Liga Mistrzów była ewenementem – w żadnym innym turnieju piłkarskim, ba, w żadnym innym sporcie obrona trofeum nie była tak trudnym zadaniem jak w tej najbogatszej futbolowej lidze świata.
W poprzednim sezonie w końcu ta sztuka udała się Realowi Madryt – po raz pierwszy od 25 lat, kiedy w 1992 roku zmieniono system rozgrywek i Puchar Mistrzów stał się Champions League. Poprzednio trofeum obronił wielki Milan Arrigo Sacchiego, który triumfował w latach 1989–1990.
Tymczasem dożyliśmy czasów, że rozważania przed startem tegorocznej Ligi Mistrzów nie dotyczą tego, kto może zdobyć puchar, ale raczej kto może spróbować powstrzymać Real Madryt przed trzecim triumfem z rzędu.
Dominacja Królewskich w Lidze Mistrzów jest jeszcze większa, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Trofeum zdobyli bowiem w 2014 roku, 12 miesięcy później pozwolili wygrać Barcelonie, a następnie przyszły wspomniane dwa kolejne triumfy.
W sezonie, gdy Ligę Mistrzów wygrywała Barcelona (2014/2015), Real odpadł dopiero w półfinale. Podobnie jak w sezonach 2010/2011, 2011/2012 i 2012/2013, czyli zanim rozpoczął swoje panowanie. Od siedmiu lat Królewscy są na szczycie.