Gdy Adam Małysz wyjdzie dziś z Hannu Lepistoe na skocznię w Wiśle-Malince, będzie już pewnie po kwalifikacjach do konkursu w Sapporo. Zaczynają się o 9 polskiego czasu.
Nie ma w Japonii lidera polskiej kadry i najlepszych Norwegów, ale główni bohaterowie PŚ przyjechali. Gregor Schlierenzauer i Wolfgang Loitzl postanowili wystartować, więc Simon Ammann też przyjechał, choć planował odpocząć.
Do mistrzostw świata w Libercu zostały trzy tygodnie. Małysz odrabia zaległości, Justyna Kowalczyk nie musi. Dziś w południe biegnie na 10 km stylem dowolnym w Rybińsku (transmisja w Eurosporcie), jutro startuje w sprincie, w niedzielę w biegu łączonym ze startu wspólnego. Puchar Świata jest w Rybińsku tylko z nazwy. Biegacze startują w Demino, ośrodku narciarskim nad brzegiem Wołgi.
– To jedno z najpiękniejszych miejsc w Pucharze Świata. Świetne trasy, stadion bardziej okazały niż ten olimpijski w Kanadzie. Nie mówiąc już o takich miejscach, jak La Clusaz, gdzie biega się po trasach rzuconych gdzieś przy szosie, a przebiera w budach – mówi „Rz” trener Polki Aleksander Wierietielny.
Kowalczyk ma dziś szansę awansować do pierwszej trójki Pucharu Świata, traci tylko 37 punktów do Virpi Kuitunen i 53 do wiceliderki Petry Majdić, ale trener uspokaja. – Nie sądzę, że będzie tak pięknie jak w Otepaeae, gdzie Justyna ostatnio wygrała. W stylu dowolnym nie jest tak mocna jak w klasycznym, a na trasie jest mniej podbiegów i nie ma gdzie uciekać rywalkom.