Gdyby żył miałby 64 lata. Odszedł przedwcześnie 1 grudnia 1988 r. Właśnie mija 30 lat o śmierci piłkarza, który w Sosnowcu uchodzi za legendę. „Mazur Włodzimierz, nie ruszaj Włodka bo zginiesz”. To hasło śpiewane przed laty na Stadionie Ludowym w Sosnowcu wśród kibiców Zagłębia przekazywane jest z ojca na syna.
– Zabił go tętniak. Upadł przed sklepem. Stracił przytomność. Trafił do szpitala, ale nie było już dla niego ratunku. To wszystko stało się tak nagle. Nigdy nie można powiedzieć, że jesteśmy do końca przygotowani na odejście, ale w sytuacji gdy umiera 34-letni człowiek trudno nie mówić o szoku. Odszedł za wcześnie, o wiele za wcześnie. Mógł zrobić jeszcze tyle dobrego… – wspomina siostra piłkarza Elżbieta.