Pech Adriana Meronka. Piłka w modrzewiu zniweczyła szanse na grę w Pucharze Rydera

Adrian Meronk był w turnieju Omega European Masters mały krok od zdobycia prawa gry w drużynie Europy podczas meczu z USA, czyli w Pucharze Rydera.

Publikacja: 06.09.2023 03:00

Ludvig Aberg wygrał turniej Omega European Masters

Ludvig Aberg wygrał turniej Omega European Masters

Foto: Omega/mat.prasowe

W świecie wielkiego golfa Ryder Cup to tej jesieni temat najważniejszy. Rozgrywany od 1927 roku co dwa lata mecz USA – Wielka Brytania, a potem USA – Europa stał się wydarzeniem globalnym, znacznie wykraczającym poza sport.

Trudno, by było inaczej, gdy każdego dnia grę ogląda na polu ponad 80 tysięcy widzów, transmisje idą do ponad 130 krajów, a wpływ ekonomiczny na gospodarkę w rejonie imprezy liczony jest w setkach milionów dolarów.

Czytaj więcej

Golf. Dobry finisz Adriana Meronka w 151. The Open

Ryder Cup w Polsce, z racji skromnej liczby pól i wybitnych golfistów, nie był obserwowany masowo, ale w tym roku pojawiła się szansa na wielką zmianę: Meronk, który od 2016 roku przesuwa polskie wyobrażenia o karierze golfowej na szczyty tej dyscypliny, stanął przed szansą gry od 29 września do 1 października w jego 44. edycji, na polu Marco Simone GC w Rzymie.

Jasny cel Adriana Meronka

W każdej drużynie jest 12 miejsc. Amerykanie mają własne reguły kwalifikacji, Europejczycy też, w skrócie: trzy miejsca dostali najlepsi w specjalnym rankingu ligi DP World Tour (tam gra Meronk), następne trzy były dla najlepszych w rankingu światowym (ścieżka awansu dla tych, którzy startują głównie w PGA Tour), pozostałe sześć osób wybierał zaś wedle uznania kapitan, Anglik Luke Donald, z doradztwem wicekapitanów.

Ostatnim turniejem kwalifikacyjnym dla Europejczyków był Omega European Masters, od dawna rozgrywany na polu Crans-sur-Sierre GC w Crans-Montanie, w bajkowym otoczeniu ośnieżonych szczytów alpejskich z najwyższym Weisshornem w tle, między grupami monumentalnych sosen, świerków i modrzewi.

Meronk przed tym wydarzeniem zajmował czwarte miejsce w kwalifikacjach europejskich (światowe były rozstrzygnięte wcześniej), tuż za Szkotem Robertem McIntyre'em i tuż przed Niemcem Yannikiem Paulem. W opiniach kolegów był gotowy na grę w Ryder Cup, bo uderza daleko, głowę ma chłodną, umie wygrywać, grając ramię w ramię z rywalem.

– Miał wspaniały sezon, wygrał w maju w Marco Simone GC, zasługuje na ten start – mówi „Rz” Guido Migliozzi, czyli młody zdolny Włoch, który pół roku wcześniej też był typowany do reprezentacji Europy, tym bardziej że Ryder Cup odbywa się w jego ojczyźnie. – Marzyłem o tym starcie, co oczywiste. Nie dałem rady, więc pozostaje ciężko pracować i wierzyć, że kiedyś da to efekty – dodaje Migliozzi.

Czytaj więcej

Adrian Meronk. Zwyciężanie wchodzi mu w nawyk

Organizatorzy wymyślili, żeby pierwszą i drugą rundę polsko-niemiecko-szkocka trójka zagrała razem, co dodało pikanterii ogólnej rywalizacji o elegancką czerwoną marynarkę, 425 tysięcy euro i stosowne trofeum plus zegarek.

Cel dla Adriana był wytyczony – dzielone drugie miejsce lub samodzielne trzecie przed najgroźniejszymi rywalami oznaczało kwalifikację.

Po pierwszej rundzie to Niemiec był najwyżej, zajmował siódme miejsce, Polak – 32., Szkot – 46. Po znakomitej drugiej rundzie Adrian był już piąty (przez chwilę nawet dogonił lidera), wyszedł przed Paula (33.), a McIntyre nadal nie błyszczał.

Porozmawiają od serca

Kolejność i skład grup w trzeciej rundzie wyznaczała tablica wyników. Adrian Meronk trafił na 23-letniego Ludviga Aberga ze Szwecji. To duży talent nie tylko europejskiego golfa, który był numerem 1 światowego rankingu amatorów i dwa razy zdobył nagrodę im. Bena Hogana dla najlepszego golfisty w rozgrywkach uniwersyteckich w USA. Zawodowcem został ledwie w maju tego roku. Dwa razy wystartował w PGA Tour i spisał się dobrze, przyjechał więc na DP World Tour i tydzień przed startem w Szwajcarii był czwarty w Czech Masters.

Rundę z Polakiem też przeszedł doskonale, był od Adriana o cztery uderzenia, został wiceliderem. Meronk przed ostatnią rundą wciąż mógł mieć nadzieję na awans, bo razem z Paulem był na 16. miejscu, a McIntyre wciąż grał gorzej.

Na pole przyjechała cała grupa wsparcia: rodzice, dziewczyna, przyjaciele. Tata Andrzej Meronk wspomniał „Rz”, że syn parę dni wcześniej rozmawiał z kapitanem Donaldem i usłyszał, że ma się starać, bo droga do reprezentacji Europy pozostaje otwarta.

Wszyscy pomagali więc, jak mogli, lecz ostatnia runda nie stała się tą wymarzoną. Polak szedł z Japończykiem Masahiro Kawamurą, grali dobrze, ale nawet 66 uderzeń w szwajcarskim słońcu wystarczyło tylko do 13. miejsca.

Czytaj więcej

Adrian Meronk został golfowym mistrzem Włoch

Turniej wygrał, raczej niespodziewanie, Aberg. Automatyczną kwalifikację zdobył jednak McIntyre mimo 55. pozycji. Dołączył do Jona Rahma, Rory’ego McIlroya, Matta Fitzpatricka, Victora Hovlanda i Tyrrella Hattona.

Pozostało czekać na decyzję kapitańską. Po dobie Donald podał szóstkę: szczęściarz Aberg, Anglik Tommy Fleetwood, Duńczyk Nicolai Hojgaard, rutyniarz z Irlandii Shane Lowry, Austriak Sepp Straka i najstarszy Justin Rose z Anglii, mistrz olimpijski z Rio.

Meronk nie pojedzie do Rzymu zostać pierwszym Polakiem w tym niezwykłym meczu. Może mówić o pechu, o piłce, która zniknęła w wysokim modrzewiu i nie spadła, o wielu puttach bardzo bliskich trafienia, o przeziębieniu, ale chyba nie trzeba. Grał świetnie, walczył mężnie, będzie poprawiał historię polskiego golfa jeszcze nie raz.

Nasz zawodnik kolejną szansę na udział w turnieju dostanie za dwa lata, gdy Ryder Cup odbędzie się za oceanem – w klubie Bethpage State Park, nieopodal Farmingdale w stanie Nowy Jork.

Na razie polski golfista pojawi się w czwartek w turnieju Irish Open. Rok temu został tam mistrzem, to było jego pierwsze zwycięstwo w DP World Tour. Towarzystwo ma znakomite, bo w The K Club w Straffan zagrają też uczestnicy Ryder Cup: McIlroy, Lowry oraz Hatton. Kapitan Donald też tam oczywiście będzie i może porozmawia z Adrianem od serca.

W świecie wielkiego golfa Ryder Cup to tej jesieni temat najważniejszy. Rozgrywany od 1927 roku co dwa lata mecz USA – Wielka Brytania, a potem USA – Europa stał się wydarzeniem globalnym, znacznie wykraczającym poza sport.

Trudno, by było inaczej, gdy każdego dnia grę ogląda na polu ponad 80 tysięcy widzów, transmisje idą do ponad 130 krajów, a wpływ ekonomiczny na gospodarkę w rejonie imprezy liczony jest w setkach milionów dolarów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?