Wedle chronologii wydarzeń na Estadio Paradisus najpierw dokończono przerwany przez deszcz mecz Sabalenki z Jeleną Rybakiną. Stawką było drugie miejsce w Grupie Bacalar. Grały od stanu 6:2, 3:5 (podawała reprezentantka Kazachstanu), drugi set skończył się błyskawicznie, decydował trzeci, w którym Białorusinka najpierw w pocie czoła broniła się przez 17 minut przed przełamaniem w pierwszym gemie, a potem przystąpiła do udanego kontrataku i zwyciężyła ostatecznie 6:2, 3:6, 6:3.
Po tych emocjach przyszły podobne w spotkaniu Coco Gauff z Marketą Vondrousovą. Najpierw Czeszka, mistrzyni Wimbledonu, zwyciężyła 7:5, ten stracony przez Amerykankę set miał znaczenie – oznaczał awans Igi Świątek bez oglądania się na wynik spotkania z Ons Jabeur. Gauff stanęła pod ścianą, musiała wygrać, by pojawić się w półfinale.
Czytaj więcej
Iga Świątek w czerwonej sukni sygnowanej przez Magdę Butrym była weekendowym tematem numer jeden wśród internautów. O opinię na temat tej stylizacji poprosiliśmy projektantkę Lidię Kalitę.
Mistrzyni US Open zwyciężyła 5:7, 7:6 (7-4), 6:3, przetrwała gem serwisowy Czeszki przy jej prowadzeniu 7:5, 6:5, potwierdziła że ma talent, choć nad serwisem nadal musi ciężko pracować. Nastolatki w tej fazie turnieju mistrzyń WTA nie widziano od 2009 roku, czyli czasów młodej zdolnej Karoliny Woźniackiej. Gauff od udanego lata zagrała 27 meczów, przegrała jedynie trzy spotkania: jedno z Pegulą i dwa ze Świątek.
Ostatnim grupowym meczem singlowym WTA Finals 2023 było spotkanie Polki z Tunezyjką, w którym Iga potwierdziła dominację w Grupie Chetumal, zwyciężyła gładko 6:1, 6:2, będąc szybszą i silniejszą od startu do mety.