Korespondencja z Monachium
Wydawało się, że nie zdoła ukończyć dziewiątego wieloboju w tym sezonie. Czwartą konkurencję, czyli bieg na 200 metrów, zamknęła upadkiem. Współpracy odmówił mięsień dwugłowy - nie mogła chodzić, a co dopiero rywalizować w wymagających technicznie konkurencjach o medal mistrzostw Europy. Zagryzła jednak zęby, nie odpuściła. Ma charakter, jakich w polskim sporcie mało.
Czytaj więcej
Adrianna Sułek jest jak robot, właściwie terminator. Polka zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy w siedmioboju, choć stawiła czoła nie tylko rywalkom - walczyła też z kontuzją.
Pewnie ociosało go życie. Sułek wychowała mama polonistka. Taty nigdy nie poznała. Opowiadała tylko, że kiedy zaczęła osiągać pierwsze sukcesy, domagał się alimentów. Męskim wzorem został trener Wiesław Czapiewski, który dwa lata temu zmarł po walce z nowotworem. Teraz podobną bitwę toczy jej mama.
Sułek zdobyła srebro, choć można było zwątpić. Nie w nią - ona się nigdy nie poddaje. Dwudniowej rywalizacji towarzyszył jednak przeszywający ból, bo mięsień naderwała już podczas pierwszej konkurencji. - Sprawdziliśmy, jakie są maksymalne dopuszczalne dawki leków przeciwbólowych i podzieliliśmy je na pół, żeby móc wziąć rano oraz wieczorem - wyjaśnia.