Polski klub nigdy nie wywalczył żadnego z europejskich pucharów. Najbliżej był Górnik Zabrze. W 1970 r. dotarł do finału rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów, przegrał jednak z Manchesterem City 1:2.
Mogliśmy się więc cieszyć z sukcesów tych Polaków, którzy wyjechali za granicę. Długo na to czekaliśmy. Marzenia spełnił i z kompleksów wyleczył Polaków Zbigniew Boniek. W roku 1982 przeszedł z Widzewa do Juventusu, a już w następnym wystąpił w finale rozgrywek o Puchar Mistrzów. Hamburger SV jeszcze wtedy był lepszy od turyńczyków, ale nadchodziły dwa lata supremacji Juventusu. W 1984 r. wywalczył on Puchar Zdobywców Pucharów, pokonując w finale w Bazylei FC Porto 2:1. Boniek strzelił zwycięską bramkę dla Juve, ale nie był to pierwszy gol Polaka w finałach. Tego zdobył dla Górnika Stanisław Oślizło. Boniek wbił też dwa gole Liverpoolowi w meczu o Superpuchar Europy (1984), a kilka miesięcy później pokonał mistrzów Anglii ponownie.
Tym razem Liverpool i Juventus spotkały się na stadionie Heysel w Brukseli w walce o Puchar Mistrzów. Ten mecz, rozegrany niemal dokładnie 30 lat temu (29 maja 1985 r.), przeszedł do historii piłki z powodu tragedii, do jakiej doszło na trybunach. W efekcie ataku pijanych kibiców angielskich śmierć poniosło 38 Włochów i jeden Belg. Mimo to piłkarze wyszli na boisko, żeby rozegrać „mecz na cmentarzu".
Juventus wygrał 1:0. W 59. minucie szarża Bońka zakończyła się faulem Gary'ego Gillespiego. Szwajcarski sędzia Andre Daina przyznał Juventusowi rzut karny. Był zbyt daleko od miejsca zdarzenia i nie zauważył, że Gillespie sfaulował Bońka przed polem karnym. Michel Platini nie przejął się tym. Wykorzystał jedenastkę i Juventus zdobył puchar.
W ślady Zbigniewa Bońka poszedł jego kolega z Widzewa i reprezentacji Polski Józef Młynarczyk. Był bramkarzem FC Porto, które w 1987 r. w Wiedniu sensacyjnie pokonało Bayern. Do legendy przeszedł strzał piętą, dzięki któremu Algierczyk Rabah Madjer wbił gola, a Porto wygrało 2:1. Kilka miesięcy później Młynarczyk wywalczył Superpuchar Europy (po zwycięstwie nad Ajaxem) i – jako jedyny Polak – Puchar Interkontynentalny. Na stadionie w Tokio Porto pokonało Penarol Montevideo. Młynarczyk opowiadał, że mecz rozgrywano w temperaturze minusowej, przy padającym śniegu z deszczem. Bramkarz nie czuł rąk, bronił instynktownie, ale skutecznie.