwa przełożenia to nie ma. W sobotni wieczór scenariusz był podobny. To Lech atakował, prowadził grę, stwarzał więcej groźnych sytuacji, ale jeden zdobyty punkcik to zbyt mało, by wydźwignąć się z dna tabeli.

Kibice w Poznaniu węszą już spisek. Sytuacja, po której arbiter podyktował rzut karny przeciwko Lechowi, faktycznie jednoznaczna nie była. Arajuuri rzucił się, by zablokować strzał Łukasza Madeja, a piłka trafiła go w rękę. Prawda jest taka, że przepis o zagraniu ręką w polu karnym jest jednym z najbardziej niejasnych – zagranie to karane jest rzutem wolnym bezpośrednim, a jeśli przewinienie miało miejsce w obrębie pola karnego – jedenastką. Jednak to sędzia rozstrzyga, czy piłkarz zagrał ręką umyślne.

Arajuuri z pewnością nie dotknął piłki ręką specjalnie. Jednocześnie jednak piłka po strzale Madeja zupełnie zmieniła tor lotu, po tym jak trafiła w dłoń Fina. Sędzia Raczkowski ze swojej decyzji więc się wybroni. Tym bardziej że już w zeszłym roku po korytarzach PZPN krążyły plotki, że możliwość interpretacji przez sędziów kontrowersyjnych sytuacji drażni Zbigniewa Bońka. Prezes miał wpływać na szefa sędziów, by każde zagranie ręką w polu karnym skutkowało rzutem karnym.

Pytany o tę sytuacją Arajuuri po meczu przyznał z rozbrajająca szczerością, że nie wie, co powiedzieć, gdyż nie zna zbyt dokładnie przepisów. Nieznajomość prawa, jak widać, szkodzi także w futbolu.

Na pozycji lidera umocnił się Piast Gliwice. Wciąż mało kto wierzy, że fantastyczna postawa zespołu Radoslava Latala to coś trwałego, wszyscy są przekonani, że za chwilę dobra seria Piasta się skończy, a klub z Gliwic wróci tam, gdzie jego miejsce – do środka stawki. Tymczasem z każdą kolejną serią gier drużyna Latala wysyła sygnał, że nie ma zamiaru zwolnić. I powoli można się przyzwyczajać do myśli, że Piast będzie w tym sezonie poważnym kandydatem do gry w pucharach, a może nawet zamiesza w rywalizacji o tytuł.

To niesamowite, jak niewiele potrzeba, by w naszej lidze zostać rewelacją rozgrywek. Piast jest po prostu dobrze poukładaną drużyną, z planem na mecz i pomysłem na to, co robić, by zwyciężać. Do tej pory drużyna z Gliwic zachwycała głównie niespotykaną jak na standardy naszej ligi umiejętnością prowadzenia ataku pozycyjnego. Objawieniem rozgrywek był czeski środkowy pomocnik Michal Vacek, który w każdym niemal meczu miał zagrania, po których warto było bić brawo.

We Wrocławiu gole gliwiczanie zdobyli jednak po szybkiej kontrze i po stałym fragmencie gry. Oba trafienia dla gości były autorstwa pary stoperów – Brazylijczyka Heberta oraz Słoweńca Milosa Koruna.

Wisła w Krakowie zaledwie bezbramkowo zremisowała z Koroną Kielce. Według wielu ekspertów i ludzi, którzy wiedzą, gdzie w Tele-Fonice przyłożyć ucho, może to być koniec misji trenera Kazimierza Moskala.

Remis z Koroną był już szóstym meczem, w którym krakowianie dzielili się z rywalami punktami. Inna sprawa, że potencjał Wisły nie pozwala myśleć o czymś więcej niż walka o czołową ósemkę.

Przełamała się w końcu Lechia, która do przerwy przegrywała u siebie z Zagłębiem Lubin 0:1. W drugiej połowie jednak – w nieco szczęśliwych okolicznościach, bo po kontrowersyjnym rzucie karnym – gdańszczanie odwrócili losy spotkania. Było to dopiero drugie zwycięstwo zespołu ligowego, który dostarcza Adamowi Nawałce najwięcej reprezentantów.

10. kolejka

Wisła Kraków – Korona Kielce 0:0

Żółte kartki: A. Głowacki, K. Mączyński (Wisła); V. Gabovs (Lechia). Czerwona kartka – V. Gabovs z Lechii (88, druga żółta)

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 10 357

Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 1:2 (0:1)

Bramki: dla Śląska – K. Biliński (59); dla Piasta – Hebert (44), Korun (63)

Żółte kartki: P. Celeban, P. Zieliński, K. Ostrowski, F. Paixao, J. Kiełb (Śląsk); S. Żivec (Piast)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 11 444

Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (1:1)

Bramki: dla Górnika – T. Nowak (11 z karnego); dla Podbeskidzia – A. Mójta (21 z karnego), M. Szczepaniak (55)

Żółte kartki: J. Świerczok, Ł. Tymiński, B. Śpiączka (Górnik); E. Zubas, K. Kolcak, M. Szczepaniak, R. Demjan (Podbeskidzie). Czerwone kartki – B. Śpiączka z Górnika (73, druga żółta) i Ł. Tymiński z Górnika (76, druga żółta)

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 3194

Cracovia – Ruch Chorzów 2:1 (2:0)

Bramki: dla Cracovii – D. Rakels (6 i 45); dla Ruchu – M. Stępiński (60)

Żółte kartki: P. Jaroszyński, M. Covillo, D. Dąbrowski (Cracovia); R. Grodzicki, M. Koj, P. Lipski (Ruch). Czerwona kartka – P. Lipski z Ruchu (90, druga żółta)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 6235

Lech Poznań – Górnik Zabrze 1:1 (0:0)

Bramki: dla Lecha – D. Kownacki (66); dla Górnika – R. Gergel (75 z karnego)

Żółte kartki: P. Arajuuri, T. Kadar (Lech); R. Kosznik (Górnik)

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 15 467

Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 3:1 (0:1)

Bramki: dla Lechii – G. Kuświk (52 i 60 z karnego), M. Mak (79); dla Zagłębia – M. Papadopulos (Zagłębie)

Żółte kartki: J. Wawrzyniak (Lechia); D. Cotra, M. Papadopulos (Zagłębie)

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 10 796

Legia Warszawa – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1

Bramki: 0:1 Martin Juhar (58), 1:1 Nemanja Nikolic (60).

Żółta kartka - Legia Warszawa: Łukasz Broź. Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Dariusz Jarecki, Dalibor Pleva.

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 14 020.

Jutro mecz Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok (godz. 18, Eurosport 2)

Piłka nożna
Cezary Kulesza nadal prezesem PZPN. Mądry król i źli dworzanie
Piłka nożna
Cezary Kulesza będzie dalej rządził polską piłką, ale traci zaufanych ludzi. Selekcjoner do połowy lipca
Piłka nożna
Cezary Kulesza pozostanie prezesem PZPN. Delegaci wybrali jedynego kandydata
Piłka nożna
Prywatny odrzutowiec i kilkunastoosobowa służba. Jak Cristiano Ronaldo stał się multimiliarderem
Piłka nożna
Futsalowy węzeł gordyjski. UEFA rozcina go Słowenią