Wczoraj włoskie media prasa, podobnie jak kibice, zagrzewały Juventus do walki, ale pojedynku z Realem oczekiwały z ogromnym niepokojem. Podkreślano, że sam awans do półfinału jest ogromnym sukcesem i trudno w pojedynku z Realem oczekiwać więcej. Ale co dziwne, tuż przed meczem eksperci tv SKY Sport (Paolo Rossi i Gianluca Vialli) byli przekonani, że to Juventus zagra w finale, a nawet przewidzieli prawidłowo wynik.

Gdy około 22.00 Morata trafił do bramki Realu wyrównując na 1:1 eksplodował ponoć cały Turyn, w Rzymie fani duli z okien i balkonów w trąby, a z ulic dobiegły rytmiczne klaksony. Po meczu włoscy fachowcy uznali, że w konfrontacji z Realem Madryt Juventus był zespołem lepszym, lepiej ustawionym i lepiej współpracującym, co całkowicie zniwelowało dzielącą piłkarzy obu drużyn różnicę w szybkości i opanowaniu piłki. Zdaniem Viallego przykładem wielkiego poświęcenia i zwycięstwem ducha drużyny nad piłkarskim egoizmem był kursujący między jednym a drugim polem karnym w pogoni za piłką wyborowy snajper Juve Carlito Tevez. Ze studia tv powiało narodową i sportową dumą: „Teraz nikt nam nie powie, że mistrz Italii Juventus dostał się do półfinału LM przypadkiem".

Dzisiejsza włoska prasa nie posiada się z radości: „Fiesta" i „Tak, to prawda!"(Gazetta dello Sport), „Sen trwa" (Corriere dello Sport), „Niepowtarzalna Starsza Dama", „Wielki sen spełniony" (Corriere della Sera), „Magia w Madrycie" (La Repubblica). Opisy meczu, nierzadko bezprzykładne popisy grafomanii, ciągną się stronami. Gazety jednogłośnie uznały skromnego trenera Massimo Allegriego ojcem tej wielkiej wiktorii. Komentatorzy podkreślają, że udało mu się zamaskować wszystkie mankamenty zespołu, a nawet cudownie przemienić je w atuty. Przypominają, że obecny trener włoskiej reprezentacji Antonio Conte 10 miesięcy temu porzucił Juve, bo uznał, że to zespół zbyt słaby, by święcić tryumfy w Europie.

Po meczu rozradowani piłkarze Juve krzyczeli do kamer: „Bierzemy całą pulę!" (we środę w finale Pucharu Włoch grają z Lazio), ale dzisiejsza fachowa prasa przestrzega, że w finale w Berlinie 6 czerwca turyńczykom przyjdzie się zmierzyć z Barceloną, która mieszka na zupełnie innej, futbolowo o wiele bardziej zaawansowanej planecie. Allegri pytany jak zatrzymać Messiego, zażartował, że trzeba równocześnie zneutralizować Naymara i Suareza, a w piłkę w 16 osób grać nie wolno.

Z Rzymu Piotr Kowalczuk