Anita Włodarczyk po zdobyciu złota MŚ w Londynie

Anita Włodarczyk po zdobyciu złota MŚ w Londynie: – Marzyłam o rekordzie świata, ale nie udało się, sport jest nieprzewidywalny

Publikacja: 07.08.2017 23:36

Anita Włodarczyk po zdobyciu złota MŚ w Londynie

Foto: AFP

Ten złoty medal rodził się w bólu?

Anita Włodarczyk: Zdecydowanie tak. To był mój najtrudniejszy konkurs w karierze. Trudniejszy, niż ten w Zurychu 2014, gdy miałam dwa początkowe rzuty spalone Scenariusz był inny. Miałam wejść do koła, zaliczyć pierwszy rzut, od drugiego zrobić show. Niestety nie udało się tego zrealizować. Pomimo złotego medalu czuję niedosyt. Nie tak mało być. Jestem bardzo zła, choć już trochę mi ulżyło. Mam nadzieję, że tę sportową złość w lepszy sposób za kilkanaście dni pokażę w rzutni.

Co się stało, że konkurs przebiegał tak, jak przebiegał?

Kłopot ze zdrowiem? Nie chciałam wcześniej o tym mówić, wiedziałam jak wiele osób mnie wspierało, dopingowało, kibice zaczęliby się przejmować. Wolałam zachować to dla siebie – rzucałam ze znieczulonym palcem. Dwa dni przed eliminacjami, podczas treningu, gdy pięciokilowym młotem rzucałam ponad 70 metrów, co wskazywało na próby ponad 80-metrowe młotem czterokilowym, coś nagle strzeliło mi w środkowym palcu prawej dłoni. Jest podejrzenie pęknięcia torebki stawowej. Już w eliminacjach rzucałam ze znieczulonym palcem. To była też przeszkoda w treningu przed finałem.

To poważna sprawa?

Przy dużej sile odśrodkowej w czasie obrotów czułam ból. Teraz nie ma się co przejmować, tylko trzeba się szybko leczyć. W środę wracam do Polski, w czwartek melduję się u doktora Roberta Śmigielskiego, zobaczymy jaki będzie plan. Ambicja każe coś jeszcze pokazać. Przede mną start w Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie. Niedosyt w Londynie będę chciała przenieść na start w stolicy.

Miała pani chwilę niepewności w konkursie?

Nie, jak awansowałam do finałowej ósemki i rzuciłam ponad 77 metrów, to już wiedziałam, że mam złoto. Chciałam nawet rzucić dalej, ale pojawił się kolejny problem, ze skurczami łydek. Przez nie miałam wolniejsze obroty. Marzyłam o tym rekordzie świata w Londynie, ale nie udało się, bo sport naprawdę jest nieprzywidywalny.

Co pani mówiła do siebie po tych niedanych próbach z początku?

Mobilizowałam się, przyszła mi do głowy myśl o polskich kibicach, że nie mogę ich zawieść, skoro przyszli tak licznie na stadion. Podczas rundy honorowej zobaczyłam, jak naprawdę wielu ich było. Przed każdym wejściem do koła słyszałam doping. Więc myślałam tylko o tym, by nie zawieść.

Uważa pani, że to trzeci, czy czwarty tytuł mistrzyni świata?

Wciąż trzeci, do chwili otrzymania oficjalnej informacji, że Tatiana Łysenko została zdyskwalifikowana.

Wygląda na to, że wywróżyła pani medal Malwinie Kopron medal...

No tak, coś tam podpowiedziałam, oby dalej się sprawdzało. Po raz pierwszy w historii mamy dwie Polki na podium mistrzostw świata. Malwina dobrze wystartowała, wynik na poziomie rekordu życiowego, pewnie mogłaby coś dorzucić, ale to są mistrzostwa świata, tutaj decyduje też głowa.

Jutro pani urodziny. Jakie plany?

Jeszcze nie wiem. Zostaję jeszcze w Londynie. Może jutro pójdę na zakupy i kupię sobie prezent.

—w Londynie wysłuchał Krzysztof Rawa

Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay