Polska - Litwa 1:0. Drużyna, która nie daje radości

Polacy po szczęśliwym golu Roberta Lewandowskiego pokonali Litwinów 1:0, ale radości nie ma. Drużyna Michała Probierza znów zagrała bardzo słaby mecz. Wynik był lepszy niż gra.

Publikacja: 21.03.2025 22:39

Polska - Litwa 1:0. Drużyna, która nie daje radości

Foto: PAP/ Piotr Nowak

Narrację wieczoru narzuciła klasa rywala, bo to było spotkanie, w którym nawet remis odebralibyśmy jako klęskę. Liczyliśmy raczej, że mecz z Litwinami pozwoli nam poczuć wiosnę, a jednak na PGE Narodowym zobaczyliśmy drużynę z jesieni – słabo zorganizowaną, jakby śniętą, na pewno niedokładną i pozbawioną kreatywności. To rywalom na początku meczu zdarzały się składniejsze akcje, oni oddali pierwszy strzał, a upływ czasu wcale nie zmienił obrazu gry.

Żadna akcja Polaków z pierwszej połowy nie podniosła tętna, głośniej na trybunach robiło się głównie po długich podaniach w kierunku wracającego do reprezentacji Matty'ego Casha. Oglądaliśmy na boisku grupę piłkarzy, która niezbyt dobrze się rozumie, a różnicą w porównaniu do poprzednich meczów było to, że z powodu kontuzji nie zagrali Nikola Zalewski oraz Piotr Zieliński, a więc ci, którzy kreatywnością umieli maskować niemoc i malowali trawę na zielono.

Czytaj więcej

Mundial 2026: Czy pod wodzą Thomasa Tuchela Anglia odniesie sukces? Znani wrócili do kadry

Polska – Litwa. Piłkarze ani kibice nie porwali trybun

Podopieczni Probierza nie zrobili nic, aby odzyskać zaufanie kibiców nadszarpnięte rokiem, podczas którego w meczach o większą lub mniejszą stawkę pokonali tylko Wyspy Owcze (2:0), Estonię (5:1) i Szkocję (3:2). Nie umieli porwać trybun tak samo, jak debiutujący w roli liderów dopingu na meczu drużyny narodowej kibice ze stowarzyszenia "To my Polacy”, choć akurat oni w piątkowy wieczór sprawiali wrażenie lepiej zorganizowanych od piłkarzy.

Czekaliśmy więc na pierwszy strzał do 9. minuty, a na celny – do 26. Stojący w bramce Litwinów Edwinas Gertmonas był czujny, ale przed przerwą ani razu nie musiał wykazać się refleksem. Spokojny wieczór – do czasu – miał też Łukasz Skorupski, który w zorganizowanym przy okazji meczów Ligi Narodów przez selekcjonera konkursie na bramkarza potwierdził to, co zobaczyliśmy już podczas Euro 2024, czyli że dziś właśnie on zasługuje, aby być pierwszym golkiperem drużyny narodowej.

Kontuzje (uraz wykluczył z meczu Pawła Dawidowicza) nie mogły być argumentem tłumaczącym jałową grę Polaków, zwłaszcza że Probierz na budowanie podstawowej jedenastki oraz jej zaplecza poświęcił całą jesień. To pokazały powołania, bo nie było niespodzianek i niezrozumiałych ruchów na miarę zaproszenia do wyjściowego składu Maxiego Oyedele. Trzon drużyny narodowej jest dziś stabilny, ale – jak przekonaliśmy się na tle Litwinów - wysokiej jakości nie gwarantuje.

Czytaj więcej

Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie na dłużej? Rozmowy już trwają

Polska – Litwa. Michał Probierz to wciąż selekcjoner przegrany

Selekcjoner pierwsze zwycięstwo eliminacji odniósł w dniu losowania. Polacy, poza przeciwnikiem z pierwszego koszyka (Holandia lub Hiszpania), trafili na drużyny przeciętne (Finlandia) lub słabe (Litwa, Malta). To była jak dotąd jedyna wygrana Probierza, skoro wcześniej Polacy remisem z Mołdawią zaprzepaścili szanse na bezpośredni awans do Euro 2024 (uratował nas barażowy remis i rzuty karne w Cardiff), z turniejem pożegnali się jako pierwsi, a jesienią spadli z elity Ligi Narodów.

Fakt, że przy tak kiepskim bilansie – powtórzmy: trzy wygrane w piętnastu meczach o stawkę - wciąż nie słychać apeli o zmianę selekcjonera pokazuje, jak radykalnie spadły oczekiwania wobec drużyny narodowej po kadencji Fernando Santosa. Wystarczyły przecież trzy minuty bez straty gola z Litwinami i mogliśmy napisać, że te eliminacje rozpoczęliśmy lepiej od poprzednich, gdy walkę o mistrzostwa Europy rozpoczęliśmy od falstartu w Pradze.

Wtedy dostaliśmy dwa szybkie ciosy i zostaliśmy na deskach. Teraz nie było nokautu, bo po drugiej stronie stanął przeciwnik niższy, słabszy. Litwini wiedzieli, że muszą nastawić się na klincz, i czuli się w nim doskonale, ale w 71. minucie – gdy po błyskotliwym kontrataku piłka spadła pod nogi Armandasa Kucysa – uratował Polaków tylko refleks Skorupskiego. To był moment, gdy bramkarz zrobił więcej niż wszyscy koledzy z pola i wiele wskazywało na to, że ta interwencja uczyni go bohaterem meczu.

Czytaj więcej

Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion

Polska – Litwa. Robert Lewandowski uratował kolegom skórę

To był wieczór rozczarowań, którego przebieg wymykał się logice wyznaczonej zarówno przez pozycje obu drużyn w światowej piłce, jak i pracodawców oraz paski płacowe samych zawodników. Znów mogliśmy się przekonać, że dziś wokół reprezentacji pozytywna jest jedynie narracja, którą od miesięcy narzuca Probierz, ale z każdym kolejnym spotkaniem coraz wyraźniej widać, jak opowieści o wysokim pressingu i aktywnej, ofensywnej piłce rozmijają się z rzeczywistością.

Tym razem skórę kolegom oraz selekcjonerowi w 80. minucie uratował Lewandowski – uderzył z pola karnego, piłka szczęśliwie odbiła się jeszcze od obrońcy – dla którego było to pierwsze trafienie z gry dla drużyny narodowej od listopada 2023 roku. Kapitan dał zwycięstwo, którym jednak trudno się cieszyć. Niewykluczone, że piłkarze poprawią humory kibicom w poniedziałek, bo wtedy Polacy o 20.45 zagrają z Maltańczykami, czyli jedyną drużyną w grupie słabszą od Litwinów.

Polska – Litwa 1:0 (0:0)

Bramki: R. Lewandowski (80)

Polska: Ł. Skorupski – M. Cash (68 J. Kamiński), J. Kiwior, K. Piątkowski (77 M. Wieteska), J. Bednarek, P. Frankowski, J. Moder, J. Piotrowski (77 M. Bogusz), S. Szymański, K. Świderski (68 K. Piątek), R. Lewandowski (86 A. Buksa)

Litwa: E. Gertmonas – A. Tutyskinas, E. Utkus, K. Kazukolovas, P. Sirvys, J. Lasickas, D. Antanavicius (84 M. Vareika), A. Dolznikov (61 F. Cernych), G. Gineitis, P. Golubickas (61 G. Matulevicius), A. Kucys (84 G. Paulaskas)

Narrację wieczoru narzuciła klasa rywala, bo to było spotkanie, w którym nawet remis odebralibyśmy jako klęskę. Liczyliśmy raczej, że mecz z Litwinami pozwoli nam poczuć wiosnę, a jednak na PGE Narodowym zobaczyliśmy drużynę z jesieni – słabo zorganizowaną, jakby śniętą, na pewno niedokładną i pozbawioną kreatywności. To rywalom na początku meczu zdarzały się składniejsze akcje, oni oddali pierwszy strzał, a upływ czasu wcale nie zmienił obrazu gry.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Czas napisać nowy rozdział. Kadra gra o mundial
Piłka nożna
Mundial 2026: Czy pod wodzą Thomasa Tuchela Anglia odniesie sukces? Znani wrócili do kadry
Piłka nożna
Ćwierćfinały Ligi Narodów. Na ostatniego rywala w eliminacjach mundialu Polacy muszą jeszcze poczekać
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Michał Probierz: Moim celem jest wygrywanie, ale też to, by kadrę przyjemnie się oglądało
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń