Ostatni raz przed występem na Bahamach grał w kwietniu w Masters. Wycofał się z powodu kontuzji kostki. Po długim leczeniu (ma teraz w kostce dwie duże śruby) i rehabilitacji, także zachęcony faktem, że nosząc torbę z kijami za swym synem Charliem w turnieju juniorskim, wytrzymał cały dystans 54 dołków, wrócił.
Miejsce było dość łatwe do wybrania – jest od lat gospodarzem grudniowego turnieju Hero World Challenge w Albany na Bahamach. Turniej jest zwarty, gra w nim na zaproszenia wybitna dwudziestka wybranych mistrzów golfa (m. in. Scottie Scheffler, Jordan Spieth, Matt Fitzpatrick i Viktor Hovland), takie towarzystwo i miejsce sprzyja podobnym próbom.
Czytaj więcej
TGL, czyli nowa liga golfowa organizowana przez Tigera Woodsa oraz Rory’ego McIlroya, wchodzi w styczniu na rynek wydarzeń sportowych. Pokaże stary sport po nowemu i ma być śmiałą odpowiedzią technologii na wyzwania czasów.
Większość sportowców, zwłaszcza w wieku 47-letniego Tigera i po jego wieloletnich przejściach z kontuzjami kończyn i pleców, już dawno wycofałaby się ze startów. Woods już dawno udowodnił, że jest inny, niż wszyscy. Wyszedł na pole w Albany GC, zacisnął zęby i trochę kulejąc, przetrwał wszystkie cztery rundy, nawet wyprzedzając dwóch rywali.
Turniej zasłużenie wygrał Scheffler, lider rankingu światowego (OWGR), przed Seppem Straką i Justinem Thomasem, ale wszyscy patrzyli na Tigera. Oczywiście, że powrót nie był idealny, widać było zmęczenie i ograniczenia ruchowe 15-krotnego zwycięzcy wielkoszlemowego i mistrza 82 turniejów PGA Tour, nawet dalekosiężne skutki wypadku samochodowego z 2021 roku, gdy niemal stracił lewe kolano, lecz w finałowych rundach grał lepiej niż na początku, znów robił birdie (wyniki poniżej normy uderzeń na dołku), pokazywał, że wciąż może daleko posyłać piłki z pola startowego (tee), że długa gra nie cierpi, tak samo jak bojowy duch.