Korespondencja z Monachium
Hołub-Kowalik szykowała się już, żeby podać pałeczkę Justynie Święty-Ersetic, kiedy zobaczyła przed twarzą rękę Czeszki. Zatrzymała się zdumiona, przerażona była też koleżanka, więc zmiany dokonały w miejscu, właściwie na stojąco. - Wpadłyśmy na siebie, straciłyśmy bardzo dużo. Rywalki za to podanie na krzyż powinny zostać z miejsca zdyskwalifikowane - przyznaje nasza zawodniczka.
Jedną z najbardziej doświadczonych polskich biegaczek kłopoty na torze dopadły już podczas mistrzostw świata w Eugene, gdzie przy zmianie rywalka nadepnęła jej na stopę. Hołub-Kowalik dobiegła do mety z dziurą w nodze, a sztafeta nie awansowała do finału. - Przyciągam w tym roku całego pecha, ale spokojnie: zabieram go teraz ze sobą - mówi Hołub-Kowalik.
Czytaj więcej
Polki zdobywały już w Monachium medale zaskakujące, ale piękniejszego chyba nie było. Adrianna Sułek wykuła go z cierpienia i zadedykowała mamie, która walczy z nowotworem.
Ona w finale raczej nie pobiegnie, bo koleżanki są szybsze. Trenerzy Aleksander Matusiński i Marek Rożej postawią prawdopodobnie na Święty-Ersetic, Natalię Kaczmarek, Igę Baumgart-Witan oraz Annę Kiełbasińską - dwie ostatnie w piątek odpoczywały - choć formą błysnęła też Kinga Gacka, która na pierwszej zmianie miała lepszy czas niż rekord życiowy.