Kiedy czekaliśmy na rozpoczęcie meczu Igi Świątek z Włoszką Martiną Trevisan (159. WTA), okazało się, że półfinałową rywalką triumfatorki tego pojedynku nie będzie Ukrainka Elina Switolina rozstawiona z nr 3, lecz mająca ukraińskich przodków Nadia Podoroska (131. WTA). Argentynka jest pierwszą w historii turnieju półfinalistką, która awansowała do czołowej czwórki po przejściu kwalifikacji. We wtorek zmiotła z kortu Switolinę (6:2, 6:4), prawie tak samo jak Iga Świątek w niedzielę Simonę Halep (nr 1).
Prawdę mówiąc, trudno znaleźć kogoś, kto przed tym turniejem słyszałby o Nadii Podoroskiej. Nazwisko Trevisan było lepiej znane, choć tylko tym, którzy mają długą pamięć. Matteo – brat Martiny – był kilkanaście lat temu najlepszym juniorem świata, ona też w kategoriach młodzieżowych odnosiła sukcesy, zanim zniknęła na długie lata.
Dlatego wypowiedź Switoliny, gdy po zwycięstwie nad Francuzką Nicole Garcią okazało się, że jej kolejną rywalką będzie właśnie Podoroska, tylko z pozoru brzmiała arogancko. „Szczerze mówiąc, nie wiem, kto to jest" – powiedziała Ukrainka.
Teraz już wie, ale nie jest to słodka wiedza. Wprost przeciwnie, choć początek meczu nie zapowiadał, że będzie aż tak gorzka. Switolina wygrała pierwszego gema, a że przy okazji przełamała podanie rywalki, można było przypuszczać, iż piękna podróż dziewczyny z Rosario właśnie się kończy. Ona jednak zdecydowanie odmówiła wysiadki na ćwierćfinałowej stacji. Natychmiast odrobiła stratę, wygrała pięć gemów z rzędu, przy stanie 5:1 serwowała i przegrała tego gema, ale po chwili zakończyła seta przy podaniu rywalki.
W secie drugim przy prowadzeniu 5:4 Argentynka miała trzy meczbole, gdy serwowała Switolina. Faworytka obroniła dwa, ale przy trzecim Podoroska już nie pokpiła sprawy i jest w półfinale. Z kim zagra? Mecz Igi Świątek i Martiny Trevisan zaczął się po zamknięciu tego wydania gazety.