Próbę kostiumową przy wypełnionych trybunach Hali Stulecia reprezentacja rozpoczęła piątką: Adam Wójcik, Filip Dylewicz, Krzysztof Szubarga, Krzysztof Roszyk i Przemysław Zamojski. Może się zdarzyć, że żaden z tych zawodników nie znajdzie się w wyjściowym składzie podczas mistrzostw Europy. W niedzielę zabrakło przecież w kadrze czołowych graczy z klubów zagranicznych - Marcina Gortata (Orlando Magic), Macieja Lampego (Chimki Moskwa), Szymona Szewczyka (Lokomotiw Rostów) i Michała Ignerskiego (Cajasol Sewilla), a dodatkowo prezes Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk podtrzymuje obietnice, że w najbliższych miesiącach polskie obywatelstwo otrzymają Amerykanie David Logan, czołowy strzelec Asseco Prokomu Sopot i Andrew Wiśniewski, rozgrywający Zenitu Sankt Petersburg.
Pierwsze punkty zdobył dla Polski Adam Wójcik, wyróżniony przed spotkaniem specjalnym pucharem za wkład w rozwój rodzimej koszykówki. Weteran z PBG Basket Poznań pozostał już pierwszoplanową postacią meczu. Kapitan reprezentacji w kwadrans, na różne sposoby, zdobył 15 punktów i od trzeciej kwarty zrelaksowany mógł oglądać z ławki popisy młodszych kolegów. O jeden punkt więcej uzyskał drugi pod względem reprezentacyjnego stażu i równie solidny w tym meczu Filip Dylewicz.
Trener Muli Katzurin może być spokojny o potencjał w ataku zawodników podkoszowych, gdyż następni na liście strzelców byli inni wysocy - Paweł Leończyk - 12 i Robert Witka - 9. Świadczy to jednocześnie o słabości graczy obwodowych. W pierwszej kwarcie Polacy nie trafili żadnego z siedmiu rzutów z dystansu, do przerwy tylko dwa z dwunastu, w całym meczu 7 z 28. Mecz był dla trenera okazją do obejrzenia w akcji młodych koszykarzy, zdobywających sobie coraz silniejszą pozycję w drużynach klubowych i walczących o miejsce w drużynie narodowej. Nieoczekiwanie najlepiej z nich zaprezentował się Paweł Leończyk, grający pod atakowanym koszem rozsądnie, pewnie (6/6 za dwa, 4 zbiórki) i szczęśliwie, dobrze rozumiejący się z partnerami. Skrzydłowy Czarnych Słupsk na swojej pozycji ma jednak w kadrze bardzo silną konkurencję.
Niżsi koledzy mają większe szanse znalezienia się w drużynie na Eurobasket, szczególnie ci grający na pozycji rzucającego obrońcy. Katzurin postanowił dokładniej przyjrzeć się Przemysławowi Zamojskiemu i Pawłowi Kikowskiemu, dając im pograć najdłużej. Zamojski na początku meczu był nieco stremowany i mało dokładny, potem grał solidnie i z biegiem czasu był coraz pewniejszy. Nie trafił tylko żadnego z pięciu rzutów z dystansu. Kikowski też nie zaczął najlepiej, ale w końcówce miał swoje pięć minut, przeplatając celny rzut z dystansu asystą do kolegi, przechwytem i punktami z kontrataku.
Krócej niż można było się spodziewać przebywali na parkiecie Krzysztof Roszyk, Iwo Kitzinger i Bartłomiej Wołoszyn, mający już za sobą ważne mecze w kadrze czy wprowadzeni do gry jako ostatni Adam Waczyński, Marcin Stefański i Kamil Chanas. Faktem jest, że trener miał utrudnione gospodarowanie czasem gry zawodników, gdyż postanowił wypróbować całą czternastkę powołanych do Wrocławia.