Australian Open: Uśmiech przez dym

Pierwszy wielkoszlemowy turniej roku nie zaczyna się tym razem w beztroskim słońcu Melbourne, jak to zwykle bywało. Pożary w Australii nie storpedowały imprezy, ale to nie znaczy, że zniknęły wszystkie wątpliwości.

Aktualizacja: 19.01.2020 21:18 Publikacja: 19.01.2020 18:59

Novak Djoković broni zwycięstwa sprzed roku i znów jest faworytem. Serena Williams gra o 24. wielkos

Novak Djoković broni zwycięstwa sprzed roku i znów jest faworytem. Serena Williams gra o 24. wielkoszlemowy tytuł. Razem wystąpili w meczu, z którego dochód przeznaczony był dla ofiar pożarów

Foto: AFP

Kwalifikacje przyniosły kilka omdleń i pytania, czy ryzyko dla zdrowia sportowców i widzów nie jest za wielkie. Także dyskusję, czy sławy kortów nie są traktowane lepiej od wyrobników z drugiego szeregu tenisa. Słychać było głosy o potrzebie odroczenia imprezy, ale w końcu jest, jak było – Australian Open zaczyna się wedle planu, w poniedziałek 20 stycznia.

Pożary jedno zmieniły na pewno – nikt nie nazywa teraz Wielkiego Szlema w Melbourne „uśmiechniętym szlemem", okoliczności na to nie pozwalają. Smog kazał organizatorom zadbać o dokładny pomiar zanieczyszczeń w powietrzu nad Melbourne Park, wdrożyć procedury dopuszczające przerywanie meczów, gdy wskaźniki są zbyt wysokie, dołożyć system komunikacji z tenisistami oraz zadbać o specjalistyczną opiekę medyczną dla wszystkich uczestników, widzów i obsługi.

Federer przemówił

Czy to wystarczy? Nie wszyscy są przekonani, ale wygląda na to, że Tennis Australia i dyrektor Australian Open Craig Tiley uważają, jak Roger Federer, że takie działania powinny dać efekt i niczyje zdrowie nie ucierpi.

– Nie sądzę, żeby zła sytuacja utrzymywała się przez cały czas, mamy informacje, że powinna się poprawiać – mówił Szwajcar dzień przed rozpoczęciem turnieju, przypominając, że organizatorzy Wielkiego Szlema nie mają wpływu na rozwiązywanie problemów środowiskowych, mogą jedynie pomóc, zbierając pieniądze na ofiary pożarów.

Polski udział w pierwszym turnieju wielkoszlemowym tego roku mógł być pokaźny, ale taki nie będzie. W kwalifikacjach pojawiły się cztery panie, wszystkie odpadły w pierwszej rundzie. Start Kamila Majchrzaka uniemożliwiła kontuzja miednicy. W głównych turniejach singlowych pozostali zatem Iga Świątek (56. WTA), Magda Linette (43. WTA) i Hubert Hurkacz (34. ATP).

Los nie dał im na początek trudnych rywali, więc nadzieje na udany ciąg dalszy były uzasadnione. Linette trafiła na Holenderkę Arantxę Rus (93. WTA), Hurkacz na austriackiego kwalifikanta Dennisa Novaka (99. ATP). Te mecze zaplanowano już na noc z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Świątek zagra we wtorek z Węgierką Timeą Babos (88. WTA).

Optymiści mogli porównywać rankingi i słusznie wybijać doskonały start Hurkacza na antypodach (bilans styczniowych meczów w ATP Cup i turnieju w Auckland: 6-1), pesymiści wskazywać, że Świątek nie zagrała w żadnym turnieju od US Open 2019, a Linette zaczęła sezon z bilansem 1-2 po rywalizacji w Shenzen i Hobart.

W deblach niemal wszystko pozostało po staremu: Alicja Rosolska zagra w Melbourne z Amerykanką Danielle Collins, Magda Linette z Ukrainką Kateryną Kozłową (pary z Polkami trafiły na siebie w pierwszej rundzie), Łukasz Kubot z Marcelo Melo (są rozstawieni z nr. 2). W pościgu za poprawą deblowych umiejętności (i z wizją startu olimpijskiego w Tokio) zagra też Hubert Hurkacz, mając za partnera Vaska Pospisila z Kanady.

W Australian Open jedyny polski singlowy tytuł zdobyła w 1996 roku Magdalena Grzybowska – mistrzyni juniorek. Pozostałe, czyli zwycięstwa Wojciecha Fibaka (1978), Łukasza Kubota (2014) oraz Błażeja Koniusza i Grzegorza Panfila (juniorzy, 2006), dały męskie deble.

Kontrowersyjna pani pastor

Z największym ciężarem historii kolejny raz zmierzy się Serena Williams. Amerykanka wygrała 23 turnieje Wielkiego Szlema, 13 z nich na kortach twardych, 7 w Melbourne Park, ostatnio w 2017 roku, gdy była w ósmym tygodniu ciąży. Od tamtego zwycięstwa nie dopisała kolejnego Wielkiego Szlema na listę, choć niekiedy była bardzo blisko.

Jej 24. wygrana, zwłaszcza w Australii, mogłaby mieć szczególny smak, skoro rekord 24 singlowych wygranych w Wielkim Szemie wciąż dzierży Margaret Court. Dziś już 77-letnia pani pastor dostała zaproszenie na turniej, będzie na trybunie honorowej, choć jej poglądy na sprawy ludzkiej seksualności i inne kwestie moralne mocno dzielą nie tylko Australijczyków.

Działacze Tennis Australia też mają z tym problem, zatem w 50. rocznicę wygrania przez Margaret Court czterech najważniejszych turniejów roku postanowili nie robić z tej okazji specjalnej uroczystości, tylko zastąpić ją „wyrażeniem uznania" dla tego osiągnięcia.

Los przydzielił Serenie w pierwszej rundzie Rosjankę Anastazję Potapową, forma pokazana przez amerykańską mistrzynię w Auckland nie budziła zastrzeżeń, może zatem za dwa tygodnie legenda dogoni legendę.

Tegoroczny turniej będzie pożegnaniem Karoliny Woźniackiej. Można ułożyć taki sympatyczny scenariusz, że polska Dunka zagra ostatni mecz kariery zawodowej ze swą wielką przyjaciółką Sereną w czwartej rundzie. Nawet jeśli do tego nie dojdzie, to Karolina deklaruje, że nie będzie hamowała emocji po ostatniej piłce, zwłaszcza w miejscu, w którym w 2018 roku zdobyła jedyny tytuł wielkoszlemowy i na chwilę wróciła na pierwsze miejsce rankingu światowego.

– Przygotowywałam się solidnie do gry, jak zawsze, ale nie mam pojęcia, co się na końcu stanie. Na razie jestem spokojna i po prostu cieszę się chwilą. Jestem tu z całą rodziną, co też jest wspaniałe. Kocham tenis, turnieje i rywalizację, ale jestem już gotowa na nowy rozdział życia – mówiła dziennikarzom w Melbourne.

Wielkie trio

Z australijskiego punktu widzenia turniej może być fascynujący, bo liderką rankingu WTA jest Ashleigh Barty, mistrzyni nietypowa, mimo młodego wieku po przejściach. Ale są powody, by sądzić, że „Ash", jak mówią miejscowi, przezwyciężyła już na dobre wewnętrzne demony i w dobrym stanie ducha i ciała ruszy na błękitny kort. Gdyby oprócz tego dopełniła się zapoczątkowana w ATP Cup dobra przemiana Nicka Kyrgiosa (w co nie wszyscy wierzą), szczęście australijskie nie miałoby granic.

W ubiegłym roku tytuły w Melbourne zdobyli Naomi Osaka i Novak Djoković. Japonka po ubiegłorocznym finale poczuła potężne ciśnienie sławy. Wygrane w US Open 2018 i Australian Open 2019 kazały się zachwycać siłą gry Naomi, ale potem zamiast potwierdzenia talentu nastąpił rok sporych zakrętów kariery młodej tenisistki. Zapowiedzi, że widzimy gwiazdę następnej dekady, ucichły.

Osaka zmieniła trenera Saschę Bajina na Jermaine'a Jenkinsa, potem tę rolę wziął na siebie ojciec Leonard Francois. Wydaje się, że trochę osiągnął, koniec minionego sezonu był dla Naomi udany, przynajmniej odzyskała radość gry.

Turniej męski to znów wszystkie oczy zwrócone na Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia, ale chyba po raz pierwszy Serb tak wyraźnie mówił w Melbourne o tym, że zmierzch epoki wielkiej trójki jest już nieodległy.

– Młodsi są coraz bliżej. To, że nas wkrótce wyprzedzą, staje się oczywiste. Daniił Miedwiediew już stoczył wielką walkę z Rafą w ostatnim finale US Open. Stefanos Tsitsipas grał tu w półfinale w ubiegłym roku. Dominic Thiem dwukrotnie był w finale w Paryżu. Oni są dosłownie jeden set od nas. Pewnego dnia, bardzo niedługo, to się stanie, to nieuchronne – mówił przed pierwszym meczem w Melbourne Park.

Na razie jednak wielkie trio światowego tenisa jeszcze chyba może poskromić młodszą konkurencję, Novak pokazał to już w ATP Cup (pokonując m.in. Nadala), pozostali też nie wydają się chętni do poddania. Te liczby, znane większości kibiców tenisa, wciąż robią wrażenie: Federer – 38 lat, 20 tytułów Wielkiego Szlema; Nadal – 33 lata, 19 tytułów, Djoković – 32 lata, 16 tytułów. W ciągu ostatnich 15 lat tylko trzy z sześćdziesięciu wielkoszlemowych finałów odbyły się bez udziału żadnego z tej trójki.

Od pożegnań są na razie inni – ostatni raz w Melbourne zagrają bracia Bryanowie (razem mają prawie 84 lata), najwięksi debliści, jakich znał tenis. Amerykańscy bliźniacy nie skończą jednak kariery z ostatnią piłką w turnieju Australian Open, który wygrywali sześć razy (z 16 tytułów wielkoszlemowych), poczekają na wielkie pożegnanie w US Open.

Australian Open pokazuje Eurosport

Australian Open

Ubiegłoroczne finały

> N. Osaka (Japonia) – P. Kvitova (Czechy) 7:6 (7-2), 5:7, 6:4

> N. Djoković (Serbia) – R. Nadal (Hiszpania) 6:3, 6:2, 6:3

Ostatni zwycięzcy

>2019 Naomi Osaka i Novak Djoković

>2018 Karolina Woźniacka i Roger Federer

>2017 Serena Williams i Roger Federer

>2016 Andżelika Kerber i Novak Djoković

>2015 Serena Williams i Novak Djoković

>2014 Li Na i Stan Wawrinka

>2013 Wiktoria Azarenka i Novak Djoković

>2012 Wiktoria Azarenka i Novak Djoković

>2011 Kim Clijsters i Novak Djoković

>2010 Serena Williams i Roger Federer

Premie w Australian Open 2020

> Mistrzyni i mistrz: 4,12 mln dol. australijskich

> Finalistka/finalista: 2,065 mln

> Półfinał: 1,04 mln

> 1/4 finału: 525 tys.

> 1/8 finału: 300 tys.

> III runda: 180 tys.

> II runda: 128 tys.

> I runda: 90 tys.

> Finał debla: 760 tys. (na parę) ?

Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Katarzyna Kawa w formie tuż przed turniejem w Radomiu