Rzeczpospolita: Czy start w pokazowej lidze w Azji traktował pan jako czas roztrenowania dla Agnieszki, czy raczej jako wejście w nowy rok?
Dokładnie przemyśleliśmy ten wyjazd. Najpierw miał się składać z pięciu turniejów, ale kiedy wzięliśmy pod uwagę, że Agnieszka skończyła sezon bardzo późno, doszliśmy do wniosku, że nie damy rady uczestniczyć w całym cyklu rozgrywek. Nie starczyłoby jej czasu na aktywną regenerację, ważny dla sportowca czas odnowy i odpoczynku. Zrezygnowaliśmy więc z dwóch z pięciu startów. Sam udział w tej imprezie potraktowaliśmy jako impuls przed rozpoczęciem nowego sezonu, element przygotowania startowego.