Korespondencja z Paryża
Obie tenisistki zafundowały fanom, którzy usiedli na 15-tysięcznych trybunach kortu Philippe'a Chatriera, mecz przypominający jazdę kolejką górską. Emocje buzowały na korcie oraz poza nim. Świątek wygrała pierwszego seta 7:5, ale w drugim zdecydowanie lepsza była Osaka, zwyciężając 6:1. Wydawało się wówczas, że szala zwycięstwa przechyla się na jej stronę.
Japonka poszła za ciosem w trzecim secie. Prowadziła już 5:2, miała nawet piłkę meczową. Była blisko swojego najwspanialszego tenisowego zwycięstwa od lat, ale nie wykorzystała szansy. Świątek wróciła do meczu, odrobiła stratę przełamania i zwyciężyła ostatecznie 7:5.
Czytaj więcej
Iga Świątek po meczu godnym wielkoszlemowego finału wygrała z Naomi Osaką 7:6(1), 1:6, 7:5, bo jest królową paryskiej mączki, a 15-tysięczny kort Philippe'a Chatriera to jej miejsce na ziemi.
Kibice, którzy trybuny wypełnili w połowie, przez większość meczu dopingowali Osakę. Może docenili historię zawodniczki, która wróciła do tenisa po raz drugi — najpierw zawiesiła karierę, bo dopadła ją depresja, a później zdecydowała się na przerwę macierzyńską - a może kierowała nimi tendencja do wspierania sportowca, który przed spotkaniem uchodził za tego słabszego.
Roland Garros. Co powiedziała kibicom Iga Świątek?
Doping był głośny, a niektórych kibiców emocje niosły tak mocno, że krzyczeli nawet w trakcie wymian. Świątek zwróciła na to uwagę, kiedy już po zakończeniu spotkania wzięła mikrofon, aby udzielić pomeczowego wywiadu.