Trzy dni w futbolu to bardzo dużo. W piątek chwaliliśmy piłkarzy Jana Urbana, którzy na PGE Narodowym potrafili się postawić Holendrom (1:1). Tak odważną i waleczną drużynę chcielibyśmy oglądać zawsze. W poniedziałek na Malcie zobaczyliśmy jednak reprezentację z najgorszych czasów – niepewną, popełniającą kuriozalne błędy, po prostu męczącą swoją grą.
– Nie jesteśmy ani tak słabi, jak momentami wyglądało to dzisiaj, ani tak dobrzy, żeby pokonywać takie zespoły 5:0 – przekonuje selekcjoner Jan Urban. – Wpadliśmy w pułapkę myślenia, że będzie łatwo. Sam w karierze rozgrywałem wiele takich spotkań i często trudno znaleźć wytłumaczenie. Zwykle jednak wszystko rozbija się o mentalność. Nie uważam, że drużyna zlekceważyła przeciwnika, ale trudno jest wejść na tak wysoki poziom koncentracji, jaki wymaga od ciebie mecz z Holandią.
Kiedy losowanie baraży o mundial?
Wygraliśmy 3:2, ale do końca drżeliśmy o zwycięstwo. Decydującego gola strzelił dopiero w 85. minucie – i po rykoszecie – Piotr Zieliński. Polacy zapisali się niechlubnie w historii, bo bramki w meczach z Maltą wcześniej nigdy nie stracili. Mieli uważać na żółte kartki, a już po kilkunastu minutach mieli dwie. Jedną z nich dostał Nicola Zalewski i nie pomoże kolegom w półfinale baraży.
Czytaj więcej
Kilka dni po bardzo dobrym meczu z Holandią Polacy polecieli na Maltę i ledwo wygrali 3:2. W czwa...
– Nam chyba zawsze przydaje się taki zimny prysznic – mówi Robert Lewandowski. – Po dobrym pierwszym meczu w eliminacjach w drugim często się męczymy. Może dzięki temu sprowadzi nas to na ziemię i odpowiednio się skoncentrujemy na barażach. Mam nadzieję, że szczęście się do nas uśmiechnie i zagramy dwa razy u siebie.