Rzeczpospolita: Czy start w pokazowej lidze w Azji traktował pan jako czas roztrenowania dla Agnieszki, czy raczej jako wejście w nowy rok?
Dokładnie przemyśleliśmy ten wyjazd. Najpierw miał się składać z pięciu turniejów, ale kiedy wzięliśmy pod uwagę, że Agnieszka skończyła sezon bardzo późno, doszliśmy do wniosku, że nie damy rady uczestniczyć w całym cyklu rozgrywek. Nie starczyłoby jej czasu na aktywną regenerację, ważny dla sportowca czas odnowy i odpoczynku. Zrezygnowaliśmy więc z dwóch z pięciu startów. Sam udział w tej imprezie potraktowaliśmy jako impuls przed rozpoczęciem nowego sezonu, element przygotowania startowego.
Ale czy takie mecze, mające raczej charakter towarzyski i biznesowy, da się wykorzystać szkoleniowo?
Jak na rywalizację w meczach pokazowych poziom był wysoki. Dla mnie dużo większą wartość ma set rozegrany z sędzią głównym, liniowymi, systemem Hawk-Eye, z chłopcami do podawania piłek. Liczyło się też to, że Agnieszka grała przy pełnych trybunach. Sety rozgrywane w takich warunkach przynoszą o wiele więcej korzyści niż zwykłe sety sparingowe, które rozgrywała w poprzednich latach w tym momencie przygotowań.
Trener Sereny Williams Patrick Mouratoglou podczas wizyty w Polsce powiedział, że nadchodzi czas, w którym Agnieszka może już wygrać Wielkiego Szlema...