Rzeczpospolita: Awans do finałów Euro to wykonanie zadania czy wielki sukces?
Zbigniew Boniek: Wykonanie zadania, to oczywiste. Przyświecało nam jednak pewne motto: „Aby dokonać rzeczy wielkich, należy najpierw dokonać rzeczy mniejszych". Po drodze czekało na nas 100 tysięcy pułapek, ale na szczęście na żadną trutkę się nie złapaliśmy. Jest radość, ale nie ma atmosfery wielkiego triumfu. Od poniedziałku normalnie pracujemy. We wtorek byłem już w Białymstoku na meczu młodzieżówki, w środę odbyłem dwa spotkania z Adamem Nawałką i już zaczęliśmy planowanie logistyczne Euro 2016. Po ordery nikt jeszcze nie wystąpił i nikt nie ma takiego zamiaru. Jakbyśmy się jednak dziś czuli, gdybyśmy nie awansowali na Euro albo chociaż do baraży, gdy koniec eliminacji jest tematem numerem jeden w całej piłkarskiej Europie?
Satysfakcja pewnie tym większa, że to pan wybrał Nawałkę?
Oczywiście, że mam satysfakcję. Postawiliśmy na odpowiednich ludzi i to musi cieszyć. Oczywiście Nawałka jest najważniejszą postacią w tym sztabie, ale wymieniliśmy wszystkich. Począwszy od człowieka zajmującego się sprzętem, poprzez masażystów, na ekipie odpowiedzialnej za media skończywszy. Żeby odnieść sukces, trzeba mieć odpowiedniego trenera i dobrych piłkarzy. Zawodników mieliśmy wcześniej, potrzebny był człowiek, który te klocki poukłada, przewidywalny selekcjoner. A ja znałem Adama bardzo dobrze i wiedziałem, co się z nim stanie, gdy wygra trzy mecze...
...chyba co się z nim nie stanie?