Ekstraklasa. Dlaczego Jagiellonia Białystok została mistrzem Polski?

Jagiellonia Białystok została pierwszy raz mistrzem Polski. Była lepsza od klubów bogatszych i mających większy potencjał. Ekstraklasa pozostaje jedną z najsłabszych lig w Europie.

Publikacja: 26.05.2024 13:57

Piłkarze Jagiellonii Białystok cieszą się ze zwycięstwa i mistrzostwa Polski, po meczu ostatniej kol

Piłkarze Jagiellonii Białystok cieszą się ze zwycięstwa i mistrzostwa Polski, po meczu ostatniej kolejki sezonu 2023/24 piłkarskiej Ekstraklasy z Wartą Poznań

Foto: PAP/Artur Reszko

O tym, jak zmienia się polski futbol, świadczą upodobania i tradycje muzyczne kibiców. Mecze przy Łazienkowskiej rozpoczynają się od Czesława Niemena („Sen o Warszawie”), na Wiśle w Krakowie od pieśni „Jak długo na Wawelu”, na Arce w Gdyni od Dwa Plus Jeden („Pomaluj mój świat”), a w Kielcach od - Marka Grechuty („Dni, których jeszcze nie znamy”). W Białymstoku króluje zaś muzyka etniczna Podlasia, której symbolem jest pan Zenon Martyniuk.

Jaki mistrz, taka muzyka. Ale ma ona w Polsce miliony słuchaczy, którzy dzisiaj śmieją się z tych, co to tylko Warszawska Jesień, „bułka przez bibułkę” i poezja śpiewana. Bo to oni wygrali, pokazując siłę ściany wschodniej, która nie cieszy się opinią zbyt postępowej i - sądząc po wynikach wyborów - jest tak otwarta na Europę jak wieś Taplary (z „Konopielki”) na nauczycielkę i cywilizację.

Czytaj więcej

PKO BP Ekstraklasa. Jagiellonia mistrzem Polski. Kto trzecim spadkowiczem?

Jak widać nie ma to większego znaczenia. Białystok pokazał wyższość nad Warszawą, Poznaniem, Śląskiem, Łodzią czy Krakowem, gdzie futbolowe tradycje są starsze i bogatsze.

Tani i się nie stawiał. Kim jest Adrian Siemieniec

Przed rozpoczęciem sezonu żaden z pytanych przez „Przegląd Sportowy” trenerów nie wskazał Jagiellonii jako kandydata na mistrza. Nie widzieli jej w pierwszej trójce.Mylili się wszyscy, ale mieli prawo.

35 mln zł

wynosi budżet Jagiellonii Białystok

Myśleli logicznie, biorąc pod uwagę wiele elementów: budżet, siłę kadry, nazwisko trenera, rozpoznawalność marki, związki z poważnym biznesem i decyzyjnymi politykami czy lobbystami. W żadnej z tych kategorii Jagiellonia się nie liczyła.  Ona — z budżetem 35 mln złotych — była za siedmioma klubami. Na boisku wyprzedziła wszystkie.

Jej trener Adrian Siemieniec urodził się w roku 1992. Nie ma za sobą żadnej kariery piłkarskiej, a do wiosny ubiegłego roku pracował jako asystent trenerów Rozwoju Katowice, Arki i ŁKS. Uniwersytety to nie były, a praca asystenta nie zawsze jest twórcza.

Czytaj więcej

Kamil Kołsut: Jacek Góralski wziął przykład z góry. Była Wieczysta, została czysta

Wiosną ubiegłego roku powierzono jednak Siemieńcowi zadanie uratowania Jagiellonii przed spadkiem. Powiodło się, więc został. Był młody, tani, nie miał wymagań i się nie stawiał. Klub niewiele ryzykował, a mógł go zwolnić w każdej chwili. Tyle że nie było powodu. I w ten sposób 32-letni trener, debiutujący na poziomie Ekstraklasy, w pierwszym roku samodzielnej pracy zdobył tytuł mistrza Polski.

Dlaczego Jagiellonia Białystok została mistrzem Polski

Na czym polegała jego przewaga? Siemieniec musi mieć najwyraźniej talent i intuicję. Ale nie pracował sam. Być może wpływ na wyniki Jagiellonii miała też oszczędność jej władz. Latem więcej zawodników sprzedali niż kupili, a do tych nowych mieli nosa. Wahadłowy pozyskany ze Stali Rzeszów Dominik Marczuk stał się odkryciem sezonu, a napastnik Afimico Pululu został godnym partnerem Jesusa Imaza w ataku.

Imaz, Taras Romanczuk (obaj starsi od trenera) to opoki drużyny. Marczuk z prawej strony i Bartłomiej Wdowik z lewej to jej nadzieje. Na ławce, obok Siemieńca, siedziała inna legenda klubu, dziś drugi trener Rafał Grzyb. Tak powstała drużyna niemal rodzinna, świadoma , że miło się atakuje z pozycji ubogiego krewnego, którego bogaci wujkowie nie traktują poważnie. Dopóki im się nie zwinie ze stołu schabowego i nie popije piwem, które sobie naleli.

Powtarzana często opinia, że Jagiellonia jest najsłabszym mistrzem w historii, nie ma większego sensu. Trzeba poczekać, co osiągnie w europejskich pucharach. Nie miejmy pretensji do Jagiellonii o to, że została jednookim królem wśród ślepców. W Polsce okazała się najlepsza i pracowała na to przez cały rok. Nadspodziewanie łatwo wygrywała z silnymi (2:0 z Legią, 4:2 z Rakowem), a kiedy już wydawała się faworytem - przegrywała (1:3 z Cracovią), po czym się podnosiła.

Pamiętam klub, o którym mówiło się podobnie: Szombierki Bytom, mistrz z roku 1980. Wtedy trener Hubert Kostka wziął przeciętnych graczy, z których zrobił najlepszą w kraju drużynę. Teraz jest podobnie. Jagiellonia na pewno nie pozostanie w pamięci jako mistrz, który odmienił polski futbol.

Czytaj więcej

Oficjalnie: Marek Papszun ma nową pracę. Podpisał dwuletni kontrakt

Tytułu nie obronił Raków. Może z Markiem Papszunem by się to udało, a może nie, ale po serii udanych sezonów byłoby to trudne. Kiedy odchodzi charyzmatyczny trener, a najlepszy piłkarz ekstraklasy Ivi Lopez leczy kontuzję, młodemu nie jest łatwo. Dawid Szwarga pokazał jednak, że zna się na rzeczy i pewnie jeszcze o nim usłyszymy, choć pracę stracił.

Ekstraklasa. Jacek Magiera zbudował Śląsk Wrocław

Przypadek Śląska Wrocław jest z jednego powodu podobny do losów Jagiellonii. Przed rokiem trener Jacek Magiera wrócił do Wrocławia z misją ratunkową. Powiodła się, bo drużyna zajęła ostatnie miejsce nad strefą spadkową i się utrzymała. Jagiellonia z Siemieńcem była piąta, od końca. Dziś ona zdobyła szczyt, a Śląsk znalazł się tuż za nią.

Magiera jest bez wątpienia jedną z najjaśniejszych postaci w polskiej piłce. Jej ładną twarzą bez skazy. On nie rozmawiał 711 razy z Fryzjerem. Nie zrobił tego ani razu, a już na pewno nie przez telefon. Kiedyś, jako piłkarz, mógł podpisać intratną umowę z pewnym klubem. Ale znał realia, wiedział, że to korupcyjne bagno i odmówił.

Był prawie stukrotnym reprezentantem Polski w drużynach młodzieżowych, mistrzem Europy juniorów, kapitanem jednej z nich na mistrzostwach świata, trenerem innej, podczas mistrzostw świata, dwukrotnym mistrzem Polski, wreszcie trenerem, który dwa razy doprowadził Legię do tytułu. Nikt w Ekstraklasie nie ma lepszego CV.

Czytaj więcej

Bayern Monachium wybrał nowego trenera. Kim jest Vincent Kompany?

Magiera ze Śląskiem odniósł sukces, bo władze klubu musiały respektować jego metody i zasady. Kiedy uznał, że Erik Exposito jest za gruby, odsunął go od składu. Hiszpan się zreflektował i zakończył sezon w koronie króla strzelców. Kiedy takim ludziom, jak Magiera, się wiedzie, można się tylko cieszyć. Wiadomo bowiem, że to efekt talentu, pracy i zasad, a nie zakulisowych gierek. Czyli zdarza się jeszcze normalność w lidze, tylko zależy od poziomu ludzi.

Trenerzy na ogół mają za sobą kariery, skończyli studia, kursy, kształcą się. Z dyrektorami sportowymi w klubach już tak dobrze nie jest, ale niesprawiedliwe byłoby stwierdzenie, że nie znają się na rzeczy. Też są to na ogół byli piłkarze, więc mają doświadczenie z boiska. A jeśli nie, to przynajmniej nie są to debiutanci w roli dyrektorów.

Spojrzą na piłkarza i już wiedzą czy będzie pasował do ich klubów. Że się czasami mylą, to inna a sprawa. Przyzwyczaiłem się już do takich rozmów, w których eks-piłkarz zawsze wie lepiej, tylko nie wiadomo dlaczego, kiedy już zacznie decydować jako trener lub dyrektor sportowy, jego koncepcje się nie sprawdzają.

W większości polskich klubów ligowych specjalistów w kierownictwach próżno szukać. To oni firmują nietrafione transfery i zwalniają trenerów, co zawsze jest prostsze niż rozwiązanie umowy z piłkarzem

Obrót zawodnikami nie zależy jednak wyłącznie od nich. Kiedy przychodzi do podpisania umów, włączają się prezesi bądź właściciele. Mówią czy klub stać, co mu się opłaca, a co nie, czy warto w młodego zawodnika zainwestować, czy lepiej brać gotowego. Każdy chce tanio kupić i drogo sprzedać, bo na tym ten interes polega. Można jednak odnieść wrażenie, że w polskich klubach często kupuje się zawodnika nie pod kątem przydatności do drużyny, tylko z myślą o wypromowaniu i sprzedaniu. Tyle że prowadzenie zawodowego klubu piłkarskiego to nie jest biznes jak każdy inny.

W większości polskich klubów ligowych specjalistów w kierownictwach próżno szukać. To oni firmują nietrafione transfery i zwalniają trenerów, co zawsze jest prostsze niż rozwiązanie umowy z piłkarzem. Z osiemnastu trenerów, którzy zaczynali w lipcu sezon, sześciu straciło pracę.

Czytaj więcej

Czy Kylian Mbappe zagra w Paryżu? Emmanuel Macron zaczął negocjacje

Ekstraklasa. Legia Warszawa zapłaciła za punkt 2,5 mln zł

Taka sytuacja powoduje na ogół lawinę. Z pierwszym trenerem odchodzi asystent. Nowy szkoleniowiec buduje nowy sztab. Są nowe treningi, inne spojrzenie, faworyci odchodzącego szkoleniowca nie zawsze podobają się nowemu, który ma swoich. Legia była zachwycona Kostą Runjaiciem, a zamieniła go na trenera bez dorobku, który samodzielnie pierwszy raz prowadzi zespół w ekstraklasie.

Można powiedzieć, że ryzyko się opłaciło, bo Goncalo Feio uratował dla Legii europejskie puchary, więc i pieniądze, których Legia wciąż szuka, bo - mimo najwyższego budżetu - ma z tym problem. To wynika ze złego zarządzania. Przy budżecie 140 mln złotych Legia zajęła trzecie miejsce i zdobyła 59 pkt. Inaczej mówiąc - jeden punkt kosztował ją ponad dwa i pół mln złotych. To jest jedna czwarta budżetu najbiedniejszej w lidze Puszczy Niepołomice, którą punkt kosztował ok. 250 tys. zł.

Kiedy wydawało się, że limit absurdalnych decyzji został w lidze wyczerpany, Radomiak zwolnił trenera przed ostatnią kolejką. Prezesem i współwłaścicielem klubu jest Sławomir Stempniewski, znany sędzia i ekspert telewizyjny, niewątpliwie fachowiec. Co zyskał w wyniku tej decyzji? Nie potrafię zrozumieć.

Czytaj więcej

Jakub Laskowski: Polskie kluby są konkurencyjne

Radomiak należy do drużyn, o których trudno powiedzieć, że grają porywająco. Jest takich więcej: Widzew, Stal, Cracovia, Zagłębie, Warta czy Piast. Jednak każda z nich rozgrywała mecze naprawdę udane, co świadczy o dwóch rzeczach: zarówno możliwościach zawodników oraz pracy trenerów, jak i nieumiejętności utrzymania wysokiej formy.

Jeśli Radomiak jest w stanie wygrać z Legią w Warszawie 3:0, Cracovia pokonać Jagiellonię w Białymstoku, Stal wygrać z Jagiellonią, Warta wbić pięć bramek Stali, a Zagłębie - cztery w Radomiu to znaczy, że możliwości mają. Nawet zdegradowany Ruch potrafił pokonać Śląsk we Wrocławiu.

Być może największym wygranym, biorąc pod uwagę możliwości, jest Puszcza z trenerem Tomaszem Tułaczem, pracującym tam od dziewięciu lat. Najbiedniejsi, skazani na degradację, grający na stadionie Cracovii, jednak się utrzymali.

Ekstraklasa. Najlepsi w polskiej piłce są sędziowie

Najwięksi przegrani to Lech (klęska sportowa i wizerunkowa na kilku frontach), Raków, Legia oraz Pogoń. Coś nowego dzieje się za to w Zabrzu. Górnik ma świetnego trenera Jana Urbana i największą gwiazdę w dziejach ekstraklasy Lukasa Podolskiego. A także pomysły i koncepcje, które często kłóciły się z pomysłami prezydent miasta, będącego większościowym właścicielem klubu, Małgorzaty Mańki — Szulik, zwanej „Carycą”. Rządziła miastem przez osiemnaście lat.

Czytaj więcej

Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast

Jej ingerencje w działalność klubu oraz ciągłe zmiany prezesów, dyrektorów doprowadziły do długów i stanu niegodnego klubu z olbrzymimi tradycjami. Podolski się zdenerwował i poparł w wyborach konkurentkę Mańki - Szulik, która wygrała, więc kibice Górnika mają nadzieję, że nadchodzą lepsze czasy.

„W Polsce są pierwszorzędne talenty piłkarskie, ale przede wszystkim nie umieją się ustawiać, za mało myślą, dalej idzie brak orientacji, rutyny i, co najważniejsze, woli zwycięstwa” - taką opinię w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” wygłosił trener Legii, Węgier Elemer Kovacs, w kwietniu 1928 roku. To rodzi pytanie, co się w ciągu prawie stu lat zmieniło.

Gala Ekstraklasy, na której nagrodzi się najlepszych, a wszyscy będą się poklepywać po plecach, stanie się corocznym zjazdem środowiska, które w znacznym stopniu tworzą ignoranci i szkodnicy

Najlepsi w polskiej piłce są sędziowie, którzy trzymają poziom europejski. Dużo dalej idą trenerzy - poza wymienionymi uznanie dla Aleksandara Vukovicia, Waldemara Fornalika, Kamila Kieresia i mającego niewielkie możliwości finansowe Kamila Kuzery, którego Koronę można uznać za najbardzej heroicznie walczącą drużynę w lidze - po nich przerwa i wreszcie pojawiają się piłkarze. Na samym końcu kroczą działacze - właściciele klubów i namaszczeni przez nich administratorzy.

Gala Ekstraklasy, na której nagrodzi się najlepszych, a wszyscy będą się poklepywać po plecach, stanie się corocznym zjazdem środowiska, które w znacznym stopniu tworzą ignoranci i szkodnicy. To rzadka okazja zgromadzenia ludzi, którzy są odpowiedzialni za słaby poziom, bałagan i długi w naszym futbolu. Będzie to zebranie, które pod tym względem można porównać jedynie z walnym zgromadzeniem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Piłka nożna
PKO BP Ekstraklasa. Jagiellonia mistrzem Polski. Kto trzecim spadkowiczem?
Piłka nożna
Xavi zwolniony z Barcelony przed ostatnim meczem sezonu
Piłka nożna
Euro 2024: W meczu Serbia-Anglia padł niechlubny rekord
Piłka nożna
Johan Cruyff. Prawie nieśmiertelny
Materiał Promocyjny
Mapa drogowa do neutralności klimatycznej
Piłka nożna
Rumunia - Ukraina na Euro 2024. Mają poczucie misji
Piłka nożna
Francja - Austria. Polityka ważniejsza niż futbol. Piłkarze nie wstydzą się poglądów