Agnieszka Radwańska: Teraz Wielki Szlem

Po triumfie w Singapurze Agnieszce Radwańskiej został najważniejszy cel: zwyciężyć w Wielkim Szlemie.

Aktualizacja: 02.11.2015 21:10 Publikacja: 02.11.2015 20:00

Agnieszka Radwańska podbiła serca kibiców na całym świecie grą nie tylko skuteczną, ale i piękną

Agnieszka Radwańska podbiła serca kibiców na całym świecie grą nie tylko skuteczną, ale i piękną

Foto: PAP/EPA

Radość jeszcze trwa, miło czytać wszystkie zachwyty nad grą i postawą najlepszej polskiej tenisistki. Świat zauważył nawet świetlny napis „BRAWO AGA", który pojawił się niedzielnym wieczorem na ścianach Stadionu Narodowego w stolicy. Zagraniczni komentatorzy tenisa przypominają, że Polka zajmowała po Roland Garros 26. miejsce w rankingu „Road to Singapore", spadła nawet na 15. pozycję w zwykłej klasyfikacji WTA, a finał jaki był, każdy widział.

W mediach społecznościowych gratulacje i uśmiechy, również na twitterowych zdjęciach Martiny Navratilovej cieszącej się z całą ekipą Radwańskiej w Singapurze i na fotkach Chris Evert na Facebooku. Podsumowanie tego gorzko-słodkiego sezonu, który zaczął się od zwycięstwa pary Radwańska–Janowicz w Pucharze Hopmana a skończył fajerwerkami podczas wręczania Agnieszce Pucharu Billie Jean King na dywanie w Singapure Indoor Stadium, siłą rzeczy wygląda dobrze. Chociaż po drodze nie brakowało wątpiących w talent tenisistki z Krakowa.

W większości życzeń na kolejny rok powtarza się zdanie o przyszłym zwycięstwie w Wielkim Szlemie, by udana kariera Agnieszki Radwańskiej miała najwyższy blask. Argumenty natury statystycznej potwierdzają, że jest to możliwe: dziesięć lat temu Amelie Mauresmo została mistrzynią turnieju finałowego WTA, a dopiero w następnym roku zdobyła tytuły w Australian Open i Wimbledonie.

Są oczywiście tacy, którzy przypomną, że w 1982 roku Sylvia Hanika wygrała turniej Masters w Nowym Jorku (w finale 1:6, 6:3, 6:4 z Navratilovą), ale dla Niemki ten mecz nie stał się przełomem. W przypadku Agnieszki Radwańskiej wiara, że znajdzie sposób na Wielki Szlem, jest jednak większa.

– Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni... – skomentował dla „Rz" wynik córki w Singapurze Robert Piotr Radwański. Ojciec i pierwszy trener tenisistki wciąż widzi rezerwy w grze Agnieszki i szanse spełnienia najśmielszych tenisowych marzeń. – W pełni widać było, co potrafi, w tie-breaku z Simoną Halep. To był jej najlepszy mecz w turnieju. Agresja, gra kątowa: to jest ten styl, który może dać największe zwycięstwa. Wcześniej było widać tylko przebłyski odmienionej gry Iśki – mówił.

Planowanie sukcesu w zawodowym tenisie to dziś także precyzyjne planowanie kalendarza startów. W 2016 roku do programu obowiązkowego: Wielkiego Szlema, największych turniejów WTA, dochodzą obowiązki w Pucharze Federacji i start olimpijski w Rio de Janeiro. Rozsądek (i doświadczenie największych: Rogera Federera czy Sereny Williams) podpowiada, by z czegoś zrezygnować. W 2015 roku Polka zagrała 76 meczów (wygrała 51), to wciąż dużo.

– Dla najlepszych, dochodzących do półfinałów i finałów, intensywność gry i częste starty rzeczywiście są problemem. Potem płacą zdrowiem za tę pogoń za dobrym rankingiem. W kontraktach sponsorskich są jednak często zapisy o wypłacie premii zależnie od pozycji w klasyfikacji. To utrudnia ograniczanie startów. Mam też mieszane uczucia co do gry w grudniu w lidze azjatyckiej. Te zawody mają formę zabawy, nie są brane przez uczestników zbyt poważnie, ale zajmują czas odpoczynku głowy i ciała od tenisa. Pewnie lepiej by było, gdyby Agnieszka w tym czasie gdzieś pływała na basenie, ale znów – udział w takich turniejach lub ligach to także część obowiązków zawodowego tenisisty i tenisistki, tam też pokazują marki swych rakiet, ubiorów i zegarków. Tak to działa i trzeba się z tym godzić – powiedział „Rz" Piotr Radwański.

Agnieszka zagra więc przed świętami w Azji w barwach indyjskiej drużyny, co dalej, wkrótce się dowiemy. Na razie pewne jest, że na początku stycznia w Perth nie będzie bronić z Janowiczem Pucharu Hopmana.

Dobra wiadomość w kwestii rankingu jest taka, że porażki Radwańskiej z pierwszej połowy 2015 roku oznaczają niewielki kłopot. Jeśli będą wygrane, będą doliczane zyski – taka arytmetyczna uroda rankingu kroczącego. Rezygnacja z niektórych startów też nie musi być kosztowna.

W nowym roku z Agnieszką zapewne pozostanie ta sama drużyna: trener Tomasz Wiktorowski, partner treningowy Dawid Celt, fizjoterapeuci Krzysztof Guzowski i Jason Israelsohn, menedżer Stuart Duguid z firmy Lagardere i inni, choć wciąż słychać głosy, że zmiana by się przydała. Wyniki pokażą, czy słusznie.

Szkoda tylko, że Isię i jej niezwykły tenis tak rzadko będzie można oglądać w Polsce – pozostają Puchar Federacji i turniej w Katowicach.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu