Wczoraj o 11 miała się odbyć konferencja Ekstraklasy SA zapowiadająca początek nowego sezonu, dwie godziny później spotkanie z mediami planowała nowa telewizja – Orange Sport, by pochwalić się planowanymi transmisjami.
Ani jedno, ani drugie spotkanie nie miało jednak sensu. W trybie natychmiastowym zwołano natomiast posiedzenie zarządu PZPN. Podjęta w środę przez Trybunał Arbitrażowy przy PKOl decyzja uchylająca degradację Widzewa Łódź i wstrzymująca degradację Zagłębia Lubin poprzez odroczenie sprawy zmuszała zarządzających rozgrywkami do błyskawicznej reakcji. Tak naprawdę nie wiadomo było, które drużyny mają grać w ekstraklasie.
Posiedzenie w warszawskim hotelu Sheraton trwało ponad cztery godziny. Rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński wyszedł wyraźnie wzburzony. Oświadczenie czytał z kartki, bardzo niewyraźnie. Zapewnił, że ekstraklasa rusza zgodnie z planem, czyli dzisiaj. Rusza w niezmienionym składzie, bo Arka Gdynia oraz Piast Gliwice miały prawo przygotowywać się jako kluby najwyższej klasy i w odpowiedni do tego sposób konstruowały swoje budżety i zatrudniały piłkarzy.
PZPN uznał werdykt trybunału: Widzew Łódź rozpocznie sezon w pierwszej lidze, a pierwszoligowe mecze z udziałem Zagłębia Lubin (a także Korony Kielce, która zapowiedziała skorzystanie z tej samej ścieżki odwoławczej co Widzew i Zagłębie) zostaną wstrzymane, bo może się okazać, że drużyna wystartuje w ekstraklasie.
O tym, że PZPN jednak nie zgadza się z uznaniem odwołania Widzewa, świadczy przytoczenie wyroku trybunału sprzed kilku miesięcy dotyczącego sprawy Arki Gdynia.