Piękna jest droga do wielkiego futbolu Marcina Bułki. Wychował się w małej miejscowości, gdzieś na mazowieckiej prowincji, grał w małych klubach Stegny Wyszogród, Król Maciuś Club Płock, raczkującej dopiero wtedy Escoli Barcelona, w wieku 14 lat zachorował na nieuleczalną chorobę, po pierwszych sukcesach trochę zakręciło mu się w głowie i zaczął popełniać błędy, w końcu jednak stanął mocno na nogi.
Dziś mieszka w pięknym miejscu, gra w solidnym klubie, mówi w czterech obcych językach - angielskim, francuskim, włoskimi i hiszpańskim i w swoim fachu jest doceniany w całej Europie.
Czytaj więcej
Przemysław Frankowski stanowi dobry przykład na to, że mądre decyzje pozwalają w karierze. Gdyby nie transfer do francuskiego RC Lens trudno byłoby mu uzyskać status podstawowego pomocnika reprezentacji Polski.
Do pełni szczęścia brakuje mu tylko koszulki z numerem 1 w reprezentacji. Chyba musi czekać na to, aż Wojciech Szczęsny kończy karierę. Prawdopodobnie już niedługo, bo bramkarz Juventusu Turyn zapowiedział, że Euro będzie jego ostatnim turniejem w karierze. Jeśli tak się stanie, to o obsadę bramki nie musimy się martwić. Także – odpukać - na Euro, jeśli coś złego przydarzyłoby się Szczęsnemu.
Marcin Bułka wśród najlepszych bramkarzy w Europie
Gdyby, jak w tenisie, stworzyć ranking najlepszych bramkarzy w Europie, to Bułka zajmowałby dziś jedną z czołowych pozycji. We Francji, gdzie przebywa już od pięciu lat, a przez ostatnie miesiące grał jako numer 1 w Nicei, w plebiscycie na zakończenie sezonu przegrał tylko z wciąż aktualnym mistrzem Europy Gianluigi Donnarummą z PSG. Kiedy na początku sezonu znalazł się w życiowej formie od razu pojawiły się sugestie, że Nicea jest dla niego za małym klubem, a właściwym miejscem do pracy dla Bułki to Barcelona albo Manchester United.