Melbourne – drugi ulubiony turniej Agnieszki

Rozmowa | Wojciech Fibak, tenisista, biznesmen, zwycięzca Australian Open w deblu w roku 1978

Aktualizacja: 17.01.2016 19:51 Publikacja: 17.01.2016 18:03

Melbourne – drugi ulubiony turniej Agnieszki

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Rz: Dużo ma pan wspomnień z Australian Open?

Wojciech Fibak: Kiedyś Europejczycy stronili od tego turnieju z powodu terminu, dalekiej drogi i nierównej trawy w klubie Kooyong. I w drabince czekała trzydziestka rywali z Australii i USA, którzy świetnie serwowali i bez przerwy biegali atakować do siatki. Przygotować się na to – prawie niemożliwe. Też latałem tam rzadko, właściwie tylko raz, co skończyło się porażką w 1/8 finału w singlu z mocno serwującym Hankiem Pfisterem, ale też wygraną w deblu z Kimem Warwickiem.

Czemu dziś wszyscy chwalą grę w Melbourne?

Dobrą decyzją była zmiana nawierzchni z trawy na korty twarde. Wyniki stały się bardziej wiarygodne, pojawiła się możliwość lepszego przygotowania na kortach Florydy i gdzie indziej. Australijczycy zrobili wiele, by ten turniej pod każdym względem dorównał pozostałej trójce. Do tego dochodzi świetna publiczność, która kocha sport, nie tylko tenis.

Widzi pan Agnieszkę Radwańską z mistrzowskim pucharem w dłoniach?

Australian Open to po Wimbledonie drugi ulubiony turniej Agnieszki. Jeśli do naturalnej szybkości, siły mentalnej i znakomitej techniki dołoży dobre przygotowanie, to czemu nie. Są jednak pułapki – jedną jest obecność na drodze Samanthy Stosur, z którą Radwańska grać nie lubi, bo to rotacyjny, niemal męski tenis. Drugą może zastawić Sloane Stephens – Serena bis, szybka, mocna, choć jeszcze bez sukcesów. Znaków zapytania jest więcej, wcale nie musi dojść do półfinału Polki z Sereną Williams lub Marią Szarapową, bo i te wielkie zawodniczki mają przed sobą trudne mecze.

Jakie są szanse rekonwalescenta Jerzego Janowicza?

Kiedyś poleciałem do Australii na nieoficjalne mecze pokazowe w kożuchu z europejskiej zimy, prosto z samolotu wpadłem na kort i nawet wygrałem z Tonym Roche'em i Johnem Newcombe'em, ale w Wielkim Szlemie byłoby to bardzo trudne. Janowicz, bez przystosowania do upałów i zmiany czasu oraz paru meczów na australijskiej nawierzchni, raczej nie jest w stanie wygrać z Johnem Isnerem, sprzyjać mu może tylko chłód wieczornego spotkania i świadomość, że nie ma nic do stracenia.

Ktoś pokona Novaka Djokovicia?

Serb przegrywa tylko z kimś, kto wykazuje wyjątkową regularność, jak Kei Nishikori w najlepszej formie, lub z tenisistą z atomowym serwisem w stylu Ivo Karlovicia. Jednak trochę z sentymentu stawiam na drugim miejscu Rogera Federera, choć to nie jest jego ulubiony turniej. Ale nie wykluczam, że wysoko zajdą inni, młodsi – z pokolenia Milosa Raonicia i Nicka Kyrgiosa.

Zobacz także:

Australian Open pod znakiem Radwańskiej i Janowicza?

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu