Kto widział finał mundialu 1994, ten pamięta katastrofę Włocha Roberto Baggio. Cztery lata wcześniej zawiedli też jego rodacy Roberto Donadoni i Aldo Serena.
Podobne przeżycia w trakcie kariery miał David Beckham, który na ogół posyłał piłkę dokładnie tam, gdzie chciał, ale podczas strzelania jedenastek dopadała go dziwna niemoc. W Anglii ciągle żywe jest wspomnienie półfinału Euro 1996 i strzału Garetha Southgate’a, który odbił Andreas Koepke. Obecny selekcjoner Anglików uderzył w swoją lewą stronę, a właśnie tam rzucił się niemiecki bramkarz.
Za chwilę do piłki podszedł Andreas Moeller i huknął pod poprzeczkę. Takiego strzału nie miał szans odbić David Seaman. Kto wie, czy to wspomnienie nie odezwało się w głowie Harry’ego Kane’a, gdy podchodził w Katarze do drugiego karnego w półfinale z Francją.
Naprzeciwko kapitana Anglików stał klubowy kolega z Tottenhamu Hugo Lloris. Kane już raz oszukał kapitana Francuzów przy pierwszym rzucie karnym. Przy drugim postanowił uderzyć tak, jak kiedyś Moeller, tylko że piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Gdyby trafił w bramkę, gol byłby pewny, bo według badań izraelskich naukowców właśnie takie karne najtrudniej obronić.
Norweski profesor psychologii Geir Jordet jest zdania, że strzelcy nie powinni się spieszyć. Z kolei, największym wyzwaniem dla bramkarzy jest to, by jak najdłużej czekać z reakcją i patrzeć na zawodnika uderzającego z 11 metrów.