Reklama

Jak znaleźć i przekonać utalentowanych graczy z polskimi korzeniami

Po piłce nożnej koszykówka jest kolejnym sportem, który szuka zagranicą utalentowanych graczy z polskimi korzeniami i to z coraz lepszym skutkiem.

Publikacja: 08.08.2022 03:00

Jeremy Sochan to najbardziej znany reprezentant Polski wychowany zagranicą

Jeremy Sochan to najbardziej znany reprezentant Polski wychowany zagranicą

Foto: AFP

O działalności Macieja Chorążyka, który dla Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) szuka synów i córek polskich emigrantów, słyszało wielu kibiców. Co roku organizuje w konsulacie w Kolonii spotkania, na które zaprasza młodych piłkarzy i ich rodziców.

Najnowsze jego odkrycia, które wzmocniły już pierwszą reprezentację, to Matty Cash z angielskiej Aston Villi i Nicola Zalewski, zawodnik AS Romy. Obaj mają szansę pojechać na mistrzostwa świata do Kataru. Kolejnych, którzy grają w juniorskich kadrach, jest jeszcze więcej.

Nie tylko Sochan

Teraz tą drogą idą w Polskim Związku Koszykówki (PZKosz). Warto, bo dzieci polskich emigrantów, kilkanaście lat po wstąpieniu do Unii Europejskiej, będzie coraz więcej. Jeremy Sochan, który niedawno został wybrany w drafcie przez San Antonio Spurs i już wcześniej zadebiutował w seniorskiej kadrze, to najbardziej znany przykład. Dużą rolę w jego „pozyskaniu” dla Polski odegrała mama Aneta Sochan, która sama zgłosiła się do związku, ale PZKosz zareagował od razu i robił wszystko, by przekonać chłopca, który od wielu lat wychowywał się na Wyspach Brytyjskich i tam stawiał pierwsze koszykarskie kroki.

Czytaj więcej

Czwarty w historii Polak zagra w NBA. Sochan w San Antonio Spurs

– Zagrał dla nas na mistrzostwach Europy dywizji B, w drużynie, której trenerem był Dawid Mazur. Równocześnie miał propozycję występów w drużynie Wielkiej Brytanii, ale wszystko udało się w ten sposób poprowadzić, że teraz jest reprezentantem Polski. Ważna była przychylność ze strony mamy. Jako związek pokrywaliśmy wszystkie koszty jego przylotów na zgrupowania, chociaż federacja była wtedy w trudniejszej sytuacji finansowej niż dziś – opowiada „Rz” Kazimierz Mikołajec, dyrektor sportowy PZKosz.

Reklama
Reklama

Sochan jest już dla Polski „zaklepany”, a jeśli Spurs się zgodzą, to zagra na zbliżających się mistrzostwach Europy.

Teraz pieniędzy w związku jest więcej, więc można było rozszerzyć działania. Talentów z zagranicy dla polskiej koszykówki szukają trenerzy kadr młodzieżowych, ale PZKosz współpracuje też z profesjonalnym skautem Bronisławem Wawrzyńczukiem, który na co dzień pracuje dla niemieckiego klubu Ratiopharm Ulm.

– Najpierw sam zaproponowałem PZKosz kilku graczy, których wypatrzyłem przy okazji pracy dla Ratiopharmu. Potem trener Andrzej Adamek, który prowadzi reprezentacje do lat 18, zorganizował spotkanie z dyrektorem Kazimierzem Mikołajcem, a wreszcie doszło do spotkania z Radosławem Piesiewiczem. Prezes PZKosz jest otwarty na takie niestandardowe działania, zapalił się do pomysłu i sformalizowaliśmy współpracę – opowiada „Rz” Wawrzyńczuk.

Egner i Coulibaly

Pierwszymi graczami, których polecił skaut, byli silni skrzydłowi: Max Egner i Jakub Coulibaly, ten drugi niedawno z bardzo dobrej strony pokazał się na mistrzostwach Europy do lat 20 i dostał od trenera Igora Milicicia powołanie do szerokiej kadry przygotowującej się do EuroBasketu.

Coulibaly koszykówki uczył się w Maladze, gdzie w wieku trzech lat wyjechał z mamą. Ostatni rok spędził w czeskim zespole Get Better Academy, a teraz dołącza do Trefla Sopot, gdzie trenerem będzie Żan Tabak, były zawodnik NBA, znany z tego, że potrafi pracować z wysokimi graczami.

Wawrzyńczuk szuka kolejnych talentów na turniejach, na które jeździ nieustannie. Najłatwiej znaleźć zawodnika, który ma polskobrzmiące nazwisko, ale jeśli brakuje takiej wskazówki, to ważne są osobiste kontakty, a czasami trochę szczęścia.

Reklama
Reklama

– Mam swoje źródła informacji. Czasem ktoś z uprzejmości powie, że warto zwrócić uwagę na chłopca, który jest Polakiem. Bywa, że trafiam na kandydata do gry przypadkiem, bo usłyszę język polski, albo przeczytam artykuł w lokalnej prasie. Po pierwsze muszę ocenić potencjał takiego gracza, czy warto się nim poważniej zainteresować. Zbieram informacje o rodzinie, karierze. Dane wysyłam do Kazimierza Mikołajca. Jeśli sprawa jest pilna, w przekonywanie może się zaangażować trener pierwszej reprezentacji, a nawet prezes PZKosz – mówi Wawrzyńczuk.

Ta pilna sprawa to może być po prostu propozycja grania w innej reprezentacji, a przekonać do polskich barw nie zawsze jest łatwo. Zdarzyła się sytuacja, gdy mama ze łzami w oczach informowała o odmownej decyzji. Chłopcy dorastają w innym kraju, tam mają przyjaciół, chodzą do szkoły, czują się związani z miastem, krajem. Na liście w PZKosz jest na razie około 25 nazwisk, z którymi federacja wiąże nadzieje.

Ci, których udało się przekonać, to nie jest nawet połowa z tych, którymi PZKosz się interesował. Tylko w samych Niemczech jest trzech Polaków, którzy odmówili: Justin Onyaka, Michael Rataj i Martin Kalu. Z tym ostatnim, urodzonym w 2005 roku, wielkie nadzieje wiąże Bayern Monachium i dlatego został pierwszym młodym koszykarzem, który zamieszkał w ich piłkarskim campusie. Czasami rodzice bardzo chcą, by dziecko grało dla „starego kraju”, ale to nie wystarcza.

Dla reprezentacji Niemiec, czyli drużyny Onyaki i Kalu Polacy są niewygodnym rywalem. Biało-czerwoni pokonywali Niemców już w dwóch kategoriach wiekowych: na mistrzostwach Europy Dywizji A U16 oraz ostatnio U18. Jedną z wiodących postaci w tym roczniku (prowadzonym przez trenera Andrzeja Adamka) jest Anthony Wrzeszcz, który ostatnio przeniósł się z rodzinnego Toronto do Liceum Sam Houston w Arlington. Co ciekawe, w reprezentacji U18 jest jeszcze drugi potomek emigrantów, Konrad Łuczyński. Środkowy na razie nie odgrywa wiodącej roli, ale warto w niego inwestować. – Konrad mierzy 218 centymetrów, mamy mało takich chłopaków – mówi „Rz” dyrektor Mikołajec.

Bardzo trudno jest wyszkolić dobrego rozgrywającego i centra, więc Wrzeszcz i Łuczyński, jeśli się odpowiednio rozwiną, dla polskiej koszykówki będą na wagę złota.

Silas Sunday

Być może w przyszłym roku dla Polski zacznie grać kolejny wysoki chłopak, który ma polskie korzenie. Na razie złożył taką deklarację i trzeba poczekać, czy dotrzyma obietnicy. – Silas Sunday to ciekawy przypadek. Jego mama jest Polką, a ojciec nigeryjskim kickbokserem. Sam zawodnik urodził się w Mediolanie, wychował w Irlandii, a teraz studiuje w USA, na Iona University, pod okiem Ricka Pitino, który w przeszłości prowadził m.in. New York Knicks i Boston Celtics. Silas mierzy 215 cm, waży 130 kg – opowiada Wawrzyńczuk.

Reklama
Reklama

Najwięcej talentów udaje się znaleźć w USA i w Niemczech, ale PZKosz szuka ich po całym świecie. Udało się wypatrzyć obiecujących młodych graczy we Włoszech, Hiszpanii, Bośni, a nawet w Argentynie. Nie wszyscy zagrają z orzełkiem na piersi, bo związek ma zasadę, że chłopak z zagranicy musi być lepszy od tych wychowanych w kraju.  Wszyscy potencjalni kadrowicze są jednak monitorowani, bo talent może objawić się nagle.

Koszykówka
Poker, mafia i gwiazdy NBA. Skandal, który może zatrząść imperium
Koszykówka
NBA reaguje na skandal hazardowy. Kibice zastanawiają się, czy liga jest uczciwa?
Koszykówka
Wróciła NBA. Czy to ostatni sezon LeBrona Jamesa
Koszykówka
NBA rusza po Europę. Nowe rozgrywki na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Koszykówka
Turecki mur był nie do przebicia, Polacy odpadają z EuroBasketu
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama