Marcin Gortat grał 23 minuty i 37 sekund, zdobył dla zwycięzców cztery punkty (2/3 z gry, 0/2 z wolnych), miał pięć zbiórek w obronie, dwukrotnie zablokował słynnego LeBrona Jamesa i popełnił dwa faule.
O losach dwóch poprzednich spotkań Orlando z Cleveland decydował fotofinisz. Mecze kończyły się jednopunktową różnicą, rozstrzygały rzuty w ostatniej sekundzie. Tym razem zespół trenera Stana Van Gundy’ego wygrał o kilka długości, trzymając rywala w decydujących fragmentach czwartej kwarty na dystans nie mniejszy niż cztery punkty.
Cavaliers to najlepszy zespół sezonu zasadniczego i jedyny, który w dwóch pierwszych rundach play-off nie poniósł porażki. Teraz, po trzech meczach z Orlando ma ich już dwie, bo drużyna z Florydy potrafi z nim grać jak nikt w NBA.
Gościom nie pomogły popisy LeBrona Jamesa, wybranego niedawno najlepszym graczem sezonu zasadniczego, który zdobył 41 pkt, miał siedem zbiórek, dziewięć asyst, dwa przechwyty i blok. Lider nie miał jednak wsparcia kolegów.
Odwrotnie w zespole Magic, gdzie znakomicie grającego Dwighta Howarda (24 pkt, dziewięć zbiórek, dwie asysty), uzupełniali Rafer Alston (18 pkt), Mickael Pietrus (16), Rashard Lewis (15) i Hedo Turkoglu (13, 10 zb., 7 as.).