Legia-Napoli 0:2. Święto, ale zabrakło wyniku

Porażka z Włochami oznacza, że Legii będzie trudno awansować z grupy.

Aktualizacja: 01.10.2015 23:23 Publikacja: 01.10.2015 23:11

Legia-Napoli 0:2. Święto, ale zabrakło wyniku

Foto: AFP

W czwartkowy wieczór w Warszawie było wszystko, co powoduje, że mecze w europejskich pucharach są świętem: pełen stadion, fantastyczna atmosfera, renomowany rywal i niezła gra Legii. Zabrakło tylko najważniejszego – wyniku.

Tego można się było jednak spodziewać. I tak Legia zagrała zdecydowanie lepiej niż wielu ekspertów i kibiców się spodziewało. Szczególnie dobrze warszawianie wyglądali do momentu straty pierwszej bramki, bo później mecz zaczął im się wymykać spod kontroli, a zobrazowane zostało to idealnie, gdy Gonzalo Higuain dostał piłkę przed polem karnym, wymanewrował czterech dziwnie biernych obrońców i pięknie uderzył w samo okienko. Gol godny wicemistrza świata. Jeden z najładniejszych jakie padły na tym stadionie. A jednak też kompromitujący defensywę Legii.

Jeśli ten mecz, zgodnie z krążącymi po Warszawie i nie tylko plotkami, miał być pożegnaniem Henninga Berga to było to przynajmniej pożegnanie godne. Fantastyczną atmosferę zrobili kibice, którzy wypełnili stadion, a jedyne wolne miejsca widać było w strefach buforowych między miejscowymi a kibicami przyjezdnymi. Pytanie jednak jak na ich efektowny pokaz pirotechniki z początku spotkania zareaguje UEFA. Wiadomo, że Legia nie należy do ulubieńców działaczy ze Szwajcarii i kolejne racowisko może zostać potraktowane jako recydywa. Pytanie czy skończy się tylko na karach finansowych.

Norweg zaskoczył składem – wystawił pięciu obrońców (Michał Pazdan teoretycznie grał na pozycji defensywnego pomocnika, ale w momencie gdy atakowało Napoli cofał się między stoperów), ale przede wszystkim na ławce rezerwowych pozostawił najlepszego strzelca i najważniejszego piłkarza wicemistrzów Polski – Nemanję Nikolicia. Dziwne o tyle, że Serb z węgierskim paszportem nie narzekał przed tym spotkaniem na żaden uraz.

Włosi do Warszawy przyjechali bez swojego kapitana i lidera zespołu Marka Hamsika, w Neapolu został też Lorezno Insignie, który doznał kontuzji w ligowym spotkaniu z Juventusem. Tylko na ławce mecz zaczął wicemistrz świata, były zawodnik Realu Madryt – Gonzalo Higuain. Trener piątego zespołu poprzedniego sezonu Serie A, Maurizio Sarri postanowił na Legię nie rzucać wszystkiego, co najlepsze. Niestety i tak wystarczyło.

Szukając jasnych punktów w zespole Legii należy wskazać przede wszystkim na Igora Lewczuka. Obrońca przychodził do warszawskiego klubu zimą 2014 roku. Wielu ekspertów wyśmiewało wówczas ten transfer, wskazując, że zawodnik z broniącego się przed spadkiem Zawiszy Bydgoszcz nie może być wzmocnieniem klubu walczącego o mistrzostwo Polski i w europejskich pucharach. I rzeczywiście z początku Lewczuk był tylko uzupełnieniem składu, pojawiał się na murawie sporadycznie, raczej wtedy gdy Berg dawał swoim najlepszym piłkarzom odpocząć.  Jakiś  czasu temu awansował jednak do pierwszej jedenastki, a z Napoli rozgrywał mecz życia. Kilka razy interweniował nie tylko skutecznie, ale również efektownie za co dostawał zresztą rzęsiste oklaski z trybun.

Dobry mecz rozgrywał Pazdan, który jeszcze w pierwszej połowie uratował Legię przed stratą gola wybijając piłkę z linii bramkowej. Świetnie bronił Dusan Kuciak, na bramkę którego od mniej więcej 70 minuty sunęły huraganowe ataki Włochów. Szczególny udział w promowaniu słowackiego bramkarza miał pomocnik gości – Brazylijczyk Allan, który miał kilka dobrych okazji, ale za każdym razem Kuciak bronił. Niestety nie wystarczyło to do osiągnięcia chociażby nawet remisu, a najsmutniejsze, że momentami widać było, że piłkarze Napoli naprawdę nie wkładają w to spotkanie całego serca.

Berg jeszcze przed meczem starał się pokazać, że informacje o tym, że za chwile ma zostać zwolniony nie robią na nim żadnego wrażenia. Tymczasem w kuluarach da się usłyszeć, że los Norwega faktycznie jest już przesądzony. Kwestia tylko czy Berg jeszcze poprowadzi Legię przeciwko Górnikowi Zabrze, czy już przed kolejką ligową zostanie pożegnany.

Legia po dwóch kolejkach ma na koncie zero punktów i jej widoki na awans są raczej znikome. Szczególnie, że w równolegle rozgrywanym meczu, duńskie FC Midtjylland pokonało na wyjeździe Brugge 3:1.

 

W szóstej minucie z lewej strony boiska w pole karne wbiegł Dries Mertens, ale jego strzał obronił Dusan Kuciak. Kilka minut potem ponownie lewoskrzydłowy włoskiej drużyny znalazł się w dobrej sytuacji, lecz tym razem chybił.

Chwilę później bramce SSC Napoli po raz pierwszy zagrozili wicemistrzowie Polski. Nieco osamotniony w ataku Aleksandar Prijovic wyszedł z szybkim kontratakiem, ale zmuszony był poczekać na kolegów. Ostatecznie podał do Ivana Trickovskiego, ale ten nie trafił w bramkę.

Goście najlepszą okazję w pierwszej połowie mieli w 28. minucie, kiedy Kuciaka po strzale Davida Lopeza wyręczył Michał Pazdan, który wybił piłkę z linii bramowej. Goście wyraźnie kontrolowali przebieg spotkania i pewni siebie dążyli do zdobycia pierwszej bramki. Legioniści natomiast ograniczali się do nielicznych i chaotycznych ataków, w której brała udział zbyt mała liczba zawodników, aby poważniej zagrozić bramce SSC Napoli.

Po przerwie goście mieli jeszcze większą przewagę. Chwilę po wznowieniu gry strzał Mertensa obronił Kuciak, ale w 53. minucie po jego strzale głową Słowak skapitulował. W 58. minucie gospodarze byli bliscy wyrównania, ale piłka po strzale Prijovicia otarła się o poprzeczkę. W jednej z następnych akcji bezpośrednio z rzutu wolnego bramkarza SSC Napoli próbował pokonać Tomasz Brzyski, ale Gabriel Ferreira nie dał się zaskoczyć.

Wprowadzenie na boisko Nikolicia i Ondreja Dudy w 62. minucie nieco ożywiło grę ofensywną „Wojskowych". To właśnie ten pierwszy groźnie uderzał w 70. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Brzyskiego minimalnie spudłował po strzale głową Tomasz Jodłowiec. Swoje okazje na podwyższenie prowadzenia mieli też goście. Z pojedynków z Allanem i Manolo Gabbiadinim zwycięsko wychodził Kuciak.

Słowak podobnie jak cała defensywa Legii bezradny był w 84. minucie. Gonzalo Higauin, który pojawił się na boisku siedem minut wcześniej mijał kolejnych rywali biegnąc z piłką wzdłuż linii pola karnego, po czym oddał efektowny i precyzyjny strzał w „okienko". Jego akcja i bramka była ozdobą spotkania. W końcówce przed stratą kolejnych bramek swój zespół uratował Kuciak.

Przed meczem na jednej z trybun kibice zaprezentowali oprawę ze środkami pirotechnicznymi za co stołeczny klub w przeszłości był kilkukrotnie karany przez UEFA.

Legia Warszawa – SSC Napoli 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Dries Mertens (53-głową), 0:2 Gonzalo Higuain (84).

Żółte kartki: Legia – Jakub Rzeźniczak.

Sędzia: Michael Koukoulakis (Grecja). Widzów: 26 357.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak – Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan (89. Rafał Makowski), Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski – Ivan Trickovski (62. Ondrej Duda), Guilherme, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk (62. Nemanja Nikolic) – Aleksandar Prijovic.

SSC Napoli: Gabriel Ferreira - Christian Maggio, Vlad Chiriches, Kalidou Koulibaly, Faouzi Ghoulam - Jose Callejon (77. Gonzalo Higuain), Allan Marques Loureiro (85. Nathaniel Chalobach), Mirko Valdifiori, David Lopez, Dries Mertens (72. Omar El Kaddouri) - Manolo Gabbiadini.

Sędzia: Michael Koukoulakis (Grecja). Widzów: 26 357.

 

W czwartkowy wieczór w Warszawie było wszystko, co powoduje, że mecze w europejskich pucharach są świętem: pełen stadion, fantastyczna atmosfera, renomowany rywal i niezła gra Legii. Zabrakło tylko najważniejszego – wyniku.

Tego można się było jednak spodziewać. I tak Legia zagrała zdecydowanie lepiej niż wielu ekspertów i kibiców się spodziewało. Szczególnie dobrze warszawianie wyglądali do momentu straty pierwszej bramki, bo później mecz zaczął im się wymykać spod kontroli, a zobrazowane zostało to idealnie, gdy Gonzalo Higuain dostał piłkę przed polem karnym, wymanewrował czterech dziwnie biernych obrońców i pięknie uderzył w samo okienko. Gol godny wicemistrza świata. Jeden z najładniejszych jakie padły na tym stadionie. A jednak też kompromitujący defensywę Legii.

Pozostało 89% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Chorwacja 3:3. Emocje zamiast punktów
Piłka nożna
Polska - Chorwacja 3:3. Nareszcie cieszyła ich piłka
Piłka nożna
Polska - Niemcy. Remis, który dał awans na mistrzostwa Europy do lat 21
Piłka nożna
Łączy nas Luka Modrić
Piłka nożna
Michał Probierz apeluje o cierpliwość. Jak Polacy zagrają z Chorwatami?