Liga Mistrzów: Maszyna jedzie do Turynu

Wtorek: Juventus–Bayern i Arsenal–Barcelona. Właśnie dla takich wieczorów wymyślono te rozgrywki.

Aktualizacja: 23.02.2016 05:33 Publikacja: 22.02.2016 18:41

Robert Lewandowski w 32 meczach Bayernu w tym sezonie zdobył 32 bramki. Dziś stanie naprzeciwko niep

Robert Lewandowski w 32 meczach Bayernu w tym sezonie zdobył 32 bramki. Dziś stanie naprzeciwko niepokonanego od 868 minut Gianluigiego Buffona

Foto: AFP

We wtorkowy wieczór kibicom przydałaby się umiejętność bilokacji – żeby w tym samym czasie móc być w Londynie na Emirates Stadium, gdzie przyjeżdża Barcelona, a także w Turynie, gdzie Juventus podejmie Bayern.

Mistrz Włoch znajduje się w niesamowitej formie. Bezbramkowy remis w Bolonii oznacza co prawda, że nie odniósł 16. zwycięstwa (!) z rzędu w lidze, ale i tak pogoń zespołu z Turynu za czołówką wprawiła całe Włochy w osłupienie.

Gdy Juve rozpoczynało serię, było 12. w ligowej tabeli i wciąż jeszcze uczyło się żyć bez Carlosa Teveza, Andrei Pirlo i Arturo Vidala (ten ostatni odszedł zresztą do Bayernu). Teraz jest już na pierwszym miejscu w Serie A (w poniedziałek wieczorem Napoli grało z Milanem i przy zwycięstwie mogło prześcignąć Juventus). W trakcie tej serii w aż dziesięciu meczach mistrz Włoch nie stracił bramki. I to właśnie defensywa jest najmocniejszym punktem klubu z Turynu. Bezbramkowy remis z Bologną oznacza, że 38-letni Gianluigi Buffon nie wyjmował piłki z siatki od 868 minut.

Eksperymenty Guardioli

Wszyscy jednak w Juve wiedzą, że tym razem trzeba będzie wspiąć się na wyżyny. Do Turynu przyjeżdża bowiem maszyna do strzelania bramek, człowiek, który w 32 rozegranych w tym sezonie meczach w Bayernie strzelił 32 gole – Robert Lewandowski.

Zespół Pepa Guardioli jest faworytem dwumeczu, ale w Turynie czeka Bayern ciężka przeprawa. Szczególnie że w zespole mistrza Niemiec kontuzjowani są niemal wszyscy środkowi obrońcy.

W Bundeslidze, gdzie klub z Bawarii ma osiem punktów przewagi nad Borussią Dortmund, Guardiola może sobie bezkarnie pozwolić na coraz śmielsze eksperymenty w defensywie. W weekend jako stoperzy grali sprowadzony awaryjnie zimą ze Spartaka Moskwa Serdar Tasci oraz 21-letni Joshua Kimmich. To, co sprawdza się przeciwko Darmstadt czy Augsburgowi, niekoniecznie jednak musi wypalić, gdy bramkę Manuela Neuera atakować będą Paul Pogba i Paulo Dybala.

Wywiadu oficjalnej stronie internetowej Bayernu udzielił Miroslav Klose, były napastnik mistrzów Niemiec, od 2011 roku grający w Lazio Rzym.

– Bayern nie musi się obawiać żadnego zespołu. Piłkarze i Guardiola powinni mieć jednak wiele szacunku dla Juve. To zespół, któremu trudno strzelić gola. Ich obrona jest bardzo zwarta, a organizację i powrót po stracie piłki mają opanowane do perfekcji. Bayern nie może pozwolić sobie na to, by stracić jako pierwszy gola – mówił mistrz świata z 2014 roku.

Gdyby piłkarze Arsenalu poważnie traktowali to, jak oceniane są ich szanse w meczu z Barceloną, w ogóle nie fatygowaliby się na stadion. Barcelona Luisa Enrique przyjeżdża do Londynu po pobiciu kolejnych rekordów. Jest niepokonana od 3 października zeszłego roku, kiedy to przegrała z Sevillą w lidze 1:2. Od tamtej pory przydarzyło jej się zaledwie sześć remisów, pozostałe spotkania wygrała.

W sobotę Barca pokonała Las Palmas 2:1 i przedłużyła serię meczów bez porażki do 32. To już o trzy spotkania więcej niż dotychczasowy hiszpański rekord wszech czasów, który ustanowiła też Barcelona, ale jeszcze pod wodzą Guardioli w sezonie 2010/2011.

– Cierpiałem wówczas jako przeciwnik Barcy – mówił tuż po ustanowieniu nowego rekordu były zawodnik Sevilli Ivan Rakitić. – I jedyne, co mogę powiedzieć, to że zdecydowanie wolę być w tym zespole, niż patrzeć na takie wyczyny z boku. Drużyna Guardioli była fantastyczna, ale nasza też jest świetna. Możemy być dumni z tego, co robimy.

Wenger wierzy w kompleks

Gdy mowa o zespole Luisa Enrique, wszyscy na wyścigi zajmują się wymyślaniem kolejnych przymiotników do nazwisk Leo Messiego, Neymara i Luisa Suareza. Ale w meczu z Las Palmas to brak pauzującego za kartki Sergio Busquetsa był kluczowy i dlatego Katalończycy tak niemiłosiernie się męczyli.

27-letni zawodnik, który z gry na najbardziej chyba niewdzięcznej pozycji – defensywnego pomocnika – uczynił prawdziwą sztukę, znajduje się w szczytowej formie. To on – niemal jednoosobowo – powoduje, że druga linia Barcelony jest zaporą nie do przejścia, co otwiera pole do popisów dla ofensywnego tercetu. Selekcjoner Hiszpanii Vicente Del Bosque powiedział kiedyś: – Gdybym miał być którymkolwiek piłkarzem świata, chciałbym być Busquetsem.

Z kolei Johan Cruyff tak opisywał grę wychowanka Barcelony: – On jest darem dla każdego szkoleniowca. Jest tak inteligentny, że nie musisz mu nic tłumaczyć. Po prostu wystawiasz go do składu, a on robi wszystko, co do niego należy.

Arsenal w weekend zaledwie bezbramkowo zremisował z Hull City w Pucharze Anglii. W czerwonej części Londynu FA Cup traktowany jest w tym roku wyjątkowo poważnie. Arsenal ma szansę zostać pierwszym zespołem od niepamiętnych czasów, który zdobędzie to trofeum trzykrotnie z rzędu. Po raz ostatni udało się to Blackburn Rovers w latach... 1883–1886!

Remis z liderem Championship bardzo komplikuje sprawę Arsenowi Wengerowi. Z jednej strony oczywiście chęć zdobycia trofeum jest na Emirates ogromna, ale z drugiej rozgrywanie powtórki meczu z Hull, przy tak napiętym kalendarzu, kontuzjach i zmęczeniu, nie jest nikomu na rękę.

Wenger doskonale wie, że to Barcelona jest faworytem. Gdy tak doświadczony szkoleniowiec zaczyna opowiadać bajki o „kompleksie Petra Cecha", który ma mieć Leo Messi (Argentyńczyk w ośmiu meczach przeciwko Czechowi ani razu nie umiał go pokonać), to raczej nie jest dobry znak. To już są argumenty z pogranicza myślenia magicznego.

We wtorkowy wieczór kibicom przydałaby się umiejętność bilokacji – żeby w tym samym czasie móc być w Londynie na Emirates Stadium, gdzie przyjeżdża Barcelona, a także w Turynie, gdzie Juventus podejmie Bayern.

Mistrz Włoch znajduje się w niesamowitej formie. Bezbramkowy remis w Bolonii oznacza co prawda, że nie odniósł 16. zwycięstwa (!) z rzędu w lidze, ale i tak pogoń zespołu z Turynu za czołówką wprawiła całe Włochy w osłupienie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Piłka nożna
Borussia Dortmund skarciła gwiazdy PSG
Piłka nożna
Niemiecka i hiszpańska prasa po Bayern - Real. "Nierozstrzygnięta bitwa w Monachium"
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, które wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił