12 grudnia zeszłego roku doszło do niewyobrażalnej sytuacji po meczu Ankaragucu - Caykur Rizespor (1:1). Prezes gospodarzy, Faruk Koca, wtargnął po końcowym gwizdku na boisko i zaatakował sędziego, Halila Umuta Melera. Arbiter otrzymał cios pięścią, a także został kopnięty. Po całym zajściu spędził noc w szpitalu.
Koca został dożywotnio zdyskwalifikowany. Meler nie przyjął przeprosin i podkreślił, że nigdy oprawcy nie wybaczy. Zapowiedział też koniec kariery, ale po nieco ponad miesiącu wrócił do sędziowania. Od tamtej pory prowadził pięć spotkań tureckiej ekstraklasy, a ostatnio był arbitrem meczu 1/8 finału Ligi Europy AC Milan - Slavia Praga (4:2).
Piłka w Turcji. Dlaczego prezes kazał zejść zawodnikom z boiska
Zaledwie tydzień po ataku na sędziego, w pierwszej kolejce po przerwie w rozgrywkach spowodowanej atakiem Faruka Kocy, doszło do kolejnego skandalu. W trakcie meczu Istanbulsporu z Trabzonsporem prezes pierwszego z wymienionych klubów - po decyzji sędziego o uznaniu gola dla gości - zszedł na boisko i nakazał swoim piłkarzom opuścić murawę. Była 68. minuta gry, spotkanie nie zostało wznowione, a następnie orzeczono walkower na korzyść ekipy z Trabzonu.
Czytaj więcej
Prezes Ankaragucu został aresztowany i dożywotnio zawieszony po ataku na sędziego. To może być dopiero początek przykrych konsekwencji dla klubu.
Źle dzieje się również na niższych poziomach rozgrywkowych w Turcji. W trzeciej lidze, podczas meczu Bursasporu z Diyarbekirsporem, gest jednego z zawodników po strzelonym golu w kierunku kibiców przeciwnika wywołał awanturę, bo po chwili bili się wszyscy. Piłkarze na boisku między sobą, a kibice na trybunach z policją.