Kamil Kołsut: Jakim trenerem jest Michael Greis?
Monika Hojnisz-Staręga: Ma doświadczenie oraz wyczucie. Kiedy coś tłumaczymy, wie o co chodzi. Widać, że był kiedyś znakomitym zawodnikiem. Umie wczuć się w naszą sytuację, bo wszystko przetestował na sobie. Jako trener mocno koncentruje się na strzelaniu. Zwraca uwagę na detale, o których wcześniej nie miałyśmy pojęcia. Mnie samej wydawało się, że bardzo dużo wiem o strzelaniu, a teraz widzę, jak dużo pracy wciąż przede mną. Dla Greisa istotna jest też technika biegowa. Zdarzają się treningi, kiedy nie odstępuje nas na krok: pokazuje, wyjaśnia, koryguje. Czasem sam też biega.
Ciągle ma depnięcie?
Zdecydowanie tak! Robi z nami czasem trening interwałowe, niektóre sekcje biegamy wówczas razem. Pamiętam jego występy na igrzyskach olimpijskich i widzę, że technika została. Wiadomo, że wydolność już nie ta sama, ale wciąż prezentuje się naprawdę przyzwoicie.
Greis to trzykrotny mistrz olimpijski. Była pani zestresowana, kiedy zaczynaliście pracę?