- Mimo deszczu warunki wcale nie były złe. Dla mnie przynajmniej było w porządku. Jestem jednak teraz na takim etapie treningu, że rzucałem jak żółw. Musiał wykonać jednak teraz ciężką pracę, bo najważniejsze są mistrzostwa Europy w Berlinie. Tam - mam nadzieję - wszystko będzie już poukładane, a ja w kole będę zdecydowanie szybszy. Wtedy powinien wyjść z tego dobry wynik. Skoro jednak z takiego wolnego rzucania uzyskałem ponad 80 metrów, to znaczy, że jest dobra dyspozycja - analizował Nowicki, który jest brązowym medalistą olimpijskim, mistrzostw świata i Europy, a także liderem światowych tabel w tym sezonie.
W Lublinie białostoczanin triumfował z wynikiem 80,26 m. O 12 centymetrów wyprzedził Pawła Fajdka. W tym sezonie Nowicki rzucił już 81,85 m. Do rekordu Polski Fajdka - 83,93 m - wciąż jest jednak daleko. 29-latek nie wyklucza jednak, że przy dobrej dyspozycji mógłby pokusić się o zbliżenie do niego w tym roku.
- Wiem, że nawet pobicie tego rekordu jest realne. Nie ma już u mnie blokady, bo pokazałem, że potrafię rzucać bardzo daleko. Poza tym jestem ustabilizowany i jestem w stanie rzucać w granicach 84 metrów - mówił Nowicki.
Do tego roku lekkoatleta Podlasia Białystok najczęściej przegrywał z Fajdkiem. W tym to on dominuje nad trzykrotnym mistrzem świata - przypomina Tomasz Kalemba z redakcji Onet Sport.
- W końcu jest teraz taki fajny etap naszej kariery, że możemy porywalizować. Dzięki temu jesteśmy w stanie stworzyć fajne widowisko. Raz wygrywam ja, a raz Paweł. Nie czuję się jednak numerem jeden w Polsce. Po prostu nie skupiam się na tym, tylko wychodzę i robię swoje. Dla mnie najważniejsze jest to, że jesteśmy czołowymi młociarzami świata i obyśmy jak najdłużej trzymali ten poziom - powiedział.