Korespondencja z Eugene

Doświadczony szkoleniowiec zaczął pracę z chodziarką przed igrzyskami. 25-latka z Mielca już tam była dziesiąta, ale ważniejsze wydarzyło się kilka godzin przed jej startem. Złoto zdobył wówczas Dawid Tomala. - Myślałam: „Ale jak to? Polak? Światowa czołówka? Niemożliwe”. A jednak pokazał, że się da. Mnie z kompleksów wyleczył i zmotywował do spełniania marzeń - opowiada „Rz” Zdziebło.

Startu w Eugene na krótszym, 20-kilometrowym dystansie, podjęła się na własne życzenie. Wcześniej takie „podwójne” występy praktykował Robert Korzeniowski. To miało być raczej „przetarcie”, choć marzyła o ósmym miejscu i pięciu tysiącach dolarów nagrody. Zdobyła srebro, więc apetyty rosną, skoro to występ w chodzie na 35 kilometrów miał być jej startem docelowym.

- Pamiętajmy, że Kasia na listach jest w „dwudziestce” i choć nie przyjechały tu Rosjanki oraz niektóre Chinki, to nie nakładajmy na nią zbyt dużej presji. Największym wyzwaniem było dla nas zapewnienie jej odpowiedniej regeneracji i wydaje mi się, że chociaż jednego dodatkowego dnia nam zabrakło. Kibicom na pewno możemy jednak obiecać walkę - mówi trener Tomala.

Żadna presja przed kolejnym startem na Zdziebło już nie ciąży. - Teraz nie musi już niczego udowadniać: ani sobie, ani innym. Wstaniemy o 3:30, zjemy delikatne śniadanie, 4:45 będziemy w autobusie i później już tylko przygotowanie do startu - podkreśla Tomala. Początek chodu na 35 km kobiet w piątek o 6:15, czyli o 15:15 czasu polskiego.