Reklama
Rozwiń

Włosi przed finałem LM: Barcelona faworytem, ale Juventus nie jest bez szans

Berliński finał LM w futbolocentrycznej Italii wygenerował ogromne zainteresowanie mediów i kibiców.

Publikacja: 06.06.2015 10:40

Włosi przed finałem LM: Barcelona faworytem, ale Juventus nie jest bez szans

Foto: AFP

Gdy we środę okazało się, że w Juventusie z powodu kontuzji nie zagra stoper Giorgio Chiellini, informacja otwierała włoskie dzienniki radia i telewizji. Od tygodnia analizy, komentarze i ważenie szans ciągną się stronami włoskiej prasy. Dziś La Gazzetta dello Sport, najpoczytniejszy dziennik Italii poświęcony w 80 procentach futbolowi, co wyraźnie wskazuje czym naród interesuje się najbardziej, poświęciła meczowi pierwsze 16 stron. Corriere dello Sport wydał 8-stronicowy dodatek specjalny, a pozostałe włoskie gazety poświęcają finałowi LM - 4-6 stron.

Nerwowość i napięcie przed meczem najlepiej ilustrują tytuły w La Repubblica: „Mecz życia" i w Corriere dello Sport: „Wybiła godzina mistrzów". Najczęściej mecz anonsowany jest jako pojedynek na śmierć i życie między Berlińskim Murem (blok obronny Juve) i atakiem Barcelony. Trio Leo Messi, Neymar, Luis Suarez doczekało się we włoskich mediach epitetów „Trójca Święta", „Żonglerzy" i „Nieziemscy". Jeszcze kilka dni temu można było wyczytać we włoskich gazetach, że Barcelona to genialny zespół mieszkający na innej, futbolowo o wiele bardziej zaawansowanej planecie. Jednak od kilku dni, powoli, rezygnację zastępuje umiarkowany optymizm: „Barcelona jest faworytem, ale...".

Im bliżej meczu, tym więcej jest tych „ale". Guru włoskich komentatorów futbolowych Mario Sconcerti pisze dziś w Corriere della Sera, że Barcelona, obiektywnie zespół lepszy, może sobie nie dać rady ze znakomitym taktycznie Juventusem, drużynie która żongluje ustawieniem i tempem gry jak Katalończycy piłką. W tej różnorodności gry zespołu, który otwiera się i zamyka jak dłoń, na życzenie, próbuje kontr z głębokiej obrony, by niespodziewanie zaatakować w 7-kę, Sconcerti upatruje szanse Juve. Twierdzi, że Barcelona, której najsłabszym ogniwem jest obrona („Oni też mają słabe punkty, naprawdę!"), może być na tę elastyczną grę Juve nieprzygotowana. Padają nawet argumenty, że Juventus posiada lepszego bramkarza, potrafi się lepiej bronić, a w środku pola przeważa, więc per saldo turyńczycy mają zespół lepszy. Geniusz futbolowej taktyki Arrigo Sacchi, były trener AC Milan i włoskiej reprezentacji, radzi, by formacje Juve grały blisko siebie, razem broniły się już na początku swojej połowy i atakowały, a przede wszystkim stworzyły filtr obronny, przez który nie przeciśnie się nawet filigranowy Messi. Umiarkowanym optymistą przed meczem jest też Marcello Lippi, który 9 lat temu na tym samym berlińskim stadionie jako trener squadra azzurra podniósł do góry Puchar Świata. Inni fachowcy podkreślają, że w walce z genialnym Messim czy Neymarem najwięcej będzie zależeć od postawy dublującego obrońcy, bo pierwszego obaj miną bez trudu.

Wszystkie włoskie gazety, a w nich cała plejada byłych znakomitych piłkarzy Juventusu (m.in. Alessandro Del Piero, Fabrizio Ravanelli, Ciro Ferrara) zagrzewają swój zespoł do walki, a chyba najlepiej przedmeczowy nastrój Włochów oddaje ogromny tytuł na pierwszej stronie La Gazzetta po hiszpańsku: PODEMOS! (To hiszpańska wersja sloganu Baracka Obamy „Yes, we can", a też nazwa coraz popularniejszej, nowej lewicowej partii w Hiszpanii - pk). Trener Juve Massimiliano Allegri zapewnia z Berlina Włochów: „Gdybyśmy nie wierzyli, że można pokonać Barcelonę, wybralibyśmy się na inną wycieczkę". Wtóruje mu bramkarz i kapitan Gigi Buffon: „Nie przyjechaliśmy tu w charakterze kozłów ofiarnych. ".

Jak zawsze z bardzo ważnej okazji futbolowej z udziałem Włochów, swoje żniwa na łamach włoskiej prasy zbierają grafomani. Z dzisiejszych gazet leje się hektolitrami natchniona, naładowana emocjami proza o literackich ambicjach. Oto jeden z tysięcznych przykładów: „Berlin to przeznaczenie i ostatnia misja Gigiego-wojownika". To jeden z tytułów w La Gazzetta, a w środku taka perełka: „Gigi Buffon rozpoznałby Olympiastadion, gdyby go tam przetransportować z zasłoniętymi oczami, ponieważ tam wszystko, nawet powietrze, ma zapach i smak, które przenoszą nas w przeszłość jak magdalenki Prousta z W poszukiwaniu straconego czasu. Gdy zdobyliśmy tam mistrzostwo świata".

Jednak wszyscy włoscy eksperci i komentatorzy przyznają, że mecz może rozstrzygnąć kilka sekund natchnienia genialnego Messiego, bo wtedy nie pomoże nawet najlepiej dobrana taktyka i najlepsza defensywa. Tym bardziej, że dziś zwornik obrony Juve i włoskiej reprezentacji Giorgio Chiellini nie może wystąpić.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku