Entuzjazm po spotkaniu z Holendrami - przegranym, ale dającym powody do optymizmu - zastąpił smutek i rozczarowanie po porażce z Austrią. Żal po niewykorzystanej szansie.
Poprzeczka oczekiwań nie była zawieszona wysoko. Słabe eliminacje i niesprzyjające losowanie sprawiły, że nikt nie wymagał od drużyny Michała Probierza cudów. A jednak postawa reprezentacji w pierwszym meczu była miłym zaskoczeniem i pozwalała wierzyć, że trzecie miejsce w tabeli jest w zasięgu i przy odrobinie szczęścia, czyli korzystnym układzie w innych grupach, może przynieść awans.
Czytaj więcej
- Na pewno się nie poddamy, będziemy walczyli - powiedział po porażce z Austrią na Euro 2024 Robe...
Euro 2024. Dlaczego Polska przegrała z Austrią?
Dobrą grą przeciw Holandii piłkarze Probierza sami podnieśli poprzeczkę oczekiwań, ale mecz z Austrią zaczęli zaskakująco słabo - zamiast ruszyć do ataku, schowali się za podwójną gardą.
Zabrakło odwagi w ataku, a obrona popełniała zbyt wiele błędów. Nawet Wojciech Szczęsny, który często musi zakładać pelerynę superbohatera i ratować kolegów, tym razem był bezradny. Momenty dobrej gry to za mało, by myśleć o zwycięstwie nad tak doświadczoną drużyną jak Austria, która obnażyła wszystkie polskie niedostatki.