Cnota porządku po japońsku. Podopieczni trenera Moriyasu w świetle reflektorów

Japońscy kibice jak zwykle po meczu sprzątają swój sektor na stadionie, a piłkarze w czwartek zagrają o awans z Hiszpanami.

Publikacja: 01.12.2022 03:00

Takuma Asano (z prawej) walczy o piłkę z obrońcą Kostaryki Oscarem Duarte Philip FONG/AFP

Takuma Asano (z prawej) walczy o piłkę z obrońcą Kostaryki Oscarem Duarte Philip FONG/AFP

Foto: PHILIP FONG

To mogła być formalność, ale po sensacyjnym zwycięstwie Japończyków nad Niemcami, wszystko skomplikowała ich nieoczekiwana porażka z Kostaryką. Japończycy bili głową w mur, rywale wyprowadzili jeden cios – decydujący. Gola strzelił Keysher Fuller. Japończycy mogli wyrzucić Niemców z turnieju, a jednak stoczą z nimi korespondencyjne starcie o drugie miejsce w grupie. Nie są w łatwej sytuacji.

Ich kibice już wygrali. Zdjęcia i nagrania Japończyków sprzątających swój sektor na trybunie obiegły sieć. – To oznaka szacunku dla miejsca. Nie należy ono do nas, więc powinniśmy je wysprzątać po użyciu – wyjaśniali później kibice w rozmowie z „New York Timesem”. Tak samo swoje rozumienie cnoty porządku musieli tłumaczyć już cztery lata wcześniej w Rosji.

Czwartek na mundialu

Grupa E:
Japonia – Hiszpania (20.00, TVP 1)
Kostaryka – Niemcy (20.00, TVP 2)

Grupa F:
Chorwacja – Belgia (16.00, TVP 1)
Kanada – Maroko (16.00, TVP 2)

Transmisje łączone w TVP Sport

Japońscy dziennikarze w biurze prasowym także pieczołowicie zbierają okruszki ze stołu, resztki błyskawicznie lądują w plecaku. To nawyk wyniesiony z kraju, na japońskich ulicach nie ma koszy na śmieci – każdy odpadki zabiera za sobą. – To, co robią kibice czy piłkarze w szatni, jest dla nas naprawdę naturalne. Nie wiem, czemu wszyscy tak się dziwią – mówi ze śmiechem Ukai Satoshi z „Asahi Shimbun”.

W Tokio było podobnie

FIFA po meczu z Niemcami pokazała w swoich mediach społecznościowych zdjęcie wysprzątanej przez japońskich piłkarzy szatni. – Jeśli opuszczasz jakieś miejsce, powinieneś je zostawić czystszym niż zastałeś. To normalne – tłumaczył później podczas konferencji prasowej trener Hajime Moriyasu.

Japończycy swoje zamiłowanie do porządku pokazują dziś na wyjeździe, a jeszcze rok temu przyjmowali gości u siebie. Igrzyska w Tokio były pierwszą globalną imprezą w popandemicznym świecie, więc jej organizacji w wielu aspektach towarzyszył chaos, ale jednego nie można było im jednak odmówić: porządku.

Igrzyska w Tokio pod względem czystości dystansuje chyba tylko mundial w Katarze i nie chodzi jedynie o plakaty i bijące z wyświetlaczy hasła zakazujące śmiecenia. Gospodarze w trosce o porządek podczas turnieju zaangażowali bowiem olbrzymie siły. Siedząc w stołówce, nie zdążysz jeszcze odnaleźć wzrokiem kosza, a już taca znika sprzed nosa.

Czytaj więcej

Awantury w Brukseli psują atmosferę wokół Maroka

Pracownicy, ochroniarze oraz wolontariusze są wszechobecni. Uśmiechnięci, dobrze wychowani, doskonale poinformowani – pracowite trybiki w dobrze naoliwionej maszynie taniej siły roboczej. Pomagają i dodają imprezie barw. Niektórzy wskazywanie drogi próbują podnieść do rangi przedstawienia. Kto nie był na mundialu, nie zrozumie, na ile sposobów można skandować hasło: „Tędy do metra”.

Labirynt barierek przy wejściach na stadion i stacje także ułatwia zarządzanie tłumem. Morze ludzi płynie spokojnym, dobrze zaprogramowanym nurtem. Porządek musi być. Widać, że gospodarze do zaprojektowania logistyki mundialu zaprzęgli najlepszych specjalistów i nie szczędzili pieniędzy na zagraniczny know-how.

Katarczycy trzymają chaos wielkiego turnieju w karbach – przecież od dawna powtarzają, że projektują u siebie rozwiązania przyszłości. Drobne nieścisłości, jak opóźnienie autobusu, to zazwyczaj efekt ludzkiego błędu, a nie dziury w systemie. Wszystko jest logiczne, uporządkowane i aż dziw bierze, że podczas innych wielkich imprez sytuacja wygląda inaczej. Budżet jednak ma znaczenie.

Sukces organizatorów nie współgrał jedynie ze stroną sportową. Piłkarze z Kataru przegrali trzy mecze i odpadli z turnieju. Kibice podczas wszystkich spotkań trybuny opuszczali już podczas drugiej połowy. Niektórych na trzeci mecz ściągnięto w ostatniej chwili, mogli go obejrzeć za darmo. To wywołało zamieszanie, bo nie mieli biletów, a więc także numerowanych miejsc na trybunach.

Kibice się nie oszczędzają

Kataru już na mundialu nie ma, mecz o wszystko zagrają Japończycy. Muszą wygrać z Hiszpanią lub liczyć, że Niemcy nie pokonają Kostaryki. Trener Moriyasu zabrał na mistrzostwa świata skład złożony z zawodników grających w Niemczech, Belgii, Austrii, Portugalii. Tylko siedmiu występuje w J-League.

Czytaj więcej

Australijska niespodzianka na mundialu. Dania najlepszą drużyną spośród tych, które już odpadły

Zdobywają więc wyższe piłkarskie wykształcenie na Starym Kontynencie, ale zachowują cnoty wdrukowane im przez japońskie społeczeństwo. – Ich mentalność może mieć znaczenie, bo futbol w Europie skupia się obecnie na indywidualnościach, mnóstwo w nim ego – zauważa w rozmowie z portalem „The Athletic” portugalski trener Jose Mourinho, a jeśli chodzi o ego, to on wie, co mówi.

– Kiedy pokonaliśmy Niemców, zapanowała euforia, ale już po meczu z Kostaryką trener był mocno krytykowany. Nie mogliśmy strzelić gola, choć w Pucharze Azji pokonywaliśmy Arabię Saudyjską czy Iran, a więc drużyny nastawione defensywnie. Mecz nie będzie łatwy, ale obejrzy go mnóstwo ludzi. Spotkanie z Niemcami miało u nas 40-procentowy udział w telewizyjnej widowni – mówi Ukai Satoshi.

Piłkarze Japonii mogą liczyć także na głośny doping. Kibice się nie oszczędzają, bo przecież na wydarzeniach sportowych organizowanych w kraju po wybuchu pandemii najpierw przez wiele miesięcy ich nie było, a później śledzeniu meczów towarzyszyły surowe restrykcje. Można było klaskać czy bić w bębny, ale skandowanie i śpiewanie jeszcze do niedawna były zakazane.

Japończycy grają na mundialu siódmy raz z rzędu, trzykrotnie awansowali do 1/8 finału. Teraz będzie o to trudno, ale jedną misję niemożliwą już w tym turnieju wykonali. – Na tym właśnie polega piękno futbolu, czasem po prostu takie rzeczy się zdarzają – mówił po spotkaniu z Niemcami Maya Yoshida. – Jesteśmy w świetle reflektorów. Teraz jest nasz moment, żeby zatańczyć.

To mogła być formalność, ale po sensacyjnym zwycięstwie Japończyków nad Niemcami, wszystko skomplikowała ich nieoczekiwana porażka z Kostaryką. Japończycy bili głową w mur, rywale wyprowadzili jeden cios – decydujący. Gola strzelił Keysher Fuller. Japończycy mogli wyrzucić Niemców z turnieju, a jednak stoczą z nimi korespondencyjne starcie o drugie miejsce w grupie. Nie są w łatwej sytuacji.

Ich kibice już wygrali. Zdjęcia i nagrania Japończyków sprzątających swój sektor na trybunie obiegły sieć. – To oznaka szacunku dla miejsca. Nie należy ono do nas, więc powinniśmy je wysprzątać po użyciu – wyjaśniali później kibice w rozmowie z „New York Timesem”. Tak samo swoje rozumienie cnoty porządku musieli tłumaczyć już cztery lata wcześniej w Rosji.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy