Reklama

Bajka bez happy endu

Atletico znów bez pucharu. Real lepszy w rzutach karnych.

Aktualizacja: 29.05.2016 19:30 Publikacja: 29.05.2016 19:03

Zinedine Zidane i Cristiano Ronaldo, najszczęśliwsi ludzie w Madrycie.

Zinedine Zidane i Cristiano Ronaldo, najszczęśliwsi ludzie w Madrycie.

Foto: AFP, Filippo Monteforte

Trzeci finał, trzecia porażka w dramatycznych okolicznościach – jak tu nie wierzyć, że nad piłkarzami Atletico wisi jakieś fatum? W 1974 roku przegrali po powtórzonym meczu, przed dwoma laty po dogrywce, teraz po serii jedenastek. Nie ma bardziej pechowej drużyny w Europie.

W Mediolanie los zadrwił z nich przynajmniej kilka razy: gdy Sergio Ramos zdobył gola dla Realu ze spalonego i kiedy Antoine Griezmann na początku drugiej połowy uderzył z rzutu karnego w poprzeczkę. Szczęścia zabrakło nawet podczas losowania jedenastek – wykonywano je na bramkę, za którą siedzieli kibice Królewskich.

To dlatego Diego Simeone, zamiast stać bezczynnie, wolał wziąć sprawy w swoje ręce, pójść w przeciwnym kierunku, pod trybunę zajmowaną przez fanów jego zespołu, i zachęcać ich do głośniejszego dopingu, tak by również jego zawodnicy usłyszeli, że mają wsparcie. Nie pomogło. Juanfran trafił w słupek, a Cristiano Ronaldo nie dał szans Janowi Oblakowi.

– Poprosiłem trenera, żeby pozwolił mi strzelać jako ostatniemu. Czułem, że to ja zapewnię Realowi zwycięstwo – opowiadał Portugalczyk. Przez całe spotkanie był niewidoczny, z grymasem bólu przemieszczał się po boisku, a gdy już doszedł do piłki, szybko ją tracił. W najważniejszym momencie jednak nie zawiódł.

Trudno się dziwić jego wybuchowi radości, za kilka lat już nikt nie będzie pamiętał o jego niedyspozycji, wszyscy będą mówić tylko o tym, że dał Królewskim „La Undecimę" – jedenasty Puchar Europy.

Reklama
Reklama

– To trofeum dedykujemy naszym kibicom, którzy niedawno zginęli w ataku terrorystycznym w Iraku – podkreśla prezes klubu Florentino Perez. To on w styczniu przekazał zespół w ręce trenerskiego żółtodzioba Zinedine'a Zidane'a. Zaryzykował i dziś zbiera owoce. – O czym rozmawialiśmy po finale? Powiedział mi to samo, co w 2002 roku, kiedy wygrywał LM jako piłkarz: „Prezesie, udało się" – cieszył się Perez.

Zidane już na starcie swojej szkoleniowej kariery zapisał się w historii (siódmy człowiek, który sięgnął po puchar jako zawodnik i trener). Przed dwoma laty, kiedy Real pokonał Atletico w Lizbonie, był asystentem Carlo Ancelottiego, teraz jest na pierwszej linii frontu i – jak sam przyznaje – to powoduje, że ten tytuł, choć okupiony ogromnym cierpieniem, smakuje wyjątkowo.

Co jeszcze zapamiętamy z tego wieczoru? Parady Oblaka w meczu i bezradność młodego Słoweńca w serii jedenastek. Wejście Yannicka Ferreiry-Carrasco, który zdobył dla Atletico gola na wagę dogrywki, a potem pobiegł do swojej dziewczyny, padł jej w ramiona i gorąco ucałował. Łzy wychowanka klubu Fernando Torresa i marne aktorstwo Pepe, próbującego nabrać sędziego nawet w najbardziej absurdalnej sytuacji. Juanfrana przepraszającego kibiców za zmarnowanego karnego, wreszcie rozczarowanie Simeone.

– Dwa finały w trzy lata to duży sukces klubu, ale dla mnie te porażki to katastrofa. W tych emocjach przychodzą mi do głowy różne myśli. Muszę ochłonąć i zastanowić się nad swoją przyszłością – nie ukrywał Simeone. Zostawi swoich wojowników i poszuka szczęścia gdzie indziej? Ta historia nie może się tak skończyć.

– Wyciągniemy wnioski i jeszcze tu wrócimy – powtarzają piłkarze Atletico. Trzeba im życzyć, by kiedyś dopisali piękny, ostatni rozdział tej bajki.

Real Madryt – Atletico Madryt 1:1 po dogrywce, karne 5-3

Reklama
Reklama

Bramki – dla Realu: S. Ramos (15); dla Atletico: Y. Ferreira-Carrasco (79).

Rzuty karne: 1-0 L. Vazquez; 1-1 A. Griezmann; 2-1 Marcelo; 2-2 Gabi; 3-2 G. Bale; 3-3 S. Niguez; 4-3 S. Ramos; 4-3 Juanfran; 5-3 C. Ronaldo.

Piłka nożna
Czy Widzew rozbije bank? Kolejny transferowy rekord Ekstraklasy na horyzoncie
Piłka nożna
FIFA The Best. Ewa Pajor, Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bez nagród
Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama