Gruzini w ostatnim spotkaniu fazy grupowej nieoczekiwanie wygrali 2:0 z Portugalią wykorzystując fakt, że trener rywali Roberto Martinez - pewny pierwszego miejsca w tabeli - dał odpocząć kilku zawodnikom, ale to jedynie fragment prawdy o sukcesie.
Kibice od pierwszych minut widzieli przecież na boisku chociażby nienasyconego Cristiano Ronaldo i to w jego koszulce awans świętował Chwicza Kwaracchelia. Fundamenty pod sukces Gruzini położyli ponadto już w dwóch poprzednich meczach. Przegrali wprawdzie z Turkami (3:1), ale później zremisowali z Czechami (1:1) i to oni w ostatniej minucie zmarnowali akcję na wagę zwycięstwa.
Czytaj więcej
Polacy zremisowali z Francuzami 1:1 i nie wracają do domu z niczym, skoro w trzech meczach zdobyli punkt. To wynik na miarę naszych możliwości. Odpadliśmy z Euro 2024 jako pierwsi, ale ten turniej nie jest porażką.
Udział w 1/8 finału weźmie więc 74. drużyna rankingu FIFA, która w eliminacjach zdobyła 8 punktów i gra w Euro 2024 dzięki nadzwyczajnej inkluzywności przepisów, które pozwoliły na udział w barażach — tam pokonali Luksemburg (2:0) i Grecję (0:0, k. 4:2) - zwycięzcom najniższej dywizji Ligi Narodów.
Dlaczego Gruzja awansowała do 1/8 finału Euro 2024
Gruzini przylecieli do Niemiec jako outsider, ale nie są drużyną zupełnie bezzębną. Gwiazdą oraz ambasadorem tamtejszego futbolu jest wyceniany na 80 mln euro Kwaracchelia z SSC Napoli, Giorgi Mamardaszwili należy do czołowych bramkarzy LaLiga, a niemal wszyscy kadrowicze mają kontrakty z zagranicznymi klubami. Niektórzy grali (Lasza Dwali, Giorgi Citaiszwili, Luka Gugeszaszwili) bądź grają (Otar Kakabadze, Nika Kwekweskiri) w Polsce, lecz to akurat zbyt pozytywnej rekomendacji dawać nie musi.