Pogłoska o kolejnej fali korupcyjnych zatrzymań, którą miałoby przetrwać tylko kilku sędziów ekstraklasy, krążyła od tygodni, ale wydawała się jedną z wielu plotek. Teraz trudniej będzie zbyć ją machnięciem ręki.
W środę do Wrocławia zawieziono Mariusza Ż. z Sosnowca, wczoraj rano funkcjonariusze CBA zabrali tam Piotra P. z Warszawy, a szef sędziów Kazimierz Stępień przestał odbierać telefony. Podobno jest załamany i myśli o rezygnacji. A szefem sędziów jest ledwie od grudnia, wtedy zastąpił Sławomira Stempniewskiego.
We wtorek Stępień poprosi na posiedzeniu zarządu PZPN w Kielcach o powiększenie listy pierwszoligowych sędziów głównych. Zostało ich już tylko 15, a według PZPN powinno być przynajmniej 16.
Od początku tego sezonu z sędziowaniem rozstało się ośmiu pierwszoligowych arbitrów. Jednych odsunięto, inni odsunęli się sami. Jarosław Ż. i Grzegorz G. zostali zatrzymani na polecenie prokuratury jesienią, Ż. i P. wiosną, w międzyczasie nowe zarzuty usłyszał Marcin Wróbel, który wcześniej był już zawieszony, ale w październiku wywalczył sobie powrót do sędziowania. Teraz znów jest na aucie, tak jak Marek Mikołajewski, inny sędzia, który wrócił jesienią na boisko mimo zarzutów.
Kolejne dwa miejsca na liście sędziów zwolnili Jacek Granat i Zdzisław Bakaluk. Ten pierwszy, swego czasu uważany za najlepszego polskiego arbitra, ale też mocno związanego z Ryszardem F. „Fryzjerem”, od pewnego czasu zastanawiał się nad zakończeniem kariery. Zakończył ją w przerwie zimowej. Bakaluk poprosił o urlop. Nie chce być brany pod uwagę przy obsadzie spotkań w tej rundzie, ale nie jest tajemnicą, że być może już na boiska ekstraklasy nie wróci.