Próba generalna przed igrzyskami olimpijskimi wypadła obiecująco. Reprezentacja Polski wygrała klasyfikację medalową, ale mistrzowie starają się tonować nastroje.
Anita Włodarczyk swój występ, zakończony trzecim z rzędu tytułem w Europie, oceniła na piątkę z plusem. – Na szóstkę nie zasłużyłam, bo nie było 80 metrów – mówi. Rywalkom nie dała szans, prowadziła od pierwszej kolejki, poprawiała się z każdą próbą, w najlepszej uzyskała 78,14 i – jak sama twierdzi – ta zwyżkująca seria rzutów była ważniejsza nawet niż złoto. Druga w konkursie Niemka Betty Heidler rzuciła ponad dwa metry bliżej (75,77).
Granicę 80 metrów przekroczył Paweł Fajdek (80,93). On też, podobnie jak jego koleżanka, ani przez chwilę nie czuł się zagrożony. Rzut na odległość 80,46 już w pierwszym podejściu ustawił konkurs. Ani Białorusin Iwan Tichon (78,84), ani Wojciech Nowicki (77,53) nawet nie zbliżyli się do jego wyników.
Piotr Małachowski wygrał konkurs rzutu dyskiem (67,06), ale nie ukrywa, że musi jeszcze popracować nad techniką. – Kibice błędów na pewno nie widzieli. To są małe szczegóły, dla innych niezauważalne. Byłoby super, gdybym dorzucił metr, ale do olimpijskiego konkursu jest jeszcze miesiąc. Właściwa forma powinna przyjść w Rio – przyznaje. W Amsterdamie nie startował kontuzjowany Niemiec Robert Harting (mistrz olimpijski zerwał więzadła), Małachowski w pokonanym polu zostawił Belga Philipa Milanova (65,71) i Estończyka Gerda Kantera (65,27). Prosto z Amsterdamu pojechał na wesele do rodziny. Jutro weźmie udział w Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej we Władysławowie.
Zawiódł Robert Urbanek, brązowy medalista MŚ był dopiero dziewiąty (62,18). Oczekiwania w eliminacjach rozbudzili nasi kulomioci – Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk, zajmując drugą i trzecią pozycję. Na podium stanął jednak tylko ten drugi, wynik 21,19 wystarczył do srebra. Tytuł obronił Niemiec David Storl (21,31). Bukowieckiemu do brązu zabrakło centymetra (20,58).