Oba kluby funkcjonują według podobnych zasad. Są własnością bogatych inwestorów, traktujących je jako jeden ze swoich interesów, z tą może różnicą, że oprócz pieniędzy wkładają i trochę uczucia. O ile Mariusz Walter w Legii całkowicie zaufał wybranym przez siebie ludziom i ingeruje w ich działalność w wyjątkowych sytuacjach, to Bogusław Cupiał w Wiśle traci cierpliwość znacznie częściej.
A jak traci, to wymienia kadry. Od kiedy Tele-Fonika przejęła klub w roku 1998, pracowało w nim 13 trenerów, a do ich zmian dochodziło jeszcze częściej, bo niektórzy na to stanowisko wracali, jak teraz Henryk Kasperczak. Ilu było w tym czasie prezesów klubu – trudno się połapać, ponieważ bywały okresy, że Wisła w ogóle nie miała szefa i nikt tego specjalnie nie odczuwał, jako że najważniejsze decyzje i tak zapadały w gabinecie prezesa Cupiała w Myślenicach. Taki już styl właściciela. Może się nie podobać, ale siedem tytułów zdobytych w czasach Cupiała robi wrażenie.
[srodtytul]Samotność Skorży[/srodtytul]
Zwolniony niedawno Maciej Skorża cieszył się dużym zaufaniem prezesa i długo odpłacał mu wynikami. Jest niewątpliwie jednym z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia. Ale ci, którzy z nim pracowali, mówią, że bardzo się w ostatnich miesiącach zmienił. Ze skromnego i kulturalnego młodego człowieka została mu tylko kultura. Bardzo uwierzył w swoją gwiazdę, wziął jednoosobową odpowiedzialność za sprawy szkolenia i transferów. Kiedy przyszła klęska suszy, został sam. Nie miał w klubie mądrzejszych i bardziej doświadczonych od siebie. Z kim miał się konsultować w krytycznych momentach? Ze swoim asystentem, młodszym od siebie Rafałem Janasem, mającym zazwyczaj takie samo zdanie jak szef?
W Legii sytuacja była inna. Mariusz Walter wciąż szuka ludzi, gwarantujących wysoki poziom zawodowy i kulturowy. Kiedy wybór padł na Jana Urbana i Mirosława Trzeciaka, nie słychać było głosów sprzeciwu. Obaj byli w przeszłości bardzo dobrymi piłkarzami, o horyzontach zdecydowanie szerszych niż większości ich kolegów z boiska. W dodatku grali w Hiszpanii, a potem tam pracowali. Wprawdzie na niskim poziomie i z młodzieżą, ale Hiszpania – to brzmiało dumnie. Urban spędził w Legii dokładnie tyle czasu, ile Skorża w Wiśle, z gorszym skutkiem, chociaż ich pojedynki wygrywała zwykle Legia.