Rozgrywany w niewielkiej miejscowości południowej Florydy finał zaczął się od dwóch wygranych gemów Kordy, ale szybka pogoń Hurkacza za młodym rywalem (syn dwukrotnego mistrza Australian Open Petra Kordy urodził się w Bradenton w 2000 r.) okazała się bardzo skuteczna.
Niemal każda nieco dłuższa wymiana dawała punkty Polakowi, mocny serwis też dobrze mu służył, zwycięstwo było więc z tych pewnych, tym bardziej, że rywala nieco bolało kolano. Cztery wygrane mecze (bez straty seta) dały Hurkaczowi drugi sukces singlowy w cyklu ATP, znów w USA (wcześniej w Winston Salem), doszły punkty rankingowe (250), premia 30 840 z puli prawie 350 tys. dolarów (proporcje wypłat w czasach pandemii poprawiły się na rzecz odpadających we wcześniejszych rundach) oraz puchar i ładne auto sportowe w kolorze granatowym o wzroście pewności siebie przed Wielkim Szlemem nie wspominając.
Sukces polskiej rakiety nr 1 sprawił też sporo przyjemności garstce kibiców z biało-czerwonymi flagami (wpuszczono ich w liczbie 1/4 pojemności trybun). W Delray Beach wygrywali kiedyś Marin Cilić, Mardy Fish, Lleyton Hewitt, Todd Martin i Kei Nishikori.
Mistrzem rozgrywanego w Antalyi podobnego turnieju ATP został Australijczyk Alex De Minaur (23. ATP), który w finale zagrał tylko dwa gemy. Aleksander Bublik z Kazachstanu poddał mecz przy stanie 0:2 z powodu kontuzji stawu skokowego.
Otwierający sezon pań turniej WTA 500 w Abu Zabi zakończył się sukcesem Aryny Sabalenki. Podobnie jak Hurkacz i De Minaur Białorusinka (10. WTA) była rozstawiona z nr 4. Zdobyła siódmy tytuł kariery pokonując w finale 6:2, 6:2 Weronikę Kudermietową z Rosji. Sabalenka awansuje w poniedziałek na siódme miejsce na świecie.