Owszem w inauguracyjnym dniu imprezy ekipa biało-czerwonych zdobyła medal, lecz nie w tej konkurencji jakiej oczekiwano. Katarzyna Zdziebło, lekarka z wykształcenia, zadziwiła sportowy świat i w chodzie na 20 km sięgnęła nieoczekiwanie po srebrny medal, zaś czasem 1:27.31 poprawiła rekord kraju. A tymczasem sztafeta mieszana 4×400 stawiana w gronie kandydatów do medalu musiała się zadowolić miejscem tuż za podium.
Spełnione marzenia
Katarzyna Zdziebło, to niesłychana dzielna sportsmenka, bo niecodziennie się zdarza, by łaczyła treningi ze studiami i ukończyłam medycynę. – Postawiłam na medycynę, bo przecież z chodu trudno jest się utrzymać. – Chciałam udowodnić, że w jednej i drugiej dziedzinie mogę być dobra oraz spełniać swoje marzenia – wyznała dziennikarzom po zakończeniu konkurencji.
Chodziarka Stali Mielec po igrzyskach w Tokio nie miała wiele czasu na odpoczynek. W listopadzie ubiegłego roku startowała na 35 km i tam nieoficjalnie osiagnęła minimum na MŚ. Podczas Pucharu Świata w Oregonie zajęła 3 miejsce i to był sygnał o wysokiej formie. Start na krótszym dystansie 20 km podjęła sama, bo czuła się i chciała go potraktować jako przetarcie przed kolejnym na 35 km. Trener Grzegorz Tomala, jednocześnie tata Dawida, mistrza olimpijskiego z Tokio, był przekonany, że jej start będzie udany, ale chyba i on nie spodziewał się takiego sukcesu.
Dystans 20 km jest traktowany jako „sprint” w chodzie i od początku było niezwykle wysokie tempo. A tymczasem 25-letnia chodziarka na trasie wykonywała swoją pracę z precyzją… młodej lekarki. – Nie czułam zwiększającego się tempa, lecz szłam swoje – wyjawiła potem na mecie.
Przez większość dystansu zajmowała 3. miejsce i dopiero na 17. km wyprzedziła Chinkę Shije Qieyang, bo liderka Kimberly Garcia Leon z Peru była już poza zasięgiem. Nim jednak do tego doszło 2 km wcześniej miała drobny kryzys i poczuła bóle w lendźwiach. Wówczas modliła się, by utrzymać te pozycję. Jednak była na tyle silna, że zdołała wyprzedzić Chinkę Qieyang, a jej przewaga na mecie wynosiła 25 sek.