Emma Navarro i Lulu Sun. Kopciuszek i księżna podbijają Londyn

W turnieju kobiet nie ma już dwóch najlepszych tenisistek – Igi Świątek i Coco Gauff. Sensacją jest awans do ćwierćfinału nowozelandzkiej kwalifikantki Lulu Sun, niespodzianką – obecność w czołowej ósemce Emmy Navarro.

Publikacja: 08.07.2024 19:00

Lulu Sun pokonała w 1/8 finału lokalną gwiazdę Emmę Raducanu

Lulu Sun pokonała w 1/8 finału lokalną gwiazdę Emmę Raducanu

Foto: HENRY NICHOLLS / AFP

„Here Comes the Sun” mogliby zaśpiewać w niedzielę wieczorem na korcie centralnym Lulu Sun angielscy kibice. Ale mimo że nagrodzili oklaskami niespodziewaną zwyciężczynię, to mogli poczuć się gorzko i wielki przebój The Beatles nie zabrzmiałby zupełnie szczerze. 23-letnia tenisistka z Nowej Zelandii pokonała bowiem 6:2, 5:7, 6:2 lokalną gwiazdę Emmę Raducanu.

Brytyjka trzy lata temu napisała bajkową tenisową historię. Podczas US Open 2021 Raducanu grała w kwalifikacjach na bocznych kortach kompleksu Flushing Meadows. Nie bardzo wierzyła, że przejdzie eliminacje, miała zarezerwowany bilet powrotny do Londynu na termin jeszcze przed rozpoczęciem turnieju głównego. W Nowym Jorku grała do końca, aż do zwycięskiego finału. Teraz tę historię – tyle że w Londynie – odtwarza tenisistka z Nowej Zelandii.

Kim jest Lulu Sun, objawienie Wimbledonu 2024

W tegorocznym Wimbledonie Lulu Sun też grała w eliminacjach. Ledwie je przeszła. W drugiej rundzie obroniła piłkę meczową w spotkaniu z Czeszką Gabrielą Knutson. W turnieju głównym ograła: finalistkę tegorocznego Australian Open Chinkę Qinwen Zheng (8. WTA), Ukrainkę Julję Starodubewą (153. WTA), kolejną Chinkę Lin Zhu (61. WTA), a w czwartej rundzie odradzającą się po wieloletnim kryzysie i wielu zdrowotnych perypetiach Raducanu (135. WTA).

Czytaj więcej

Iga Świątek odbiła się od ściany. Dlaczego odpadła z Wimbledonu?

Podobieństwo Sun do Raducanu nie ogranicza się do tenisowej ścieżki, jaką Brytyjka przeszła w Nowym Jorku, a Nowozelandka w Londynie. Zwyciężczyni US Open z 2021 roku urodziła się w Kanadzie, przeprowadziła się potem do Londynu, jej tata pochodzi z Rumunii, a mama z Chin. Sun pochodzi z Nowej Zelandii, z wioski Te Anau, gdzie – jak jest napisane na oficjalnej stronie Wimbledonu – „mieszka więcej owiec i jeleni niż ludzi”. Mama ćwierćfinalistki Wimbledonu jest Chinką, ojciec Radovcić – Chorwatem. Tenisistka używa nazwiska po mamie i dlatego też prosi, by wymawiać je nie z angielska, ale po chińsku, czyli Sun. Duży wpływ na jej wychowanie miał ojczym pochodzenia niemiecko-angielskiego.

Lulu dorastała w Szanghaju, w szkole średniej uczyła się w Szwajcarii, studia wyższe – nauki polityczne w Austin w Teksasie – ukończyła w Stanach Zjednoczonych. Mówi biegle po angielsku, chińsku i francusku, w tej chwili uczy się koreańskiego, a zna podstawy japońskiego. – Jestem szczęśliwa, że mogłam zanurzyć się w tak wielu kulturach i środowiskach. Żadna z nich u mnie nie dominuje. Trochę awanturniczy charakter mam po mamie, refleksyjny po tacie, żądzę do przygód nabyłam w Nowej Zelandii, a zamiłowanie do nieco neutralnej strony życia w Szwajcarii – opowiadała o sobie w Londynie.

Wimbledon 2024. Dwa zaskoczenia w turnieju kobiet

Przystępująca do turnieju ze 123. miejsca w rankingu Sun awansuje w tej chwili na 53. pozycję. Gra jednak dalej, może być więc wyżej. We wtorek w ćwierćfinale spotka się z Chorwatką Donną Vekić (37. WTA). Nie wolno przekreślać jej szans. Stare wielkoszlemowe przysłowie mówi: „Uważaj na kwalifikantów”. Może Sun podąży śladem Raducanu?

Emma Navarro

Emma Navarro

Foto: HENRY NICHOLLS / AFP

Zupełnie inną drogę do pierwszego w karierze występu w wielkoszlemowym ćwierćfinale przeszła Emma Navarro. Amerykanka z Nowozelandką ma tyle wspólnego, że jest jej rówieśniczką (rocznik 2001, a więc ten sam co Iga Świątek), a także, że również skończyła college, była nawet mistrzynią NCAA na pierwszym roku studiów, trzy lata temu.

Dostała wtedy „dziką kartę” do US Open, ale odpadła w pierwszej rundzie. Dwa lata później również otrzymała zaproszenie do Wielkiego Szlema, wtedy na Roland Garros. Wygrała mecz z Eriką Andriejewą. 2023 rok był znaczący, rozegrała wtedy aż 88 spotkań w 23 turniejach! To więcej niż grała Iga Świątek (79). Pojawiły się pierwsze sukcesy. Na koniec roku była w top 50. W tym sezonie potrafiła ograć Arynę Sabalenkę w Indian Wells, dwukrotnie Jasmine Paolini, wygrała turniej Trophe de Clarins w Paryżu. Jest 17. na świecie.

Kolejna niespodzianka na Wimbledonie. Emma Navarro w ćwierćfinale

Miała o tyle łatwiej niż Sun, że pochodzi z bogatej rodziny. Ojciec Ben, który bardzo przeżywał mecz córki z Coco Gauff w loży kortu centralnego Wimbledonu, jest byłym pracownikiem Goldman Sachs i Citigroup. Opuścił ten bank pod koniec lat 90. XX wieku i założył firmę Ben Shermann Group, zajmującą się usługami inwestycyjnymi. Majątek Bena Navarro wyceniany jest na trzy miliardy dolarów.

Do BSG należy Credit One Bank, który Emma reklamuje na swoim stroju. Ale to również sponsor turnieju Charleston Open. Amerykańska ćwierćfinalistka Wimbledonu nie musiała się martwić o wyjazdowy budżet, trenerów, dostawała też „dzikie karty”. W takiej sytuacji punkty zdobywało się prościej.

Transmisje z Wimbledonu w kanałach Polsatu Sport

Ale ostatecznie Navarro musiała wyjść na kort i walczyć jak każda tenisistka. Status materialny nie miał znaczenia. Do ćwierćfinału Wimbledonu awansowała, pokonując m.in. dwie zwyciężczynie Wielkiego Szlema – Naomi Osakę w drugiej rundzie i Coco Gauff w 1/8 finału. W obu meczach nie straciła seta. We wtorek spotka się z finalistką Roland Garros Paolini. Grały ze sobą trzy razy, górą była zawsze Amerykanka.


„Here Comes the Sun” mogliby zaśpiewać w niedzielę wieczorem na korcie centralnym Lulu Sun angielscy kibice. Ale mimo że nagrodzili oklaskami niespodziewaną zwyciężczynię, to mogli poczuć się gorzko i wielki przebój The Beatles nie zabrzmiałby zupełnie szczerze. 23-letnia tenisistka z Nowej Zelandii pokonała bowiem 6:2, 5:7, 6:2 lokalną gwiazdę Emmę Raducanu.

Brytyjka trzy lata temu napisała bajkową tenisową historię. Podczas US Open 2021 Raducanu grała w kwalifikacjach na bocznych kortach kompleksu Flushing Meadows. Nie bardzo wierzyła, że przejdzie eliminacje, miała zarezerwowany bilet powrotny do Londynu na termin jeszcze przed rozpoczęciem turnieju głównego. W Nowym Jorku grała do końca, aż do zwycięskiego finału. Teraz tę historię – tyle że w Londynie – odtwarza tenisistka z Nowej Zelandii.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Co może dać zmiana trenera w tenisie. Coco Gauff wygrywa w Pekinie
Tenis
Niespodziewana porażka Aryny Sabalenki. Co to oznacza dla Igi Świątek?
Tenis
Jak grom z jasnego nieba. Iga Świątek zwalnia trenera i rezygnuje z Wuhan
Tenis
Iga Świątek kończy współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim
Tenis
Carlos Alcaraz znów pokonał Jannika Sinnera. Hiszpan wygrywa China Open