O motywację przed tymi derbami w szatni Arsenalu dbać nie trzeba. – Wszyscy chcą pokonać Chelsea – mówi Wenger. Dla niego to spotkanie szczególne, jeszcze nigdy nie wygrał z zespołem prowadzonym przez Jose Mourinho. Pięć remisów i siedem porażek to wstydliwa karta w trenerskiej karierze Francuza.
Jeśli w niedzielę uda się wreszcie przełamać tę złą serię i Arsenal zwycięży, zmniejszy stratę do lidera ze Stamford Bridge do siedmiu punktów. Jeśli przegra, koronacja Chelsea może się odbyć już w środę, w Leicester.
Mourinho zmagał się przez cały tydzień z problemami. Kontuzjowani byli wszyscy trzej napastnicy. Diego Costa dopiero wznowił treningi, starcie z Manchesterem United opuścił też Loic Remy, a zastępujący ich wtedy Didier Drogba doznał urazu kostki. Nic nie dolega Cescowi Fabregasowi, który wraca na Emirates po czterech latach. Wszystko wskazuje, że mistrzostwo Anglii, którego nie doczekał się przez osiem sezonów spędzonych w Arsenalu, zdobędzie z Chelsea już po roku.
Arsenal wygrał osiem ostatnich meczów Premiership, jednak nadal nie może być pewny nawet miejsca na podium. Musi odpierać ataki sąsiadów z Manchesteru: United mają punkt mniej, City dwa. Pierwsi zagrają na wyjeździe z Evertonem, drudzy na własnym stadionie z Aston Villą, finalistą Pucharu Anglii.
Arsenal – Chelsea to nie jedyne derby w ten weekend. W sobotę Espanyol spotka się z Barceloną, dzień później Torino zmierzy się z Juventusem, który w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z AS Monaco zanudził Europę, ale swój cel osiągnął. – To futbol, a nie cyrk – odpowiada malkontentom Massimiliano Allegri. Dobra wiadomość jest taka, że słabiej zagrać będzie ciężko, a w derbach po prostu nie wypada. Drużyna Kamila Glika wciąż walczy o europejskie puchary, Juventus z każdym tygodniem przybliża się do czwartego z rzędu mistrzostwa Włoch.