Stawką rywalizacji na międzynarodowej arenie są nie tylko zwycięstwa i pieniądze, ale także punkty, które budują pozycję ligi. Czwartkowe mecze Omonia Nikozja – Legia (0:3) i NK Celje – Jagiellonia (3:3) ugruntowały wysoką pozycję naszych klubów w tabeli Ligi Konferencji (Legia jest wiceliderem, Jagiellonia zajmuje trzecie miejsce) oraz były kolejnym krokiem w kierunku piętnastego miejsca rankingu UEFA. To cel, bo taka lokata sprawiłaby, że w sezonie 2025/26 po raz pierwszy zobaczylibyśmy w eliminacjach Ligi Mistrzów dwa polskie kluby.
Ekstraklasa nigdy nie była w europejskiej hierarchii tak wysoko, choć ludzie zarządzający ligą uważają, że już powinna. - Możemy mówić o modzie na Ekstraklasę - przekonywał rok temu przy okazji prezentacji raportu finansowego prezes Ekstraklasa S.A. Marcin Animucki. Podstawy do takiego twierdzenia ma, skoro frekwencja rośnie, kluby zarabiają coraz więcej, a kontrakt na transmisje z Canal+ (1,3 mld zł za cztery sezony) to pod względem wartości dziewiąta taka umowa w Europie.
Czytaj więcej
Robert Lewandowski strzelił swojego 100. i 101. gola w Lidze Mistrzów potwierdzając, że siedzi przy tym samym stole, co Cristiano Ronaldo oraz Leo Messi. FC Barcelona wygrała z Brestem 3:0.
Wyższy jest też poziom. Dobrą zmianę zaprowadzili w Ekstraklasie młodzi trenerzy, którzy lubią piłkę nowoczesną. Więcej jest dziś w kraju drużyn, które atakują. Agresywniejszy jest pressing, akcje są dłuższe, rośnie liczba krótkich podań, a aktywnego futbolu nie boją się nawet beniaminkowie, co pokazują tej jesieni Motor Lublin i GKS Katowice. Wzrost jakości widać także na międzynarodowej arenie, choć Liga Konferencji to rozgrywki trzeciego szczebla, którym daleko do Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Ranking UEFA. Ekstraklasa rośnie, piętnaste miejsce coraz bliżej
Legia oraz Jagiellonia to wykorzystują. Reforma rozgrywek sprawiła, że Liga Konferencji to zawody wręcz stworzone dla naszych klubów, bo najbogatsze ligi kontynentu (Anglia, Hiszpania, Niemcy, Włochy) mają w nich tylko jednego reprezentanta i to z szóstego lub nawet siódmego miejsca w tabeli. Warszawiacy mierzyli się więc z Realem Betis (1:0), a najsilniejszym przeciwnikiem białostoczan była tej jesieni FC Kopenhaga (2:1), czyli trzecia drużyna ligi duńskiej.